O postawienie słupa, na którym znów będą mogły gnieździć się bociany, starali się mieszkańcy Ledna Ruskiego w gminie Ułęż. Jedyne bocianie gniazdo w tej miejscowości zostało zniszczone kilka dni temu przez wichurę.
Bociany przylatywały tu co roku
– Bociany gnieździły się na mojej posesji od kilku lat. Teraz chciałbym im pomóc wrócić na to miejsce – mówi Józef Adamski z Ledna Ruskiego. – 6 lat temu nad moją posesją latała para bocianów. Były zainteresowane zamieszkaniem tutaj. Siadały na moich budynkach gospodarczych i na stodole sąsiadki. W związku z tym, że były tu dwa konary wiązu, postanowiliśmy z sąsiadem zbudować gniazdo. Jako zaczyn położyliśmy parę gałęzi i je przywiązaliśmy. Momentalnie, w ciągu tygodnia, bociany stworzyły gniazdo i od 6 lat tutaj gniazdowały.
CZYTAJ: Najszybsze ptaki globu w Puławach. Pisklęta już zaobrączkowane [ZDJĘCIA]
– Z soboty na niedzielę, z 6 na 7 maja, około godzina 23.00 była ogromna zlewa, a następnie wichura. Rano wyszedłem karmić kurki i patrzę, że coś mi się widno zrobiło. Spoglądam, a tu wywróciło gniazdo – opowiada Józef Adamski. – Te dwa konary się wywróciły i gniazdo się rozpadło. A waży ono około 300 kilogramów. Uratowałem tylko jedno jajko. Mam w kurniku indyczkę, która teraz wysiaduje swojej jajka. To podsadziłem jej to bocianie. Zobaczymy, czy coś z tego będzie.
– Wcześniej u nas na wsi nie było bocianów. A od paru lat przylatują regularnie. Mój mąż z sąsiadem założyli platformę dla bocianów. Mamy też taką na stodole, ale u nas niestety nie chcą się osiedlić – mówi Magda Pieczywek. – Ale tam upodobały sobie miejsce i przylatywały do nas co roku. Aż przyszła wichura. Stała się tragedia. Bociany po prostu są w szoku. Latają tutaj, cały czas kontrolują. Pewnie pod zwałami tego gniazda są jeszcze jajka albo może już tylko skorupki.
POSŁUCHAJ: Czesława Borowik „Na skrzydłach bociana”
„Sąsiad poruszył niebo i ziemię”
– Sąsiad poruszył niebo i ziemię, żeby ktoś nam pomógł odtworzyć to gniazdo. Bo to dla nas koszt – dodaje Magda Pieczywek.
– Postanowiłem ruszyć do władz. Udałem się do wójta gminy. Zastałem jego zastępcę, który rozłożył ręce i powiedział, że słupy są drogie. Stwierdziłem, że mogę partycypować w kosztach. Ale wyszedłem z kwitkiem – opowiada Józef Adamski.
– Musze rozpoznać do końca tę sytuację, ponieważ jestem pierwszy dzień po urlopie. Natomiast troszkę jestem zdziwiona, że nie zaoferowano pomocy. Staramy się pomagać zwierzętom bezdomnym, chronionym, ptakom. Wozimy wypadające z gniazd ptaki do schroniska za Lublin. Jesteśmy nastawieni na ochronę przyrody i promowanie walorów przyrodniczych na terenie naszej gminy – stwierdza Barbara Pawlak, wójt gminy Ułęż. – Może pan nie trafił do pracownika od ochrony przyrody. Wydaje mi się, że gmina jest nastawiona na te ochronę, ale czasem trafi się jakieś niezrozumienie, gorszy dzień czy niewłaściwa osoba do zajmowania się tym tematem.
CZYTAJ: Reportaż Czesławy Borowik „Kamil – vloger od bocianów”
Teraz czekamy na bociany
Pan Józef Adamski jednak nie zraził się początkowym niepowodzeniem i ruszył po wsparcie dalej. – Zacząłem od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Pani podała mi numer telefonu do Kamila Piwowarczyka. To taki społecznik, który zajmuje się ochroną bocianów. I zadzwoniłem do Radia Lublin – opowiada Józef Adamski. – W środę (10.05) przyjechał do mnie pan z PGE Dystrybucja Puławy, zorientował się, o co chodzi. I za godzinę oddzwonił, że mają słup i ustawią go na mojej posesji.
Z najnowszych informacji pozyskanych od pana Józefa wiemy, że słup rzeczywiście został już wkopany, a na nim odtworzono gniazdo. Pozostaje czekać tylko na bociany…
ŁuG / opr. ToMa
Fot. Łukasz Grabczak