W Międzyrzecu Podlaskim odbyły się uroczystości pogrzebowe kapitana Władysława Szwendera, weterana spod Monte Cassino. Był to ostatni z mieszkających w kanadyjskiej prowincji Alberta żołnierzy 2. Korpusu Polskiego Władysława Andersa. Jego wolą było, aby jego prochy zostały pochowane w jego rodzinnym mieście – Międzyrzecu Podlaskim.
„Zawsze mówił o tym, jak kocha Polskę”
Kapitana Władysława Szwendera wspominała m.in. jego córka Joanna. – Mój tata całe życie w Kanadzie przekazywał nam wartości, których nauczył się, jak był żołnierzem Andersa. Tak wychowywał swoje dzieci – z polskością. Zawsze musieliśmy mówić w domu po polsku. Zawsze mówił o tym, jak kocha Polskę. Opowiadał o rodzicach, o swojej rodzinnej miejscowości Międzyrzecu Podlaskim. Był tam ostatni raz przed śmiercią, gdy miał 97 lat. Jak wrócił do Kanady, był bardzo zadowolony. Mówił, że chce być pochowany częściowo w Polsce, a częściowo z jego żoną Wandą w Kanadzie. Pomyśleliśmy, że to bardzo piękne, bo tata zawsze marzył o powrocie do Polski.
– Władysław Szwender pochodził z Międzyrzeca Podlaskiego. Później życiowe losy rzuciły go na Kresy Wschodnie – mówi Mirosław Demediuk z Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. – Został deportowany wraz z rodziną na Syberię. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski dołączył do armii generała Andersa, oczywiście ochotniczo. Przeszedł cały szlak bojowy 2. Korpusu Polskiego – od Monte Cassino, poprzez Ankonę, Bolonię. Został ranny w czasie bitwy o Monte Cassino. Otrzymał kilkanaście odłamków. Tak jak wielu żołnierzy 2. Korpusu, podjął decyzję wymuszoną okolicznościami politycznymi o tym, że pozostaje na emigracji. Mieszkał w Kanadzie do końca życia.
– Miałam okazję poznać wujka, przyjeżdżał do nas do Polski – opowiada Magdalena Mikos. – Był to bardzo sympatyczny człowiek, oszczędny, skromny. Dla niego najważniejsze było dobro, uśmiech człowieka. Opowiadał historie z wojny, z całej drogi pod Monte Cassino, jak walczył. Opowiadał o Syberii. Wujek został wywieziony w wieku 16 lat na Syberię. Kazali im się spakować w pięć minut. Wujek opowiadał, że zabrał pięć polskich książek. To było dla niego najważniejsze.
– Był bardzo dobrym człowiekiem. Dużo pomagał Polonii. Budował kościół, pomagał w harcerstwie. Mój tata udzielał się w Kanadzie – dodaje córka kapitana Szwendera.
List od premiera Mateusza Morawieckiego
W czasie uroczystości pogrzebowej poseł Marcin Duszek odczytał list od premiera Mateusza Morawieckiego. – „Żegnamy dziś wiernego żołnierza Rzeczypospolitej, bohatera naszej wolności, którego przykład życia pozostanie dla nas wzorem miłości do ojczyzny. Wierzę, że wspomnienie o zmarłym i przesłanie jego życia pozostaną z nami na zawsze”.
Jak podkreślił w liście premier, kapitan Szwender „w czasie swojego pobytu na emigracji nigdy o Polsce nie zapomniał i zawsze nosił ją w sercu”. – „Wszyscy, którzy znali śp. Władysława Szwendera, kapitana, zapamiętali go jako człowieka niezwykłej skromności, a zarazem wielkiej pogody ducha, którym nigdy nie kierowała gorycz czy zniechęcenie. Zawsze myślał o innych, a swój czas i siły bezinteresownie poświęcał dla potrzebujących, zwłaszcza z organizacji polonijnych i kombatanckich. Chętnie dzielił się też swoimi wspomnieniami i przemyśleniami z kolejnymi pokoleniami Polaków”.
Obowiązek wobec ojczyzny
– Znałem zmarłego. 15 lat pracuję w urzędzie, więc miałem możliwość poznać osobiście wielu tych weteranów, których już nie ma – mówi Mirosław Demediuk. – To pokolenie, które odchodzi. Nie wiem, czy za rok lub dwa będą jeszcze bezpośredni uczestnicy bitwy o Monte Cassino. Zawsze podkreślali, że wypełniali tylko swój żołnierski obowiązek, że to nie było bohaterstwo, tylko obowiązek wobec ojczyzny.
Msza pogrzebowa została odprawiona w kościele pw. św. Mikołaja, gdzie weteran spod Monte Cassino został ochrzczony. Jego prochy zostały złożone na miejscowym cmentarzu.
Władysław Szwender był działaczem kombatanckim i polonijnym. Został uhonorowany Krzyżem Walecznych, Krzyżem Monte Cassino, Medalem Pro Bono Poloniae oraz wieloma innymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi.
Zmarł 31 maja 2022 roku w Edmonton w wieku 97 lat. Dzisiejsze uroczystości pogrzebowe odbyły się z zachowaniem ceremoniału wojskowego.
MaT / opr. WM
Fot. PAP/Wojtek Jargiło