Budka dla ptaków imitująca fotoradar stanęła przy drodze wojewódzkiej w Rokitnie w powiecie lubartowskim. Została zainstalowana na prywatnej działce, co jest zgodne z prawem.
Mieszkańcy przekonują, że cel został osiągnięty, bo w obawie przed utratą prawa jazdy kierowcy faktycznie zwalniają.
Estetycznie wykonana żółta skrzynka jest ustawiona na prywatnej posesji wzdłuż drogi wojewódzkiej łączącej Lubartów i Łęczną. Żółta skrzynka do złudzenia przypomina fotoradar. Karmnik dla ptaków – bo w rzeczywistości taką właśnie funkcję spełnia owe urządzenie – ustawił na swojej działce Grzegorz Borzęcki. W tym przypadku o pomyłce nie ma mowy.
– Fotoradar powstał trochę dla żartu, bo tutaj jest po prostu strasznie natężony ruch przez Bogdankę, jeżdżą u nas ciężarówki z kopalni – opowiada pan Grzegorz. – Chciałem, żeby kierowcy zwrócili trochę uwagę i hamowali, bo mamy tutaj dwa zakręty.
Pomysł podoba się sołtys Rokitna Grażynie Smyk. Żadnych negatywnych komentarzy ani od mieszkańców, ani od władz gminy nie otrzymała. – Chyba nie jestem na nie – mówi Grażyna Smyk. – Chłopak struga bardzo dużo fajnych, śmiesznych rzeczy. Teraz pomyślał, że zrobi budkę dla ptaszków w takim kształcie, który może nie każdemu się podoba. Ale myślę, że dla naszej miejscowości to było fajne, bo ludzie troszeczkę zwalniali.
Zwalniali i zwalniają nadal, a to potwierdzają sami mieszkańcy. – To jak najbardziej fajny pomysł, bo samochody trochę wolniej jeżdżą. Dużo kierowców po prostu przekracza tu prędkość, a teraz widzimy, że niektórzy zwalniają.
Fotoradar-oszust, jak nazywają go mieszkańcy, już zdążył napsuć krwi nerwowym kierowcom. – Albo komuś się nudziło, albo komuś nie podobało się, że stoi. Ktoś po prostu przyszedł w nocy i wsadził kołek w dziurę, żeby wszyscy widzieli, że urządzenie nie działa. Ale dobrze, żeby ludzie myśleli, że to fotoradar, bo chociaż trochę zwalniają – mówi pan Grzegorz.
Teraz naprawiona żółta skrzynka znów dumnie stoi przy drodze wojewódzkiej. Młodsza aspirant Renata Szpakowska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie potwierdza, że w przypadku tego konkretnego fotoradaru ingerencja ze strony służb jest niemożliwa. – Jest poza pasem drogowym na terenie prywatnym. Postawienie karmnika nie jest w gestii policji i my nie mamy do tego tak naprawdę żadnych uwag. Przepisy regulują, w jaki sposób postawione są znaki drogowe. Jest kilka różnych dokumentów prawnych, które to regulują. W tym przypadku nie możemy mówić nawet o tym, że to znak, bo to po prostu budowla karmnika dla zwierząt.
– Przed postawieniem czytałem o tym trochę w Internecie – opowiada pan Grzegorz. – Ktoś w województwie kujawsko-pomorskim postawił sobie fotoradar. Jest to na prywatnej działce, nie stoi w pasie drogowym i nie wydaje dźwięków ani nie robi sygnalizacji świetlnej. Wolno mi postawić coś takiego.
Podobnych urządzeń w Polsce może być około 10. W województwie lubelskim taka atrapa fotoradaru jest ustawiona na przykład w Sobiborze.
Polska sieć automatycznego nadzoru nad ruchem składa się obecnie z ok. 550 urządzeń – w tym m.in. fotoradarów, ale tych prawdziwych. Każdego roku niechciane zdjęcia z tych urządzeń otrzymuje około 1,5 miliona kierowców.
FiKar / opr. WM
Fot. Filip Karman