Mieszkańcy Borowiny – niewielkiej miejscowości w gminie Puławy – chcą być oddzielnym sołectwem. Obecnie należą do sołectwa Matygi, przez co – ich zdaniem – miejscowość omijają inwestycje.
Według mieszkańców taka sytuacja była między innymi w przypadku pieniędzy z rządowego funduszu na rewitalizację terenów popegeerowskich. Chociaż PGR był w Borowinie, inwestycja drogowa znalazła się w Matygach.
CZYTAJ: Chory na wściekliznę lis znaleziony w gminie Trawniki. Wprowadzono listę nakazów
– Chodzi o sprawiedliwy podział i doinwestowanie naszej miejscowości – mówi mieszkanka Borowiny Teresa Szczotka. – Cały czas czujemy się pomijani. O to ludzie mają pretensje, żeby i tutaj coś działo. Nie ma konfliktu między mieszkańcami. Wszystko jest OK. Chodzi tylko sprawiedliwy podział.
– Ogólnie jako sołectwo dostaliśmy dotację na drogę – mówi Ewa Ochal, sołtys sołectwa Matygi. – Jesteśmy dwiema miejscowościami. Nie ma asfaltu, niestety mamy wszędzie kamień. Gmina zadecydowała, że droga będzie i pieniądze przeznaczone na Matygi. A PGR był tam? Graniczymy z Borowiną. Tak samo PGR korzystał z naszych dróg, jak i ze swoich. Bo jesteśmy graniczącymi miejscowościami.
– W ubiegłym roku zorganizowano spotkanie z mieszkańcami obydwu miejscowości, gdzie pan wójt szczegółowo wyjaśniał te kwestie – mówi Radosław Kosmala, sekretarz gminy Puławy. – Chodzi o to, że zakres działania tego programu popegeerowski mógł obejmować również te miejscowości, na które te PGR oddziaływały. To są dwie sąsiednie miejscowości i tutaj też ta skala potrzeb, która była możliwa do zrealizowania, była tym czynnikiem decydującym o wyborze tej inwestycji w Matygach.
– To nie jest żaden konflikt, my się z nikim nie kłócimy – mówi Anna Matraszek, mieszkanka Borowiny od 2 lat. – U nas brakuje latarni do końca drogi, żeby dzieciaki, czy dorośli mogli przejść bezpiecznie od busa. Nie mamy przejścia dla pieszych, nie mamy nic. Chcemy godnie tam żyć. To jest piękna, malownicza miejscowość. Nie jest nas zbyt wiele, ale większość to są starsi ludzie. My młodzi dopiero się tu sprowadzamy, chcielibyśmy zapewnić naszym dzieciom bezpieczne dojście o przystanku, miejsce do zabawy. W Matygach jest wszystko: asfalt, latarnie, siłownia, wiata. Absolutnie nie mówię, aby im zabrać. Niech oni się rozwijają swoim tempem, my swoim. Nie kłócimy się, nie jesteśmy na nich źli. Chcemy mieć pieniądze z gminy na to, żeby powoli coś organizować w naszej miejscowości.
CZYTAJ: Deptak krócej dostępny dla aut z zaopatrzeniem. Pokłosie tragicznego wypadku
– Wiadomo, że im jest więcej ludzi, tym więcej jest pomysłów na realizacje. Każdy chce coś w swojej miejscowości zrobić. Mieszkańcy chcą decydować o sobie. Mieszkam w Matygach. Borowina raczej nie była pomijana, ale wiadomo, że odczucia mieszkańców są różne i każdy chce decydować o sobie – mówi Ewa Ochal.
– Trzeba tez brać pod uwagę potrzeby, które w danych miejscowościach występowały. Tutaj zawsze państwo radni mają pewne dylematy, bo mamy dużo miejscowości na terenie gminy i jeśli chodzi o konkretne zadanie inwestycyjne, to zawsze było to bardzo rzetelnie rozpatrywane. Tutaj nie można powiedzieć, czy któraś miejscowość była preferowana, czy nie. Po prostu tutaj skala potrzeb i skala możliwości finansowych gminy była czynnikiem decydującym. Jeżeli powstanie odrębne sołectwo, będzie również dysponowało własnym funduszem sołeckim. Natomiast trzeba zwrócić uwagę na to, że środki będą proporcjonalne do liczby mieszkańców, więc te środki, które przysługiwały temu „dużemu sołectwu”, będą teraz na obydwa sołectwa proporcjonalnie mniejsze. Niemniej jednak będą przysługiwały już dla danej miejscowości – dopowiada Radosław Kosmala.
Fundusz sołecki dla tego terenu wynosi obecnie prawie 19 tysięcy złotych. Decyzja dotycząca wyodrębnienia nowego sołectwa ma zostać podjęta pod koniec maja na najbliższej sesji Rady Gminy.
ŁuG / opr. AKos
Fot. pexels.com