Były tradycyjne świąteczne potrawy i życzenia. W Kuchni Brata Alberta w Lublinie odbyło się Spotkanie Wielkanocne. Przygotowano 350 paczek i gorących posiłków dla najbardziej potrzebujących.
– Przygotowaliśmy tradycyjne świąteczne potrawy – mówi kucharka, pani Ania. – Jest wśród nich żurek z kiełbaską i wędzonym boczkiem, do tego jajko. Jest też sałatka jarzynowa i sos tatarski do jajka, a także ciasto. Przygotowania do takiego spotkania trwają trzy dni, jak nie lepiej.
CZYTAJ: Kuchnia Brata Alberta: Samotni i bezdomni spotkali się przy świątecznym stole [ZDJĘCIA]
Jest coraz trudniej
– W tym roku przygotowaliśmy 350 posiłków i paczek dla naszych podopiecznych – mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie. Jak dodała, nie było to łatwe. – Jest coraz trudniej, bo widzimy, że jednak ze względu na inflację i niższe dochody naszych darczyńców wpłaty są mniejsze, a potrzebujących jest coraz więcej. Przed świętami serce darczyńców jest bardziej otwarte. Prowadziliśmy zbiórkę, więc nam się udało.
– Jest bardzo dużo ludzi potrzebujących, a takie miejsca jak kuchnia Brata Alberta są dla nas bardzo ważne – mówią uczestnicy przedświątecznego spotkania. – Jedzenie jest bardzo dobre. Ludzie obsługujący są przesympatyczni. Dużo pomagają. Pomagamy sobie nawzajem, ile możemy. Dzięki temu wiem, że to, co Pan Bóg mi daje, nawet te cierpienia, mają jakiś sens. Straciłam pracę i jestem po prostu teraz bez niczego. Kiedy zarabia się najniższą krajową, opłacić wszystko to bardzo ciężka sytuacja.
Furtki w ludzkich sercach
– Okres świąteczny to czas, kiedy człowiek oddycha całą pełną wartością swojego życia, swojego człowieczeństwa – mówi biskup pomocniczy lubelski Adam Bab. – Kiedy ktoś jest obarczony życiowymi kłopotami, może trudniej dotrzeć mu do tej radości, wolności, poczucia spełnienia w życiu. Momenty kiedy można wyświadczyć komuś miłość, okazać dobro, pokazać mu uwagę, wydaje się, że są to „takie” furtki, które otwiera się w ludzkich sercach, żeby osoby takie mogły dobroci i poczucia własnej wartości doświadczyć. Rzecz jasna sprawa ta nie może być zamknięta tylko w czasie świątecznym. Miłość potrzebna jest na co dzień, dzięki Bogu i ludziom, którzy pracują w Bractwie Miłosierdzia i na co dzień takie furtki otwierają.
– Odwiedza nas dziennie o 80 osób więcej, niż było to rok temu. I w ogóle ich nie ubywa, mimo że robi się ciepło. W poprzednich latach, kiedy zaczynała się wiosna, liczba tych ludzi spadała do 160-180 dziennie, w tej chwili mamy powyżej 240 – stwierdza Monika Zielińska. – Grupa osób, która korzysta z naszej pomocy, powiększyła się o emerytów, których świadczenia są bardzo niskie i nie starcza im na jedzenie
Spotkanie wielkanocne dla swoich podopiecznych organizują również w sobotę (09.04) lubelska Caritas przy al. Unii Lubelskiej oraz Jadłodajnia im. Matki Teresy z Kalkuty w Krasnymstawie.
RyK / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski