O powstanie interwencyjnych skupów zbóż apelują do rządu politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Rolnicy dali się nabrać byłemu już ministrowi rolnictwa, żeby zbóż nie sprzedawać po żniwach, bo ich ceny miały rosnąć. Skupy rozwiążą problem, a mogłaby je prowadzić Agencja Rezerw Materiałowych czy Holding Spożywczy – powiedział w Łęcznej prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. – Powinno się też zapłacić rolnikom za czas przechowywania zboża. To kilka miesięcy ponoszonych kosztów utrzymania silosów czy spichlerzy. Muszą być te decyzje, bo inaczej rolnicy zostaną z pełnymi spichlerzami. Po tych cenach przecież nikt nie sprzeda zboża, bo to jest wielka strata. Jeśli rzepak w ubiegłym roku w czasie żniw był po 3600 zł, teraz jest po około 2000 zł – dodaje prezes PSL.
CZYTAJ: Minister rolnictwa podał się do dymisji
Ministerstwo Rolnictwa poinformowało, że do prowadzenia skupu interwencyjnego jest przygotowany Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, ale nadal nie są znane ceny skupu.
W Łęcznej odbyło się spotkanie rolników z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Dyskusja dotyczyła wyboru nowego ministra rolnictwa i kryzysu związanego z napływem do Polski ukraińskiego zboża.
CZYTAJ: Rolnicy protestowali w Czerniczynie. Chodzi o wpływ zboża ukraińskiego do Polski
– Jesteśmy za wspieraniem Ukrainy, ale te produkty niszczą polską wieś. Nie są znane ich normy jakościowe – mówił prezes PSL. – Żądamy natychmiastowego zatrzymania niekontrolowanego napływu produktów rolnych do Polski z Ukrainy. Żądamy wprowadzenia kaucji na zboże i na inne produkty. I żądamy od nowego ministra natychmiastowej wypłaty odszkodowań za przechowywanie zboża.
– Nowym ministrem rolnictwa ma być ponoć Robert Telus, który przewodniczy sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nic się nie zmieni – uważa jeden z rolników, będących na spotkaniu. – Komisja ta powinna nadawać ton polityce rolnej. Pan Telus miał możliwość w każdej chwili wezwać „na dywanik” do Sejmu ministra i wskazać mu, w którą stronę ma iść. A tego nie robił.
W środę (05.04) do dymisji podał się wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Powodem były sprawy związane z napływem do Polski ukraińskiego zboża.
FiKar / opr. ToMa
Fot. Krzysztof Radzki