W całej Polsce trwa policyjna akcja „Prędkość”. Na drogi wyjechało więcej radiowozów z tzw. grupy Speed. Policja apeluje do kierowców, aby nie przekraczali prędkości i zachowali wzmożoną czujność.
Kierowcy skarżą się na zbyt wysokie koszty mandatów, które w niektórych przypadkach wynoszą tyle, ile miesięczne wynagrodzenie.
CZYTAJ: „Stop – drift”. Policyjna akcja na rzecz bezpieczeństwa drogowego
Policjanci prowadzą kontrole w miejscach, w których najczęściej dochodzi do wypadków drogowych. To głównie okolice przejść dla pieszych. Młodszy aspirant Renata Szpakowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie przyznaje, że dla piratów drogowych nie ma taryfy ulgowej: – Duża część policjantów pionów ruchu drogowego, w tym również z grupy Speed pełni dziś służbę na drogach z dość dużym natężeniem. Jest nas o wiele więcej. Będziemy prowadzić kontrole drogowe zarówno w sposób statyczny, jak i dynamiczny, wykorzystując w tym celu wideorejestratory, ręczne mierniki prędkości z wizualizacją. Do tego zaangażowana jest m.in. grupa Speed.
Osoby, które mają problem ze zdjęciem nogi z gazu, muszą liczyć się z konsekwencjami: – Zapłaciłem, ale symbolicznie, 200 złotych. Za prędkość 20+ – mówi jeden z kierowców. – Powyżej 31 jest 800 złotych. Na Jana Pawła jedziemy 81 km/h i już jedziemy za 800 zł – dodaje inny.
To właśnie na zbyt wysokie mandaty regulowane przez obowiązujący taryfikator skarżą się kierowcy. Najwyższy mandat za przekroczenie prędkości to 2,5 tysiąca zł i 15 punktów karnych. – To zbyt wygórowane. Powinno się dostosować mandaty do zarobków, bo nie można takiemu gościowi, który zarabia 2 tysiące sypnąć 3,5 tysiąca – mówi kierowca.
– Przekroczenie prędkości o powyżej 31 km/h to mandat w wysokości 800 złotych i 9 punktów karnych – zaznacza Renata Szpakowska. – Od tego roku kwotowego wchodzimy już w recydywę, tak więc spowodowanie takiego samego wykroczenia w przeciągu najbliższych dwóch lat skutkuje tym, że ten mandat karny będzie już dwa razy większy.
Bardziej restrykcyjny taryfikator przynosi efekty, co widać między innymi w województwie lubelskim: – Od początku tego roku zatrzymaliśmy 619 praw jazd za przekroczenie dopuszczalnej prędkości powyżej 50 km/h w obszarze zabudowanym. To spadek w porównaniu z rokiem poprzednim. Ma to pewnie związek z tym, że przepisy zostały zaostrzone – podkreśla Renata Szpakowska.
Zaostrzenie taryfikatora to jedno, bo chodzi też o brak kursów redukujących liczbę punktów karnych. Formalnie przestały być organizowane jesienią ubiegłego roku. To duże utrudnienie, szczególnie dla kierowców zawodowych: – Ci, którzy dużo jeżdżą w trasy, mają swoje firmy, nieraz szybko mogą wpaść przekraczając te parę kilometrów. Później już nie ma prawka i firma, jeśli pracuje tylko tym samochodem, ma problem – mówi jeden z kierowców.
CZYTAJ: Wysoki mandat za rekordową prędkość
Reneta Bielecka, dyrektor WORD w Lublinie uspokaja kierowców, szczególnie tych, którzy kolekcjonują punkty karne: – Redukcja punktów karnych powróci. To, co będzie wprowadzone, to będzie to, co już było, czyli po roku będą nam się kasowały punkty, a raz na pół roku będzie można sobie skasować 6 punktów karnych. Prace są prowadzone na poziomie Parlamentu. Kiedy do nas wrócą – trudno powiedzieć, natomiast mogę powiedzieć, że WORD w Lublinie będzie pracował pełną parą i będzie chciał obsłużyć wszystkich zainteresowanych, którzy będą chcieli sobie te punkty skasować.
Cena szkoleń nie jest jeszcze znana. W ubiegłym roku kurs kasujący 6 punktów karnych kosztował ok. 350 złotych.
Teraz punkty karne kasowane są automatycznie dopiero po dwóch latach, a nie jak dawniej – po roku. Warto też pamiętać, że jest to możliwe dopiero po uregulowaniu mandatu.
FiKar/ opr. DySzcz