Rok 2022 był niezwykle owocnym rokiem jeśli chodzi o wydawnictwa płytowe z muzyką rozrywkową zakorzenioną w kulturze i folklorze. Oto subiektywne zestawienie najlepszych 15 albumów minionego roku, które gromko rozbrzmiewały w „Kołowrocie”.
Honorable Mentions
FLOGGING MOLLY – Anthem
Po dwóch dość przeciętnych płytach, Amerykańska załoga Irlandzkich imigrantów w końcu wróciła na właściwe tory. „Anthem” to krążek bardzo wprost, śmiało nawiązujący do klasycznych pozycji legendarnych celtic punkowców.
CRONICA – Swiatłonios
Polska scena folk metalowa była w 2022 roku bardzo aktywna, a najnowszy album Jaworzańskiej Cronicy to świadectwo nieustannego rozwoju grupy.
THE DREADNOUGHTS – Roll & Go
Po dość poważnych dwóch ostatnich płytach, folk punkowcy z Vancouver znów zaczęli stroić sobie żarty, co wyjść im mogło tylko na dobre. „Roll & Go” znów wysławia pod niebiosa cydr, polkę i dobrą zabawę, a The Dreadnoughts w końcu wydają się być szczęśliwi w tym co robią.
NEMOPHILA – Seize The Fate
Japoński girls band nie zwalnia tempa i rok po premierze debiutu, wydaje drugiego długograja, który znów poraża mocą, energią i zamiłowaniem do japońskiej sztuki współczesnej. Dziewczyny prochu na nowo nie wynajdują, ale ich entuzjazm jest wręcz zaraźliwy.
THE REAL MCKENZIES – Songs Of The Hilghlands, Songs Of The Sea
Paul McKenzie pcha już swoją galerę po bezkresnych morzach już od ponad 30 lat, a jego najnowsze dzieło dowodzi, że ani myśli przestać. Choć ten album to jedynie zbiór autorskich przeróbek znanych i lubianych szant i pieśni góralskich, jest zrobiony z taką gracją i kunsztem, że na stałe zadomowi się w niejednym odtwarzaczu.
TOP 10
10. RADOGOST – Córka Oriona
Cieszyński Radogost to wciąż bardzo mocna marka na folk metalowej mapie Polski, a „Córka Oriona” jedynie gruntuje ich pozycję. Potężnie brzmiący Folk Metal jest tu jedynie punktem wyjścia do kosmicznych podróży oraz poetyckich rozważań na temat bytowania ludzkości na bezkresach wszechświata.
9. TALCO – Videogame
Talco w swoim stylu przyładowało z atomową mocą, miksując punka, ska i miejski folk. Tym razem na bok odsunęli sentymenty, skupiając się na mocnym przekazie i tak samo mocnym uderzeniu. W efekcie nagrali jedną z najbardziej żywiołowych płyt w swojej dyskografii, udowadniając że swoim przedziale nie mają sobie równych.
8. JERNA – Ćmy
Debiutująca na krajowym podwórku Krakowska Jerna nagrała album bardzo dojrzały, przemyślany i wielowątkowy. Na całej płycie brak choćby jednego, niepotrzebnego dźwięku, a mnogość pomysłów i rozwiązań aranżacyjnych wręcz powala. Dzięki takim debiutom jak „Ćmy”, wiara w Polski Folk Metal nie gaśnie!
7. THE HU – Rumble Of Thunder
Mongołowie tym albumem ugruntowali swoją pozycję, dowodząc że można zabrzmieć świeżo nawet w dość uproszczonej wersji stepowego folk rocka. „Rumble Of Thunder” mieni się wszystkimi odcieniami lokalnego folkloru, porażając przy tym atomową mocą rytmu, który jest w ich muzyce wręcz pierwszoplanowy.
6. PADDY AND THE RATS – From Wasteland To Wonderland
Paddy i jego szczury przekonująco uciekają z szufladki „celtic”, stawiając po prostu na żywiołowe, melodyjne i przebojowe kompozycje. W efekcie dostajemy kapelę rockową z folkową sekcją oraz wiązankę hiciorów które na długo nie potrafią wyjść z głowy.
5. DREAM SPIRIT – A.D. 1279
Chińscy folk metalowcy znów fundują nam podróż do antycznej Azji, pełnej bitew, wojowników i militarnej ekwilibrystyki. Robią to niesamowicie stylowo będąc przy tym coraz lepszym zespołem, tak pod względem kompozycyjnym jak i aranżacyjnym.
4. ELLA LA RABIA – Cancion de Cuna Ocenica
Wybuchowa mieszanka hardcore’u, punka i kanaryjskiej muzyki folkowej, pełna nostalgii, kontrastów i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Na 33 minutowym krążku dzieje się więcej niż na niejednej płycie progresywno rockowej, a każdy kolejny utwór podkręca tylko temperaturę. Żywioł nie do okiełznania.
3. CZARNY BEZ – Ludzie – Duchy – Bogi
Totalna dekonstrukcja folk metalowej sztuki, ciekawy koncept i perfekcyjne wykonanie = najlepszy album Polskiego Folk Metalu od wielu, wielu lat. Czarny Bez to potężne riffy, wspaniałe melodie, świetne, damskie wokale, wszędobylska elektronika i bezdusznie napędzająca całość sekcja rytmiczna. No i rzecz jasna hit na hicie.
2. BLOODYWOOD – Rakshak
Indyjski, uliczny folk metal to kolejny po The Hu YouTube’owy wynalazek który przekształcił się z internetowego viralu w pełnoprawny band. Debiut hindusów mógł równie dobrze być rozczarowaniem roku, ale na szczęście zespół porządnie przyłożył się do swojej roboty i w efekcie zaserwował wspaniały, mocarny album, w którym hardcore’owa potęga niskostrojonego riffu przeplata się z fajnie kontrastującymi sitarami, tablami i cytrami oraz rapowano-krzyczanymi wokalami.
1. DROPKICK MURPHYS – This Machine Still Kills Fascists
Legenda celtyckiego punka tym razem zamieniła elektryki na pudła i wsiąkła w klimat Stanów Zjednoczonych ery przedwojennej. Wspierani życiowymi lirykami Woody’ego Guthrie nagrali album, który był im zwyczajnie potrzebny – oldschoolowy, miejscami country bluesowy, ale przy tym bardzo „Dropkickowy”. Słychać na tej płycie radość z grania i dobrą zabawę, a przede wszystkim kunszt wykonawczy Bostońskiej grupy.