Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił w czwartek (11.09) w Sejmie, że w sytuacji naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej NATO zdało egzamin, a Polska – inaczej niż w wielu momentach swojej historii – nie była sama. Jak dodał, nasz kraj był w stałym kontakcie m.in. z dowództwem NATO w Brunssum w Holandii.
W nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony. W ocenie wojska był to „akt agresji” i „bezprecedensowe zdarzenie”, które stworzyło realne zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli.
W czwartek informację w tej sprawie w Sejmie przedstawia wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który podkreślił, że rozkazy o zestrzeleniu obcych statków powietrznych wydał osobiście Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz. Podkreślił przy tym, że – inaczej niż w wielu momentach naszej historii – „tej nocy nie byliśmy sami”.
CZYTAJ: Drony w Lubelskiem pod lupą prokuratury. Mamy nowe informacje
– Byliśmy z naszymi sojusznikami z NATO, z naszymi przyjaciółmi z Ukrainy, z innych państw, takich jak Australia. Operowały w przestrzeni powietrznej Królewskie Siły Powietrzne Królestwa Niderlandów, operowali razem z nami Włosi, wspierały nas wojska niemieckie swoimi bateriami Patriot, rozmieszczonymi wokół lotniska Jasionka – wymieniał.
Jak wskazał, cały proces odbywał się w konsultacjach z Sojuszniczym Dowództwem Sił Połączonych NATO w Brunssum. – Wspólne decyzje, wspólne działania, koordynacja. NATO zgadało egzamin, NATO nie uległo rosyjskiej presji – podkreślił minister.
CZYTAJ: Lubelskie po wtargnięciu dronów. Obiekty znalezione w siedmiu miejscowościach
„Egzamin narodowej jedności i politycznej odpowiedzialności został zdany”
Przedstawiając Sejmie informację o wydarzeniach, do których doszło w nocy z wtorku na środę, szef MON podkreślił, że administracja rządowa i prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na bieżąco wymieniały się informacjami, a konkretne decyzje zostawiono wojsku.
– Wszystkie informacje pomiędzy nami i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego były przekazywane, konsultowane, ale też daliśmy szansę na podejmowanie decyzji wojskowym. Jest odpowiedzialność polityczna – są działania militarne, nie zastępują siebie, muszą się uzupełniać i nawzajem wspierać – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
– Chciałbym bardzo podziękować panu prezydentowi (…) za współpracę z rządem, za jedność. Bo to był test, który przeprowadza Federacja Rosyjska, test naszej narodowej jedności, ale też politycznej odpowiedzialności. Ten egzamin został zdany – powiedział wicepremier.
CZYTAJ: Generał Komornicki: Od lat jesteśmy w stanie wojny hybrydowej z Rosją
Rozmowy z USA i Kanadą
Wicepremier zapewnił, że pozostaje w kontakcie z ministrami z państw sojuszniczych: Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Szwecji, Finlandii, Holandii, Słowacji, Czech, Litwy i Łotwy. – Swoją sojuszniczą jedność potwierdzają wszystkie państwa NATO – oświadczył Kosiniak-Kamysz.
Szef MON poinformował też, że konsultacje w ramach artykułu 4. NATO, o którego uruchomienie wnioskowała Polska, „jest stworzeniem odpowiedniej odpowiedzi na prowokacje rosyjskie”.
– Należy w wyniku konsultacji artykułu czwartego wzmocnić, ustanowić radykalną odpowiedź wzmocnienia obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej – podkreślił minister obrony.
„Kolejny raz uświadomiliśmy sobie, jak blisko jest wojna”
– Jeszcze raz wszyscy po raz kolejny uświadomiliśmy sobie, jak blisko jest wojna i że od ponad trzech lat na terytorium Ukrainy, naszego sąsiada, blisko polskich granic trwa pełnoskalowa niczym nieuzasadniona agresja na wolność, na prawa człowieka, na życie od najmniejszych dzieci, gdzie wciąż lecą bomby na żłobki, przedszkola, szpitale, po tych, którzy bronią Ukrainy, po żołnierzy ukraińskich – mówił Kosiniak-Kamysz.
Szef MON podał, że w nocy z 9 na 10 września Rosja wykorzystała do ataku na Ukrainę 458 środków napadu powietrznego, w tym 415 dronów, a tylko w pierwszych dziesięciu dniach września Rosja użyła 2,6 tys. bezzałogowych statków powietrznych.
Według informacji resortu obrony drony były wystrzeliwane z rejonu Briańska, Kurska, Orła i lokalizacji w Kraju Krasnodarskim oraz z Krymu. – W momencie kiedy podejmujemy informację, widzimy, że na Ukrainie są podnoszone systemy, zapalają się czerwone lampy alarmowe również w naszym Dowództwie Operacyjnym, w Centrum Operacji Powietrznych – powiedział.
Szef MON zaznaczył, że wieczorem 9 września uruchomiono wszystkie niezbędne procedury, około godz. 21 odbył rozmowę z Dowódcą Operacyjnym RSZ gen. Maciejem Kliszem, który powiedział już wtedy o pełnej gotowości i już wtedy przygotowywane były wszystkie systemy i uprzedzani sojusznicy.
Jak zaznaczył, oprócz danych z systemów narodowych i sojuszniczych, spływały też informacje z Ukrainy, a współpraca i wymiana informacji między polskim wojskiem i wojskiem ukraińskim była bardzo dobra, za co podziękował.
Kosiniak-Kamysz podał, że poderwane zostały samoloty i śmigłowce, w tym sojusznicze samoloty wczesnego ostrzegania, holenderskie F-35, polskie F-16, nasze śmigłowce Mi-24 i Mi-17 oraz Black Hawki, sojusznicze tankowce. Samoloty były tankowane w trakcie operacji – przekazał.
Minister potwierdził, że doszło do 19 naruszeń polskiej granicy w przestrzeni powietrznej zarówno na granicy z Ukrainą, jak i z Białorusią, a pierwsze odnotowano 9 września około godz. 23.14. Obniżenie stopnia gotowości systemu obrony powietrznej miało miejsce 10 września o godz. 7.58.
Drony w Lubelskiem
W województwie lubelskim odnaleziono do tej pory dziewięć szczątków dronów, które z wtorku na środę naruszyły Polską przestrzeń powietrzną. Przez granice przedostało się 19 obiektów. Część z nich została zestrzelona przez wojsko.
W naszym regionie drony i ich fragmenty zostały znalezione w Cześnikach w powiecie zamojskim, gdzie ujawniono co najmniej 32 elementy drona oraz w miejscowości Wielki Łan w powiecie włodawskim. W tych przypadkach był to dron typu Gerbera – informuje Prokuratura Regionalna w Lublinie.
W Krzywowierzbie-Kolonii i Wyhalewie w powiecie parczewskim znaleziono styropianowe elementy, ale nie ustalono jakiego typu maszyny. Podobnie było w Wohyniu w powiecie radzyńskim.
Najpoważniejsze zdarzenie miało miejsce w Wyrykach w powiecie włodawskim, gdzie dron uszkodził budynek mieszkalny. Zniszczeniu uległ dach. Obiekt przebił strop i przebił się na pierwsze piętro domu. W budynku znajdowały się dwie osoby, nikt nie został ranny. Samorząd podjął decyzje o zawieszeniu zajęć w dwóch szkołach podstawowych, w Wyrykach i Kaplonosach. – Dziś szkoły działają normalnie – powiedział Radiu Lublin wójt gminy Wyryki, Bernard Błaszczuk.
Drona znaleziono także w Kolonii Zabłocie w powiecie bialskim, tam śledczy oceniają stan pirotechniczny obiektu. Wczoraj po południu znaleziono ostatniego do tej pory drona w miejscowości Bychawka Trzecia koło Lublina.
Polska Agencja Prasowa / RL / opr. To
Fot. PAP/Leszek Szymański
