Koszykarki Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin awansowały do finału mistrzostw Polski. W czwartym meczu półfinałowym akademiczki pokonały PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wielkopolski 65:51 i półfinałowej serii do trzech zwycięstw triumfowały 3:1.
W czwartkowym (30.03) spotkaniu gospodynie miały ułatwione zadanie, bo w ekipie z Gorzowa z powodu kontuzji nie zagrały aż cztery zagraniczne zawodniczki. Mówi trener AZS-u UMCS-u Krzysztof Szewczyk:
– Wiadomo w jakiej Gorzów był sytuacji. Mieliśmy ułatwione zadanie i tego nie ma co ukrywać. Cieszymy się ze zwycięstwa. Za tydzień, dwa, trzy nikt nie będzie o tym pamiętał, w jakich składach zespoły wystąpiły. W tym meczu, szczególnie w pierwszej połowie powieliły się nasze błędy z całego sezonu, ale wygraliśmy i cieszymy się. Będziemy chcieli w finale pokazać, że znaleźliśmy się tam nieprzypadkowo. Urwać jakieś mecze zespołowi z Polkowic, powalczyć o mistrzostwo Polski.
Trener Enei Gorzów Wielkopolski Dariusz Maciejewski stwierdził, że biorąc pod uwagę skład w jakim zagrała jego drużyna, 14-punktowa porażka nie jest złym rezultatem.
– Wynik dla nas, w układzie personalnym w jakim się znaleźliśmy, to wynik marzenie. Ogólnie mówiąc jednak porażka jest porażką. Cieszę się z postawy dziewczyn, szczególnie tych rezerwowych, że nie pękły i starały się grać do końca. To jest też istotne, że mimo braku liderek na boisku, potrafią też w dobry sposób pociągnąć zespół do zdobywania punktów.
– Dałyśmy z siebie wszystko – mówi środkowa gości Ewelina Śmiałek. – Dzisiejszy mecz był bardzo ciężki. Wiedziałyśmy, że jest to ważne spotkanie. Walczyłyśmy o przedłużenie serii, o wejście do finału. Niestety nie udało nam się, ale zostawiłyśmy serce na parkiecie i chciałyśmy pokazać pełne zaangażowanie w tym meczu.
Zawodniczka AZS-u UMCS-u Lublin Magdalena Ziętara podkreśla jednak, że przed rozpoczęciem półfinałowej rywalizacji mało kto stawiał na jej drużynę.
– Naszym celem na pewno była czwórka. Myślę, że nikt nas nie stawiał w roli faworytów na mecz z Gdynią, tym bardziej z Gorzowem. Tym bardziej cieszy, że udało nam się wyrwać to pierwsze spotkanie na ciężkim terenie, gdy jeszcze Gorzów był praktycznie w pełnym składzie. O drugim spotkaniu szybko zapomniałyśmy. Wiedziałyśmy, że Gorzów stracił przewagę parkietu, jedziemy do domu, gdzie kibice nas wspierają i będą to naprawdę bardzo ciężkie mecze. Wiadomo, był faworytem. Trochę im się zespół posypał przez kontuzje. Miał bardzo krótką ławkę. Wiedziałyśmy, że trzeba będzie to wykorzystać. Teraz jedziemy do Polkowic. Na pewno presja na nich ciąży. Bronią tytułu. Finał będzie powtórką sprzed roku, więc mam nadzieję, że osiągniemy lepszy wynik, niż w zeszłym, że uda nam się wyrwać zwycięstwo, a może powalczyć o coś więcej.
W finale AZS UMCS Lublin – tak jak przed rokiem – zagra z BC Polkowice. Dwa pierwsze mecze odbędą się na Dolnym Śląsku 5 i 6 kwietnia. Potem rywalizacja przeniesie się do Lublina.
ZOBACZ ZDJĘCIA
W spotkaniu o trzecie miejsce rywalem Enei Gorzów Wielkopolski będzie Zagłębie Sosnowiec.
JK / opr. PrzeG
Fot. Krzysztof Radzki