Sklepy internetowe, portale aukcyjne czy oferty w social mediach ścigają się w jak najkorzystniejszych ofertach. Chodzi głównie o produkty dla dzieci, ponieważ zbliża się ich święto – Dzień Dziecka. Uważajmy, aby w tym okresie nie paść ofiarą oszustw internetowych. O najczęstszych zagrożeniach płynących z tej formy sprzedaży rozmawiała z miejskim rzecznikiem konsumentów w Lublinie Lidią Baran-Ćwirtą nasza reporterka Karolina Ryniak.
Zbliża się Dzień Dziecka. W związku z tą okazją często robimy zakupy przez Internet. Na co zwracać uwagę, by nie dać się oszukać? Czy jest jakiś podstawowy dekalog korzystania z zakupów przez Internet?
– Pierwsza podstawowa zasada: jeżeli decydujemy się na zakupy w sklepie internetowym, jak to popularnie nazywamy, oprócz oglądania samej oferty w postaci zdjęć czy opisów, zejdźmy na dół strony i w stopce sprawdźmy regulamin sprzedaży – wskazuje Lidia Baran-Ćwirta. – To pierwszy element poważnych zakupów – otwarcie danych przedsiębiorcy i zweryfikowanie, z kim mamy do czynienia. Jeżeli jest to sprzedawca, który ma KRS, dane wskazujące, że ma siedzibę w Polsce, jesteśmy w miarę bezpieczni, ponieważ łatwiej będzie nam dochodzić ewentualnych roszczeń związanych z reklamacją towaru czy poruszać się w obszarze zwrotów nietrafionego czy niechcianego zakupu.
W ostatnim czasie bardzo często zdarza się, że korzystamy z zakupów poprzez portale społecznościowe. Jakie zagrożenia tam na nas czyhają? Co powinno zwrócić naszą uwagę i sprawić, że zaświeci nam się czerwona lampka?
– Przede wszystkim jestem przeciwnikiem robienia zakupów bezpośrednio przez te strony, ponieważ to nie są strony dedykowane do prowadzenia działalności zawodowej, działalności gospodarczej – zaznacza Lidia Baran-Ćwirta. – Jak sama nazwa wskazuje, są to portale społecznościowe, opiniotwórcze, towarzyskie. Robienie tam profesjonalnych zakupów może przysporzyć trudności związanych z ustaleniem przedsiębiorcy, z którym zawieramy umowę. Trafiają do nas skargi związane z takimi zakupami. Okazuje się, że konsumenci często nie weryfikują, kto tak naprawdę jest sprzedawcą, bazują tylko i wyłącznie na bardzo zachęcających opisach. Te towary przychodzą najczęściej z Azji, ich jakość budzi naprawdę duże rozczarowanie. Co więcej, z reguły są to zakupy za pobraniem i nie sposób ustalić sprzedawcy.
CZYTAJ: Co trzecia zabawka może być niebezpieczna. UOKiK ostrzega
Jakich danych nie powinniśmy podawać w Internecie, żeby później nie okazało się, że mamy jeszcze poważniejsze problemy niż same zakupy?
– Każdy z nas, decydując się na umowę z bankiem i prowadzenie internetowego konta, otrzymując kartę kredytową czy debetową, bierze na siebie odpowiedzialność związaną z regulaminem prowadzenia takiego rachunku. Banki bardzo szczegółowo wskazują, jakich danych nie wolno nam pod żadnym pozorem przekazywać – mówi Lidia Baran-Ćwirta. – To tzw. dane wrażliwe. Zdarza się, że ktoś przesyła nam link do jakiejś przesyłki, sugerując, że będzie ona opłacona, szybciej do mnie dotrze. Szczególnie na portalach OLX i Vinted konsumenci bardzo często padają ofiarą oszustw bankowych, podając hasło, login czy tokeny, dane bardzo wrażliwe takie jak nazwisko panieńskie matki. Takich danych nie powinno się w żadnym wypadku podawać. Jeżeli przy okazji takich zakupów ktoś wymaga od nas danych z dowodu osobistego, to wydaje się, że każdy dorosły powinien czym prędzej umykać z takiej strony. Może okazać się bardzo niebezpieczna i doprowadzić do utraty środków finansowych. Może się nawet okazać, że ktoś zaciągnął pożyczkę czy kredyt na nasze dane.
Jakie wady produktu dają nam możliwość jego zwrotu?
– W sklepie internetowym w zasadzie w ciągu 14 dni możemy zwrócić niemalże każdy zakup, jeżeli jest to rzecz seryjnie produkowana, nie jakaś na specjalne zamówienie, jest w należytym stanie, czyli nie jest zużyta, nie jest używana i jest zaopatrzona we wszystkie metki – tak jak do nas przyszła – wskazuje Lidia Baran-Ćwirta. – Natomiast innym zagadnieniem, obok zwrotów towarów nietrafionych, są reklamacje towarów wadliwych czy też niezgodnych z umową. Nie warunkuje tego ten 14-dniowy przepis. Kupujący ma na to 2 lata. Sprzedawca ma obowiązek odebrać od nas reklamowany towar i w pierwszej kolejności naprawić lub wymienić, a gdyby naprawa czy wymiana były niemożliwe lub nastręczały nadmiernych trudności, wówczas kupujący może domagać się zwrotu zapłaconej ceny.
Na co powinniśmy zwracać uwagę przy wyborze zabawek dla naszych pociech, żeby były dla nich bezpieczne?
– Zabawki muszą być sprawdzone, opatrzone znakiem CE. To chyba najlepszy wyznacznik – mówi Lidia Baran-Ćwirta. – Drugim wyznacznikiem tego, że zabawki są bezpieczne, jest oficjalny obieg. Towary sprzedawane w sklepach sprawdzonych, które funkcjonują na rynku od lat. Możemy spodziewać się, że tam trafimy na zabawki bezpieczne, atrakcyjne dla naszych dzieci. Co więcej, jeżeli są to uznani sprzedawcy, nie będziemy mieli problemów z reklamacją, gdyby okazało się, że zabawka – jak każdy inny towar konsumpcyjny – jest niezgodna z umową.
CZYTAJ: „Biodegradowalny” plastik nie rozkłada się w oceanie
Obecnie panuje moda na wyroby rzemieślnicze. Dużo małych firm nie produkuje zabawek masowo, ale w mniejszej ilości. Czy powinny znajdować się tam jakieś opisy dotyczące certyfikatów, żebyśmy mieli pewność, że one są bezpieczne?
– Ta ręczna produkcja, chcąc przebić się na rynek, przywiązuje jeszcze większą uwagę do bezpieczeństwa i jakości aniżeli produkcja masowa. Niemniej jednak należy weryfikować i sprawdzać, czym zabawki są konserwowane czy malowane, ażeby bezpieczeństwo naszych dzieci było zachowane. Wymaganie takich danych od przedsiębiorcy, od rzemieślnika jest w pełni uzasadnione po stronie konsumentów – podkreśla Lidia Baran-Ćwirta.
Czyli, poza zdrowym rozsądkiem, nie ma takich systemów, które całkowicie by nas chroniły?
– Chyba nie ma na świecie tak pełnej i wszechstronnej formy ochrony, żeby konsument nie musiał posługiwać się zdrowym rozsądkiem, ostrożnością, dbałością o swoje interesy. Owszem, bardzo wiele rozwiązań prawnych służy konsumentom, natomiast nie zastąpi zdrowego rozsądku – mówi Lidia Baran-Ćwirta.
Ekspertka podkreśla, że najpopularniejsze w ostatnim czasie są dwie metody oszustw: phishing oraz scam. Polegają one na wyłudzeniu danych. W pierwszym przypadku należy uważać przede wszystkim na oferty z wyjątkowo niską ceną produktu, którego niedawno szukaliśmy w Internecie. W drugim przypadku może to być np. fałszywy SMS od firmy kurierskiej z linkiem. Po kliknięciu adresat zostaje przekierowany na fałszywą stronę firmy w celu dokonania transakcji lub na jego telefon zostaje pobrane złośliwe oprogramowanie.
RyK / opr. WM
Fot. cottonbro studio, pixabay.com