O godzinie 5.45 cichą noc w Lubelskim Hospicjum dla Dzieci imienia Małego Księcia przerwał alarm. Włączył się, ponieważ ktoś otworzył “okno życia” i pozostawił w nim noworodka. To pierwszy taki przypadek od początku funkcjonowania lubelskiego “okna życia”.
“Myślałam, że to fałszywy alarm”
Pracująca w hospicjum pielęgniarka Marzena Klimiuk pełniła tej nocy dyżur i to ona poszła sprawdzić, dlaczego włączył się alarm. – Idąc tam, nie myślałam, że zobaczę dzieciątko – opowiada. – Myślałam, że to fałszywy alarm, bo tak już się zdarzało. Ale otwieram drzwi, a tu maleństwo. Malutki, zawinięty tylko w ręcznik chłopiec, jeszcze zakrwawiony. Wzięłam go na rączki i biegiem poleciałam do naszej Izby Przyjęć zbadać, czy wszystko z nim w porządku, czy oddycha, czy prawidłowo funkcjonuje. Dzieciątko było malutkie, wychłodzone, ze świeżo obciętą pępowiną. Chłopczyk skradł moje serce od pierwszej chwili. Trzymałam go w rękach, otuliłyśmy go kocem, ogrzałyśmy go nawet suszarką, bo był wychłodzony. Przytulałam go, bo czułam, że tego pewnie potrzebuje.
CZYTAJ: Dziecko w lubelskim „oknie życia”. To pierwszy taki przypadek
– Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, rozradowani. Emocje są bardzo silne – przyznaje kierownik oddziału stacjonarnego Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci, Zofia Lichota. – Kilka razy zdarzyło się, że ten alarm został włączony fałszywie – przez wiatr, ktoś stuknął w okno czy poleciał jakiś kamyk. Tym razem też nie sądziłyśmy, że to będzie dziecko. Przy chłopczyku nie znalazłyśmy żadnego listu pozostawionego przez biologiczną mamę. Dziecko było tuż po porodzie, ze świeżo odciętą pępowiną. Było jeszcze w mazi, we krwi, owinięte tylko ręcznikiem. Niczego przy nim nie było. Ważyło 1,7 kg, czyli było mniejsze niż zwykle rodzi się donoszony noworodek. Ale były zachowane czynności życiowe. Jak przyjechali ratownicy, podłączony został kardiomonitor i była akcja serca. Było troszeczkę wychłodzone, ale poza tym wszystko było w porządku.
Szansa na normalne życie
– Dzisiejsza data jest dla mnie wyjątkowa – podkreśla Marzena Klimiuk. – Raz, że jestem pielęgniarką – a dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki i Położnej – a prywatnie są urodziny mojej córki. Patrzyłam na tego maluszka i przypomniałam sobie dzień, w którym urodziła się moja Wiktoria. Potem rozmawiałyśmy z panią doktor i tak niepisanie nazwałyśmy tego chłopczyka Wiktor. Bardzo cieszę się, że trafił do szpitala, że jest w stanie stabilnym. Mam bardzo duży szacunek dla tej mamy, że podjęła taką decyzję i dała mu szansę na normalne życie i na miłość.
– To miejsce jest szczególne, bo “okno życia” jest przy hospicjum – zaznacza Zofia Lichota. – Na ogół mierzymy się z trudnymi emocjami. Jak zadzwoniła do mnie pielęgniarka, pani Marzenka, miała bardzo ożywiony głos. Niestety często zdarza się tak, że pielęgniarka dzwoni do lekarza rodzinnego, że dziecko odchodzi albo odeszło. To też emocje, ale zupełnie inne. Natomiast pani Marzenka miała zupełnie inny głos, mówiła to innym tonem. Zresztą nawet później opowiadała, że jak zadzwoniła na pogotowie, to dyspozytorka pytała ją: “Dlaczego pani tak krzyczy?”. Odpowiedziała: “Krzyczę z emocji”. To ogromne emocje, ale dobre, radosne. Towarzyszy nam myśl, że to okno spełniło swoje zadanie. Uratowałyśmy człowieka.
Jak wygląda sytuacja prawna noworodka?
– Prawnie sytuacja wygląda w ten sposób, że policja informuje prokuratora, prokurator składa wniosek do sądu i w sytuacji, gdy stan zdrowia pozwoli, wówczas dziecko będzie umieszczone w rodzinnej formie pieczy zastępczej – wyjaśnia kierownik Ośrodka Adopcyjnego Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Lublinie, Karolina Kwaśniewska. – Będzie sporządzony akt urodzenia dziecka, czyli kwestia ustanowienia tożsamości. Dopiero wówczas dziecko będzie mogło być zgłoszone do przysposobienia. Procedura adopcyjna w takiej sytuacji będzie prowadzona bardzo szybko. Kwestia jest tylko i wyłącznie zgromadzenia dokumentacji, która wynika z przepisów prawa. Za skompletowanie tej dokumentacji odpowiada zgodnie z właściwością miejscową Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lublinie. Jeżeli dokumenty będą kompletne, Ośrodek Adopcyjny na posiedzeniu zespołu dokona kwalifikacji dziecka do przysposobienia.
Aktualnie w rejestrze kandydatów oczekujących na przysposobienie dziecka znajduje się 30 małżeństw. To oznacza, że dziecko po zakończeniu wszystkich formalności bardzo szybko trafi do nowej rodziny.
CZYTAJ: Nękał mieszkańców jednej z gmin. Stalker aresztowany
Biologiczna matka chłopca może jeszcze zmienić decyzję. Musi się wtedy zgłosić na policję lub do Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Lublinie.
Matce, która zostawi dziecko w “oknie życia” nie grożą żadne konsekwencje prawne. Jednak policja sprawdza takie sytuacje w celu ustalenia, czy matce nie zagraża niebezpieczeństwo oraz czy dziecko nie zostało przyniesione do okna wbrew woli matki.
Każda kobieta po porodzie może pozostawić dziecko w szpitalu i zrzec się praw do niego. Takie rozwiązanie jest bezpieczne zarówno dla matki, jak i dziecka, pozwala też na szybszą adopcje dziecka.
MaK / opr. WM
Fot. archiwum