Nie tylko oblewanie się wodą było powszechne na dawnej wsi w Wielkanocny Poniedziałek – dzień, który nazywano dyngusem, śmigusem i lejkiem.
– Było też mnóstwo zabaw z jajkami w roli głównej – mówi dr. hab. Mariola Tymochowicz, kustosz Muzeum Narodowego w Lublinie. – Toczono jajeczka albo po stole, albo jeżeli gdzieś na wsi była górka, zbierały się tam dzieci i staczały swoje jajeczka. To, które poleciało najdalej, wygrywało. Albo też na stole zderzano ze sobą te jajeczka. Wygrywało to jajko, które bardziej popękało. Zwycięzca mógł zabrać jajko pokonanego. Na północy Lubelszczyzny był taki zwyczaj, że przerzucano jajka między szpary w płocie. Komu udało się trafić w szparę, ten zwyciężał.
CZYTAJ: „Najlepszą radą jest umiar”. Jak uniknąć dolegliwości żołądkowych podczas świąt?
Jak pisał Oskar Kolberg, „W Poniedziałek Wielkanocny, zbierają się chłopaki wiejskie i chodzą od domu do domu, śpiewając: Wielki dziś nam dzień nastał. Tam, gdzie w chacie zastaną dziewczynę, oblewają ją wodą; gdzie dziewcząt nie ma, nie dopuszczają się tego. Gospodynie zaś dają im po dwa, trzy lub cztery jaja”. Było to tak zwane kolędowanie wiosenne.
SzyK / opr. WM
Fot. pixabay.com