Lubelski Ośrodek Dawców Szpiku powstaje w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie. W placówce pobierany będzie szpik zarówno z krwi, jak i z talerza biodrowego.
O nowych możliwościach Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku SPSK1 w Lublinie w materiale Eweliny Kwaśniewskiej.
CZYTAJ: Nowe możliwości szpitala. W Lublinie powstaje Ośrodek Dawców Szpiku
Placówka do tej pory wykonywała przeszczepy wyłącznie od dawców spokrewnionych. Teraz – dzięki Lubelskiemu Ośrodkowi Dawców Szpiku – będzie mogła rozszerzyć przeszczepy również na grupę dawców niespokrewnionych. Pierwsze transplantacje mają być wykonane jeszcze w tym półroczu.
Szansa dla szpitala
– Dążymy do kompleksowości naszej kliniki – mówi prof. Marek Hus, kierownik Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku SPSK1 w Lublinie. – Chcielibyśmy rozwijać możliwość pozyskiwania komórek krwiotwórczych od dawców niespokrewnionych. To szansa dla szpitala, żeby się rozwijał. Mamy młodzież, która jest doskonale wyszkolona i poznała zasady pracy na bardzo skomplikowanych urządzeniach, jakie nazywamy separatorami komórkowymi. Mamy znakomity zespół banku komórek krwiotwórczych, który potrafi krioprezerwować, przetwarzać te komórki, bezpiecznie przechowywać je miesiącami, a nawet latami. W związku z tym nie widzę powodów, żeby młody człowiek z Lublina musiał jechać do Krakowa czy Warszawy, aby poddać się procedurze pobrania komórek krwiotwórczych i dopiero stamtąd te komórki miałyby trafić do nas, bo okażę się, że ich potrzebujemy.
CZYTAJ: Problemy w lubelskim szpitalu? Do NFZ wpłynęła kolejna skarga
W ciągu roku w SPSK1 wykonywanych jest około 60 przeszczepów z wykorzystaniem własnych komórek krwiotwórczych i około 15 przeszczepów rodzinnych. Około 30-40 chorych wymagających przeszczepu od dawcy niespokrewnionego, było kierowanych na zabiegi do innych placówek, po czym wracali pod opiekę SPSK1. Teraz przejdą oni zabiegi w Lubelskim Ośrodku Dawców Szpiku.
– Jest to dalszy etap rozwoju naszej kliniki związany z tą częścią medycyny transplantacyjnej. Mamy coraz lepsze leki. Podobnie jest z ilością donacji krwi, która jest potrzebna, żeby przeprowadzić bezpiecznie pacjenta przez proces dramatycznej chemioimmunoterapii, gdzie poza komórkami nowotworowymi niszczymy również te krwiotwórcze. Żeby przejść przez to bezpiecznie, musimy mieć dostęp do krwinek czerwonych, płytek krwi, po to, żeby zabezpieczyć moment głębokich deficytów i bezpiecznie przeprowadzić pacjenta do kolejnego etapu i doprowadzić go na koniec drogi do przeszczepienia komórek krwiotwórczych. W związku z tym chcielibyśmy pozyskiwać te komórki również w Lublinie i dzielić się nimi z ośrodkami, które będą ich potrzebować – stwierdza prof. Marek Hus.
– Od kilku lat takie pobrania od dawców niespokrewnionych wykonuje się w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie, ale ta placówka ma pewne ograniczenia, jeśli chodzi o dawców dorosłych – uzupełnia prof. Hus. – W Lubelskim Ośrodku Dawców Szpiku będziemy mogli pobrać komórki w procedurze aferez (procedura, w trakcie której krew pełna pobierana od chorego podzielona zostaje na poszczególne składniki – red.), ale jeśli będzie taka potrzeba danego ośrodka w Polsce czy w Europie, będziemy mogli położyć pacjenta w warunkach sali operacyjnej i pobrać szpik w klasycznym harvestingu, czyli wielokrotnymi nakłuciami talerza biodrowego, aspirując komórki hematopoetyczne (krwiotwórcze – red.) z kości. Wszystko to będzie odbywać się w warunkach pełnego bezpieczeństwa anestezjologicznego. Pacjent po takim zabiegu wraca do domu w ciągu trzech dni.
CZYTAJ: Badacze wpadli na nowy trop na drodze do dłuższego życia
Szukanie igły w stogu siana
– Trzeba pamiętać o tym, że szukanie bliźniaka genetycznego, to jak szukanie igły w stogu siana – podkreśla starszy koordynator ds. współpracy z podmiotami leczniczymi Fundacji DKMS Leszek Lewandowski. – I my tej igły szukamy na całym świecie. I pacjenci znajdują się właśnie na całym świecie. Jeśli miałbym mówić o konkretnych liczbach, to może być stosunek 1 do 100 tys. a nawet 1 do kilkuset milionów. Nam się udało znaleźć tę „igłę” już ponad 11,5 tys. razy. Czyli można powiedzieć, że daliśmy szansę na nowe życie takiemu małemu miasteczku gdzieś w Polsce – zaznaczył Lewandowski.
– W bazie DKMS zarejestrowanych jest ok. 1,8 mln potencjalnych dawców szpiku. Jesteśmy trzecim największym rejestrem w Europie i piątym na całym świecie. Mamy się czym pochwalić – my, Polacy bardzo angażujemy się w pomoc innym, ale też i samym sobie – dodaje Lewandowski.
Od 2005 roku lubelscy hematoonkolodzy z SPSK1 wykonują procedury przeszczepienia od dawców rodzinnych. Natomiast pierwszy przeszczep autologiczny, czyli autoprzeszczep, został wykonany w 1997 roku. Dotychczas w tej placówce wykonano ok. tysiąca takich (rodzinnych i autologicznych) przeszczepów.
CZYTAJ: Wysoki poziom kofeiny we krwi może ograniczać ryzyko cukrzycy typu 2
Badania wypełniają „szarą przestrzeń”
W Klinice Hematoonkologii SPSK1 prowadzone są także badania kliniczne. Dotychczas placówka przeprowadziła ich ponad 150, z czego 40 jest w trakcie. Najważniejsze skierowane są do pacjentów ze szpiczakiem, białaczką, małopłytkowością czy hemofilią.
– W każdym wypadku są to badania, które wypełniają pewną „szarą przestrzeń”. Adresujemy je ciężko chorym ludziom, którym możemy zaproponować poprawę jakości życia lub wręcz to życie przywrócić, stawiając ich na nogi – wyjaśnia prof. Hus. – Dzięki technikom rozwiniętym przez biologów molekularnych i genetyków dostaliśmy niezwykle precyzyjne narzędzia. Mamy do dyspozycji leki celowane, które potrafią odnaleźć źródło nowotworzenia w komórce, która „szaleje” i pozostawia po sobie spustoszenie, zabierając jakość życia, a w końcu i samo życie naszym chorym. Kiedy wiemy, że schorzenie ma status choroby nieuleczalnej, możemy zaproponować coś, co ma charakter przełomowy lub wykorzystać te leki w przypadku, w którym nie mamy odpowiedzi na nową sytuację, jaka wiąże się z nawrotem choroby nowotworowej, jej progresją lub też zmianą jej oblicza. I te badania będziemy kontynuować.
W Polsce na choroby nowotworowe krwi cierpi około 150 tysięcy osób, z czego około 7 tysięcy rocznie stanowią nowe przypadki. Profesor Hus jest głęboko przekonany, że dzięki nowoczesnej biotechnologii znikną nowotwory, których nie da się wyleczyć.
Klinika Hematoonkologii dostała również darowiznę od Fundacji DKMS w kwocie ok. 600 tysięcy złotych. Z tych funduszy zakupiono m.in. 15 specjalistycznych łóżek elektrycznych, 25 różnych pomp infuzyjnych, lampy bakteriobójcze, dwa urządzenia do rozmnażania osocza czy też lodówkę do przewożenia komórek krwiotwórczych.
EwKa / op. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska