19 kwietnia to Dzień Pamięci o Holokauście i Przeciwdziałaniu Zbrodni Przeciwko Ludzkości. Dziś Lublin upamiętnił 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim i bohaterską walkę ludności żydowskiej. W trakcie uroczystości młodzież mogła porozmawiać ze świadkami historii, którzy opowiedzieli o swoich doświadczeniach związanych z akcją „Reinhardt” – ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej.
„Przypominamy o bohaterskim oporze Żydów warszawskiego getta”
– Historia ma nas uczyć wyciągania wniosków, a tego typu zbrodnie w szczególności – mówi dyrektor lubelskiego IPN, dr Robert Derewenda. – Przede wszystkim nie można godzić się na to, aby ktoś rościł sobie prawo do tego, żeby decydować o kimś innym. To niestety bardzo współczesna lekcja, dlatego że współczesna Rosja rości sobie prawa do tego, aby decydować np. o Ukrainie i Ukraińcach. Na to nie można się zgodzić. Gdyby nie okupacja niemiecka, gdyby Żydzi mogli mieszkać na terenie Rzeczypospolitej, to nawet jeśli były różnego rodzaju problemy pomiędzy ludnością rzymskokatolicką a ludnością mojżeszową, czy pomiędzy innymi grupami, nigdy nie doszło do takiej sytuacji, która została wytworzona przez okupanta, czyli kiedy nie mogliśmy stanowić sami o sobie.
– To dzień, w którym przypominamy o bohaterskim oporze Żydów warszawskiego getta – zaznacza Agnieszka Kowalczyk-Nowak, rzeczniczka prasowa Państwowego Muzeum na Majdanku. – 19 kwietnia 1943 roku chwycili za broń, aby stawić opór Niemcom. Zdawali sobie sprawę z tego, że ich działania nie przyniosą skutku. Ale chodziło o coś innego, o to, żeby zachować godność.
– Dowiedziałem się wiele rzeczy o okrucieństwach, o zbrodniach. To okropne i tragiczne doświadczenia, ale też piękne. Oni wiedzieli, że nie będą w stanie obronić getta, ale i tak walczyli do samego końca – zauważa Adam Kondracki z Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego im. Królowej Jadwigi w Lublinie.
Niezwykły dziennik z powstania w getcie
– Kiedy rozpoczęły się prace porządkowe w pierwszych powojennych latach, już w momencie, kiedy ukonstytuowało się Muzeum, na terenie Bauhofu, czyli składu materiałów budowlanych dawnego obozu, został znaleziony dziennik – opowiada Anna Wójcik z Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku. – Był pisany w getcie warszawskim. Autorka – polska Żydówka, przypuszczalnie z Warszawy – pisze o nastrojach wśród ludności żydowskiej. Ludzie wiedzieli, że teraz już prawdopodobnie czeka ich ostateczna klęska, zagłada i śmierć. To napięcie zaczyna rosnąć i w końcu szykuje się akcja w getcie. W nocy, o godzinie 3.30, schodzą z mężem do przygotowanego schronu, który był dosyć duży. W tym schronie kontynuuje pisanie swojego dziennika. Pisze w sposób wstrząsający, bo opisuje po prostu upadek człowieka. Opisuje atmosferę pełną napięcia, strachu. Ludzie w ekstremalnych warunkach zaczynają być okrutni wobec siebie. Do tego stopnia, że np. jeżeli słyszeli nad swoimi głowami, gdzieś na powierzchni, odgłosy walk czy kroki żołnierzy, to byli gotowi rzucić się na matkę, jeżeli jej dziecko zapłakało, i udusić ją wraz z dzieckiem. To są już naprawdę ekstremalne zachowania. Dziennik jest do głębi poruszający.
CZYTAJ: „Tam codziennie był strach i śmierć”. Jadwiga Drygulska wspomina dramatyczne czasy wojny
Żydzi jechali na pewną śmierć
– Los Żydów był tragiczny. Już od 1942 roku, kiedy zaczęto wywozić Żydów z poszczególnych gett. Właściwie akcja „Reinhardt” rozpoczęła się tutaj w Lublinie – mówi dr Robert Derewenda. – Jednym z pierwszych gett wysiedlanych przez Niemców było właśnie getto lubelskie. Żydzi jechali de facto na pewną śmierć. Nawet powstanie w getcie warszawskim nie mogło zmienić sytuacji ludności żydowskiej na terenach okupowanych przez Niemców. Cel był jeden – zamordować wszystkich Żydów z okupowanych terenów Polski.
– Miałem 5 lat, gdy przyjechaliśmy do obozu. To były tragiczne chwile, pamiętam je – opowiada Józef Psiuk z Aleksandrowa koło Biłgoraja. – W dżdżysty dzień trzeba było stać na dworze w samym pasiaczku, bo był apel i nas liczyli. Pamiętam, że miałem na głowie taką myckę żydowską. Chociaż to chroniło głowę, bo byłem świeżo po ścięciu. Najbardziej bałem się psów. Były wyszkolone tak, że skakały na ludzi, gdy ktoś wyszedł z rządka.
CZYTAJ: „Na granicy dwóch światów”. Projekt edukacyjny w lubelskim oddziale IPN
– Dowiedziałem się, że miejsca dla mnie codzienne kiedyś były obszarem getta lubelskiego – mówi Filip Czerniak z Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego im. Królowej Jadwigi w Lublinie. – Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Zobaczyłem, jak bardzo ciężkie życie mieli i jak ciężkie decyzje musieli podejmować moi rówieśnicy.
W całej akcji „Reinhardt” zginęło ok. 2 miliony Żydów
– Przypominamy o tych wydarzeniach także dlatego, że w wyniku akcji likwidacyjnej tysiące żydowskich rodzin – kobiet, mężczyzn i dzieci – trafiło na przełomie kwietnia i maja 1943 roku do obozu koncentracyjnego na Majdanku – mówi Agnieszka Kowalczyk-Nowak. – Szacujemy, że było to blisko 20 tysięcy osób, które poddawane były tutaj wstępnym selekcjom. Część z nich od razu po przybyciu do obozu ginęła w komorach gazowych. Większość z nich nie przetrwała okupacji. Jeśli kolejne miesiące udało im się przeżyć, to 3 listopada 1943 roku w znacznej mierze zginęli podczas akcji „Erntefest”. W całej akcji „Reinhardt” zginęło ok. 2 miliony Żydów.
POSŁUCHAJ: Karolina Ryniak „Jutro będzie lepiej”
– Trafiłem na Majdanek w 1943 roku, miałem 4,5 roku – wspomina Jan Maciocha ze Świdnika. – Z bratem zawsze ganialiśmy do latryn. Pamiętam, że na ziemi leżały zwłoki ludzi, więc je przeskakiwaliśmy. Niektórzy jeszcze żyli i błagali, żeby ich dobić. Pamiętam to dokładnie.
Trzeba przekazywać tę historię następnym pokoleniom
– Jesteśmy świadkami tworzenia pewnej sztafety pokoleń – wskazuje dr Robert Derewenda. – Obecne pokolenie młodzieży jest ostatnim, które może spotkać się ze świadkami tamtych wydarzeń. Dzieci współczesnej młodzieży już nie będą miały takiej szansy. Jeśli dzisiejsza młodzież przejmie odpowiedzialność za tę historię, to oczywiście przekaże ją swoim dzieciom, swoim wnukom. Jeśli nie przekażemy tej historii, przerwiemy pewien łańcuch pokoleń i potem ta kwestia jest nie do odbudowania. Bo któż będzie pielęgnować tę historię? Ona pozostanie w podręcznikach, albumach, filmach, ale nie będzie funkcjonowała jako przykład dla kolejnych pokoleń.
– Powinniśmy być tolerancyjni, respektować poglądy innych ludzi i nie dopuścić do tego, co stało się w 1943 roku – mówi Filip Czerniak.
CZYTAJ: Pisali listy do Henia. Żydowski chłopiec był jedną z ofiar Holokaustu
W trakcie zagłady w czasie II wojny światowej zabitych przez III Rzeszę zostało około 6 milionów Żydów. Dokładna liczba nie jest znana z powodu braku kompletnych ewidencji oraz zacierania śladów przez władze niemieckie. Jedną trzecią tej liczby stanowiły dzieci.
Osoby pochodzenia żydowskiego wysyłano transportem kolejowym do obozów zagłady, m.in. w Lublinie, Bełżcu czy Sobiborze, gdzie ginęły w komorach gazowych.
RyK / opr. WM
Fot. Krzysztof Radzki