Na zakończenie procesu w sprawie zabójstwa Igora K., młodzieżowego radnego Lublina, matka ofiary odcięła się od stanowiska prokuratury, żądającej dla oskarżonej prawniczki Karoliny B. 25 lat więzienia. Poprosiła o szansę dla oskarżonej. Obrona chce, by Karolinie B. wymierzono karę jedynie za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Wyrok w tej głośnej sprawie ma zapaść 23 stycznia. Na wtorkowej rozprawie mowy końcowe wygłosiły oskarżenie i obrona, głos zabrały także oskarżona i matka ofiary.
CZYTAJ: Śmierć młodego radnego. Na ławie oskarżonych jego dziewczyna
Prokuratura żąda 25 lat więzienia
– Cios, od którego zginął Igor K. był precyzyjny, bo oskarżona wykorzystała swoje umiejętności szermiercze. Już w momencie jego zadania Karolina B. wydała na ofiarę wyrok śmierci – argumentowała przed sądem prokurator, żądając dla oskarżonej 25 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. – Nóż trzymała na sztorc, ugodzenie było w górę, to nie mogło być przypadkowe – mówiła prawniczka. Jej zdaniem Karolina zabiła, bo wiedziała, że Igor chce wybrać życie bez niej.
Prokurator szczegółowo wyliczyła, dlaczego oskarżona powinna odpowiedzieć za zabójstwo w zamiarze bezwzględnym. Jednym z argumentów było to, że zakrwawiony nóż schowała w szufladzie w przedpokoju, przykryła ubraniami. Kolejnymi, że przyznała się w przechwyconym grypsie do zranienia partnera, do tego, że podejmowała próby matactwa i że nie można w jej przypadku mówić o szczerej skrusze.
CZYTAJ: Proces ws. zabójstwa młodzieżowego radnego z Lublina. Na ławie oskarżonych jego partnerka
– Oskarżona starała się przekonać, że kochała Igora. Oskarżenie w to wierzy, ale to była toksyczna, samolubna miłość – mówiła prokurator, odczytując wycinki z zeznań Karoliny B., które miały dowieść, że – zgodnie z opinią biegłych – młoda kobieta jest manipulacyjna, egocentryczna, boi się opuszczenia i reaguje na takie zagrożenie złością.
„Karolina była zagubiona”
Przedstawicielka oskarżycielki posiłkowej, matki Igora, podkreśliła, że biegli wykluczyli ograniczenie poczytalności, nie można ich zdaniem mówić też o afekcie. – Według biegłych ten czyn nie mógł być efektem ataku paniki, jak twierdzi Karolina B. – tłumaczyła. Oskarżenie posiłkowe nie zajęło jednak stanowiska w kwestii kary. W rozmowie z PAP pełnomocniczka matki Igora powiedziała, że na życzenie swojej klientki pozostawia to ocenie sądu, jednocześnie odcinając się od żądań publicznego oskarżyciela.
Najbardziej zaskakującym momentem wtorkowej rozprawy były słowa matki Igora K. – Bycie mamą Igora to był zaszczyt – mówiła kobieta. – Oczy matki widzą jednak drugie dziecko, Karolinę. Jej mama też by na pewno dała wszystko, by cofnąć czas – kontynuowała.
Matka ofiary przyznała, że odwiedzała w areszcie Karolinę B., której za życia syna nie poznała. – Nie wiedziałam, że tak bardzo potrzebowała pomocy. Prosiła o pomoc, ale nikt jej nie udzielił ani przyjaciele, ani rodzice, ani ja – tłumaczyła.
W jej opinii Karolina była zagubiona: – Tacy są ludzie o wysokiej wrażliwości. W ten sposób wyruszamy w drogę ku szaleństwu – mówiła kobieta. Poprosiła o szansę dla oskarżonej.
„Sprowadziła nas tu niewyobrażalna tragedia”
– Sprowadziła nas tu niewyobrażalna tragedia, a interpretacja oskarżenia to spekulacje i insynuacje, uproszczenia – powiedziała w swojej mowie końcowej pełnomocniczka oskarżonej. Jej zdaniem mowa końcowa publicznej oskarżycielki to „szarża prokuratury”. – Prokuratura uparcie promuje wersję o zamiarze bezpośrednim. Ta wersja jest nie do przyjęcia, bo nie ma żadnego bezpośredniego dowodu na zamiar, śledczy nie przedstawili żadnego dowodu na zabójstwo – tłumaczyła mecenas.
Podkreśliła, że Karolina B. nie uciekła z miejsca zdarzenia, że miała prawo być chaotyczna w udzielaniu pomocy. – Może nieudolnie, ale wezwała pomoc – mówiła adwokat, przypominając, że zostało to zarejestrowane na nagraniu. I że Karolina chciała jechać z Igorem do szpitala.
– Gdyby chciała zabić, zrobiłaby to w mieszkaniu, nie na klatce. I celowałaby w głowę lub w serce, jeden z tych punktów, które gwarantują śmierć – przekonywała adwokat. W jej opinii nie można mówić ani o zamiarze bezpośrednim ani o ewentualnym, a jedynie o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Obrona chce takiej kwalifikacji (za niemyślne spowodowanie śmierci grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia), możliwie najniższego wymiaru kary, zaliczenia w jej poczet aresztu i terapeutycznego trybu odbywania kary.
Pełnomocniczki oskarżonej po raz kolejny wytknęły prokuraturze nieprawidłowości, które ich zdaniem miały miejsce w postępowaniu przygotowawczym, m.in. tendencyjne przesłuchania świadków. – Dorobiono oskarżonej gombrowiczowską gębę. Gębę potwora – mówiła jedna z adwokatek.
Na koniec głos zabrała sama oskarżona. Po raz kolejny przepraszała matkę ofiary i zadeklarowała, że zrobi wszystko, by zastąpić jej zmarłego syna. – Igor stracił życie, a ja dobre imię i ukochaną osobę – przekonywała sąd z płaczem. Ubolewała nad absurdalnym – w jej opinii – oskarżeniem i nad portalami internetowymi, które „zamieniły tragedie w tanią sensację”. Powiedziała też, że poczuwa się do winy jedynie w kwestii samodzielnego zażywania leków i nieszukania pomocy w kwestii swojego zdrowia.
Tragedia na klatce schodowej
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu 8 kwietnia 2022 roku. Jak ustalili śledczy, 21-letni Igor K. został zraniony w nocy z 29 na 30 kwietnia w budynku przy ulicy Sarmackiej w Warszawie. Mężczyznę znaleziono na klatce schodowej, trzymał się za brzuch, miał ranę kłutą i krwawił. Pochylała się nad nim Karolina B. Mieszkańcy budynku wezwali pogotowie ratunkowe oraz policję. Pokrzywdzony zmarł po kilkudziesięciu godzinach w szpitalu. W śledztwie ustalono, że przyczyną śmierci był cios 15-centymetrowym ostrzem.
CZYTAJ: Zmarł Igor Wyszyński-Karłoski – młody lubelski społecznik
21-letni Igor K. zginął w mieszkaniu Karoliny B. na warszawskim Wilanowie. Na co dzień mieszkał w Lublinie. Był wiceprzewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta Lublin. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnił też funkcję marszałka Parlamentu Dzieci i Młodzieży Województwa Lubelskiego. Był również członkiem Rady Dialogu z Młodym Pokoleniem i posłem na Sejm Dzieci i Młodzieży.
Także Karolinie B. wróżono karierę. Zasiadała w Parlamencie Studentów Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Potem skończyła prawo, zdobyła też licencjaty z kryminologii i historii. Była na stażu w kilku instytucjach centralnych, pracowała w gabinecie jednego z dyrektorów Kancelarii Premiera. Prezesowała fundacji Portia, była wpływową działaczką stowarzyszenia KoLiber. Trenowała szermierkę i brała udział w turniejach szpady sportowej.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum