W Lublinie powstało miejsce do trenowania armwrestlingu. Każdy może przyjść i spróbować siłowania na rękę. Klub powstał z inicjatywy drużyny Fire Hand Lublin. Są tu sprzęty potrzebne do ćwiczeń, a także profesjonalne stoły do walk.
– Przed walką zawodnicy muszą się prawidłowo ustawić – tłumaczy Ania, sędzia w zmaganiach armwrestlingowych. – Patrzę, czy zawodnicy nie mają zrotowanych nadgarstków, ponieważ muszą być proste. Sprawdzam też, czy ich ręka nie wykrzywia ręki drugiego zawodnika, bo to daje mu przewagę. Najpierw muszę ich ustawić za pomocą odpowiednich ruchów albo komend. Zawodnicy drugą dłonią muszą trzymać się specjalnych rączek, żeby przyjąć właściwy uchwyt. Muszą trzymać barki równolegle do stołu. Kostki kciuków muszą być otwarte. Kiedy widzę, że ustawienie jest właściwe, podaję komendy „ready” oraz „go” i zawodnicy zaczynają się siłować.
Armwrestling to nie tylko ręce
– To nie jest tak, że siłujemy się tylko jedną ręką – mówi Jerzy Skokowski. – Tak naprawdę pracuje całe ciało. Bo walkę zaczyna się od opuszków palców ręki. Każdy zawodnik odpycha się również nogą, zapiera się o stół plecami, odpycha się drugą ręką, zakłada nogę za stół i się zapiera. To nie jest tak, że na siłowni trenujemy wyłącznie rękę. Trenujemy również plecy, barki, bo musimy je wzmocnić. Dopiero, gdy wzmocnisz całość, powstaje prawdziwa moc.
CZYTAJ: Kolejny znakomity mecz Polki. Iga Świątek awansowała do finału turnieju w Dubaju
– Pracą sędziego jest także obserwowanie, czy podczas walki zawodnicy nie dokonują faulów. Mogą one polegać na tym, że łokieć się ześliźnie z poduszki albo podniesie przy poduszce. To daje przewagę temu zawodnikowi, dlatego sędzia od razu zatrzymuje walkę i zaczyna się ona od nowa.
– Do uprawiania tego sportu potrzebnych jest wiele rzeczy. Podstawą jest systematyka. Ale ważna jest też wytrzymałość, regeneracja, mady trening – wymienia Mateusz Indulski z Fire Hand Lublin.
– Armwrestling najbardziej rozwija dążenie do celu. Żeby wygrywać potrzeba bardzo dużo cierpliwości i zaangażowania. Wyrabia charakter – stwierdza Daniel Cichowlas.
Dyscyplina też dla kobiet, dzieci, seniorów
– Emocje są niesamowite. Zawody są zorganizowane super. Zawodnicy, którzy przyjeżdżają na turnieje, to właściwie jedna wielka rodzina. Wszyscy się znają, rozmawiają ze sobą – mówi Karolina Cichowlas, która jeździ na zawody dopingować męża.
– W armwrestlingu możemy coraz częściej zobaczyć kobiety zarówno w roli sędziów, jak i zawodniczek. Potrafią odkryć w sobie nową siłę, nową pasję, nowe horyzonty. Coraz bardziej oddalamy się od stereotypu, że to wyłącznie męska dyscyplina – stwierdza Ania. – Ale swoich sił mogą też spróbować osoby po 60 roku życia, dzieci, osoby niepełnosprawne, dla których są odpowiednio dostosowane stoły.
Nie zawsze „siłacz” wygrywa
– W tym sporcie nie zawsze jest tak, że wygrywa osoba „napakowana” mieśniowo, która ma duże bicepsy. Dużo jest szczupłych niepozornych chłopaków, którzy potrafią przy stole pięknie zawalczyć techniką – mówi Jerzy Skokowski. – Ważną rolę odgrywa siła, ale ważna jest także technika i szybkość. Jeśli ktoś szybko wystartuje, może zaskoczyć niejednego zawodnika.
– Dużą rolę odgrywa też psychika, czyli jak podchodzimy do walki, potrafimy opanować emocje i skupić się na rywalizacji. Ale ważne jest też dostosowywanie swoich sił i możliwości do przeciwnika. Bo nie zawsze możemy jedną techniką zwalczyć wszystkich. Czasami wymaga to obserwacji na filmikach, w jaki sposób dany zawodnik walczył na innych turniejach. Widzimy wtedy jego mocne i słabe strony, ale oceniamy też własne. Wtedy możemy wybrać odpowiednią strategię i poczuć frajdę z wygranej – dodaje Ania.
Otwarcie klubu przy ulicy Wolskiej 11A odbędzie się w sobotę (25.02) o godzinie 12.00.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Lilianna Kaczmarczyk