W Sanatorium Rehabilitacyjnym im. J. Korczaka w Krasnobrodzie w budynku po byłej szkole schronienie przed wojną znalazły ukraińskie dzieci z niepełnosprawnościami. Swój dom od 17 marca ub. roku ma tu 9 opiekunów i 29 dzieci w wieku od 6 do 32 lat. W nowym domu brakowało kuchni i jadalni, dzięki wsparciu udało się tę potrzebę zrealizować.
Dzieci są z nami już rok
– Przyjęliśmy tę grupę tak naprawdę na chwilę, a są z nami już rok – mówi dyrektor Samodzielnego Publicznego Sanatorium Rehabilitacyjnego im. Janusza Korczaka w Krasnobrodzie, Barbara Kowal. – Przez ten rok bardzo wiele się wydarzyło. To grupa, która wymaga naszego wsparcia na co dzień. Mieszka w budynku po szkole. Placówka została zaadaptowana na potrzeby tych osób. Są sypialnie, była jedna łazienka, ale nie było miejsca do przygotowania posiłków, jak również jadalni. Na ten cel pozyskaliśmy pieniądze od Niemieckiego Czerwonego Krzyża, przy współpracy z lubelskim i zamojskim PCK.
Decyzja podjęta została natychmiast
– Decyzja w tej sprawie podjęta została natychmiast, kiedy zobaczyliśmy, że dzieci są w potrzebie. Nie było chwili wahania – wyjaśnia Samuele Tomassini, pochodzący z Włoch, a pracujący w Niemieckim Czerwonym Krzyżu. – Zazwyczaj udzielamy pomocy na wielką skalę. Tutaj środki były wydatkowane na konkretną rzecz, ale efekty są nie do przecenienia. To miła i łatwa część naszej pracy.
– Kiedyś był tu pokój dyrektor szkoły podstawowej, do jakiej uczęszczały dzieci, które były na turnusie rehabilitacyjnym w sanatorium. W tej chwili jest tu kuchnia z nowoczesnym piekarnikiem, piękne meble, płyty indukcyjne, zmywarka – wymienia Anna Kawecka, koordynator pomocy dla uchodźców. – Wszystko jest w wysokim standardzie, żeby dzieciom i opiekunkom niczego nie brakowało.
CZYTAJ: Magnesem wyłowili z rzeki średniowieczny topór [ZDJĘCIA]
Bezpieczne miejsce dla dzieci
– Dziękuje Polsce i kierownictwu sanatorium za bezpieczne miejsce dla dzieci, za przyjęcie nas i pomoc. Dobrze, że są już tutaj kuchnia i jadalnia, bo wcześniej musieliśmy chodzić do stołówki w głównym budynku sanatorium. Za każdym razem trzeba było ubrać dzieci, co nie jest takie proste, bo mają one różne dysfunkcje i problemy z chodzeniem – mówi pani Ola. – Teraz mamy jedzenie na miejscu. Nawet między posiłkami mogą one tutaj zajrzeć i wziąć sobie coś do jedzenia.
– Po drugiej stronie kuchni znajduje się jadalnia. Jest ona dostosowana dla dzieci niepełnosprawnych, na wózkach. Jest odpowiednia wysokość stolików. Dzieci mogą jeść razem, mogą też razem gotować, razem spędzać czas – stwierdza Anna Kawecka.
– Nasi goście pochodzą z miejscowości Znamjanka. To grupa dzieciaków, które są najbardziej sprawne z tam mieszkających i mogły na początku działań wojennych przyjechać do naszego kraju i tutaj się schronić. Wśród nich jest wiele osób, które mają ciekawe zainteresowania, pięknie śpiewają, malują, interesują się muzyką – mówi Barbara Kowal.
– Wolontariusze spędzają tutaj czas z dziećmi z niepełnosprawnością. Jest to bardzo ważna pomoc. Dzieci oczekują takiego wsparcia. Kiedy przyjeżdżamy, bardzo się cieszą – mówi Paweł Bożek z PCK Zamość.
– Z Niemieckim Czerwonym Krzyżem współpracujemy już od ponad roku. Otworzył on nawet swoje biuro w Lublinie – wyjaśnia Maciej Budka, dyrektor Lubelskiego Oddziału Okręgowego PCK. – Udało nam się to wpisać w większy projekt wspierający uchodźców z Ukrainy, który realizujemy na terenie Lubelszczyzny. Dzięki temu udało się stworzyć takie miejsce i zaangażować pieniądze, żeby te osoby czuły się jak najbardziej komfortowo i godnie.
Inwestycja – w kwocie 269 tysięcy złotych – została sfinansowana przez Niemiecki Czerwony Krzyż.
AP / op. ToMa
Fot. AP