Kazimierz Dolny jako miasteczko miłości – to nowy sposób na promocję tego zakątka Lubelszczyzny, już teraz chętnie odwiedzanego przez turystów. Władze miasta chcą jednak, by ruch turystyczny rozłożył się na cały rok, a nie koncentrował się na miesiącach wakacyjnych.
– Chcemy przypomnieć turystom, że jest to miasto przepełnione magią, nastrojem i romantyzmem – tłumaczy Mateusz Stachyra z Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym. – Kazimierz poprzez swoją popularność jako destynacja weekendowa czy urlopowa stał się bardzo zatłoczony i tak jest postrzegany. Chcielibyśmy przypomnieć wszystkim gościom, że Kazimierz to nastrojowe uliczki i długie spacery. Żeby można było to osiągnąć, trzeba odwiedzić Kazimierz poza weekendem, poza sezonem. Wtedy można odnaleźć tu magię.
Na czym polega akcja?
– Kazimierz jest miastem artystów, ale nie tylko, ponieważ jest też miastem miłości – zaznacza Maks Skrzeczkowski, dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystyki. – Jest to wyjątkowe miejsce, do którego przyjeżdża mnóstwo ludzi zakochanych w sobie, ale też w pięknie, przyrodzie, architekturze, dobrej kuchni czy sztuce. Aktualnie prowadzimy akcję „Kazimierz Dolny – miasto miłości” wspólnie ze Stowarzyszeniem Wolny Kazimierz i Urzędem Miasta w Kazimierzu Dolnym. Polega to na tym, że turyści, którzy przyjadą do Kazimierza do 19 lutego, mają stawić się w Centrum Informacji Turystycznej. Otrzymają wówczas kartę, na której jest lista podmiotów, firm i instytucji, m.in. są tam galerie, restauracje czy hotele, które zadeklarowały chęć udziału w akcji. Każda z nich przygotowała dla gości coś ekstra. Zazwyczaj jest to rabat, ale czasem to jakaś śmieszna niespodzianka, coś zaskakującego. Jest blisko 40 różnych podmiotów, które dały zaprosić się do tej akcji. Goście, którzy mają taką kartę, chodzą po Kazimierzu swoim własnym szlakiem. W momencie, kiedy klient zbierze na karcie pięć pieczątek, wraca do Centrum Informacji Turystycznej i dostaje w prezencie piękny plakat autorstwa Piotra Fąfrowicz – bardzo znanego i cenionego artysty kazimierskiego.
CZYTAJ: Kazimierz Dolny miasteczkiem miłości. Akcja promocyjna samorządu i przedsiębiorców
– Chcemy rozpromować Kazimierz Dolny jako miasteczko miłości, na wzór Paryża – mówi Renata Bucior z Centrum Informacji Turystycznej w Kazimierzu Dolnym. – W pakiecie są dwie karty. Na jednej jest lista naszych patronów, którzy współpracują z nami. Oferują zniżki, rabaty, upominki.
– Dużo ludzi przychodzi, pyta, dzwoni. Potem wracają do CIT-u i chwalą się, gdzie byli, opowiadają o tym. To jest takie badanie, smakowanie, delektowanie się Kazimierzem na bardzo wielu płaszczyznach – dodaje Maks Skrzeczkowski.
Kazimierz oczami turystów i mieszkańców
– Przyjeżdża tu mnóstwo ludzi w różnym wieku. Cieszymy się, jak możemy przyjechać w taki dzień jak ten. Ostatnio było luźno, jak przyjechaliśmy, ale my przyjeżdżamy wcześnie. Wtedy Kazimierz jest dla nas zaczarowany. Mniej zaczarowany, jak jest mnóstwo ludzi i trzeba się przeciskać. Mamy swoje ulubione miejsca, które odwiedzamy zawsze. Najbardziej czarujące są spacery nad Wisłą – opowiadają turyści.
– Myślę, że Kazimierz spowija aura miłości. Widzimy to na co dzień. Jest bardzo dużo zakochanych par, nie tylko w okolicach Walentynek. Ponoć nigdzie Słońce nie zachodzi tak pięknie jak w Kazimierzu. Myślę, że to właśnie zachody ściągają tu zakochanych. Warto pójść na Bulwar Nadwiślański, koniecznie trzeba zgubić się w jednym z wąwozów, jak też wypić na rynku kawę, patrząc sobie w oczy – radzi pani Weronika, mieszkanka Kazimierza.
CZYTAJ: Pomnik psa na Rynku w Kazimierzu Dolnym. Jaka jest jego historia?
– Kazimierz oferuje zakochanym intymność, której tak dzisiaj poszukujemy. Ważne jest to, że możemy poprzebywać sami, posiedzieć w kawiarni przy blasku świec, popatrzeć na kamieniczki, przejść się zamglonym wałem wiślanym. Tego w codziennym życiu nam brakuje, a to odnajdziemy w zakochanym Kazimierzu – dodaje Mateusz Stachyra.
Akcja „Kazimierz – miasteczko miłości” potrwa do końca tygodnia, ale w ciągu roku w różnej formie będzie kilkakrotnie powtarzana.
ŁuG / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum