Dziś opowiem o człowieku, który do walki stanął z bronią i skrzypcami w rękach. To historia o odwadze, muzyce i wojnie. O kim mowa, dowiedzą się Państwo już za chwilę. Witam przy mikrofonie, Anna Kovalova.
Moim gościem jest Moisei Bondarenko, którego spotkałam podczas tournée „Lepsze co jest” w Lublinie. Moisei jest młodszym sierżantem Sił Zbrojnych Ukrainy, który jeszcze przed wojną grał na skrzypcach. Muzyka stała dla niego sposobem na przetrwanie trudnych chwil w wojsku. W Odesskim Centrum Rehabilitacyjnym poznał znanego ukraińskiego artystę Pianoboja, czyli Dmytra Shurova, z którym od tamtej pory występuje podczas tournée, zbierając środki na potrzeby ukraińskiej armii.
Jak trafił do wojska, opowie sam Moisei Bondarenko.
Moisei Bondarenko: 25 lutego, w drugim dniu pełnoskalowej inwazji, trafiłem do jednostki wojskowej w Odessie. Tam zapytano mnie, czy jestem gotów zostać i wstąpić do wojska. Chodziło o to, że trzeba było przygotować się na rosyjski desant, który planował wylądować w Odessie w pierwszych dniach. A żeby otrzymać mundur i broń, musiałem zgodzić się na służbę. Zgodziłem się, dostałem mundur, broń i rozpocząłem swoje pierwsze warty.
Anna Kovalova: Skrzypce i wojna… Skrzypce to bardzo emocjonalny instrument. Jak w ogóle można to połączyć? Bo wiem, że dawałeś takie koncerty po prostu dla ludzi, żeby nie zwariować.
Moisei Bondarenko: Tak, bardzo to lubię. Ale kiedy poszedłem na służbę, odłożyłem skrzypce. W pierwszych dniach nawet nie planowałem ich brać do rąk — nie było ani czasu, ani możliwości. Ale po tygodniu–dwóch, kiedy odpoczywaliśmy między wartami, wszyscy byli bardzo zestresowani: siedzieli w telefonach, dzwonili do swoich rodzin, do dzieci za granicą, martwili się… I ktoś z towarzyszy poprosił, żebym coś zagrał. Wyjąłem skrzypce, zagrałem, i nagle wszyscy zebrali się w korytarzu, usiedli, posłuchali muzyki. To złagodziło napięcie, zrobiło się milej, weselej, odciągnęliśmy myśli. Od tamtej pory, gdy tylko mam okazję, zawsze biorę skrzypce i gram. Są małe, wygodne, lekkie, więc zawsze są ze mną. A skoro umiem grać — to gram.
Anna Kovalova: Rozumiem, że muzyka, zwłaszcza skrzypce, bardzo leczy i odciąga uwagę w trudnych chwilach?
Moisei Bondarenko:
Nie wiem… Ale sądząc po reakcji moich towarzyszy, podoba im się, i to dla mnie najważniejsze. Jeśli to komuś pomaga — zawsze będę grał. Mnie też to sprawia przyjemność, bo kocham to robić. Skrzypce pozwalają powiedzieć coś, czego nie da się wyrazić słowami. Gram muzykę instrumentalną, która w swej istocie jest międzynarodowa i nie wymaga tłumaczenia. Dźwięk skrzypiec jest mi bardzo bliski i lubię się przez niego wyrażać.
Anna Kovalova: Nigdy nie miałeś wątpliwości ani poczucia, że decyzja o wstąpieniu do Sił Zbrojnych Ukrainy była błędna?
Moisei Bondarenko: To, nawiasem mówiąc, bardzo ciekawe pytanie, bo jeszcze nikt mi go nie zadał. Mogę powiedzieć jasno: nie tylko, że nie żałuję — ja wciąż uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. I jedyna naprawdę dorosła. Dzięki niej poczułem ulgę i radość. Poczułem, że wreszcie zrobiłem coś ważnego. To dla mnie jak dotąd jedyny prawdziwy czyn, który zrobiłem dla swojego kraju i dla siebie. Oczywiście, bałem się, nie wiedziałem, jak to będzie. Może trochę emocjonalnie podjąłem tę decyzję. Ale gdy tylko to się stało, poczułem ulgę. To był idealny moment, idealny stan, idealna decyzja w moim życiu. Pop
Anna Kovalova: Mogę zapytać o najtrudniejszy moment w ciągu tych trzech lat?
Moisei Bondarenko: Było ich wiele. Szczerze: cały ten czas jest bardzo trudny. Teraz już trwa czwarty rok i każdego dnia dzieje się jakaś tragedia. Ale jednocześnie cieszę się, że wciąż się trzymamy. To historia o wytrzymałości i o tym, że zwycięży ten, kto wytrwa. Dlatego cały ten proces jest bardzo ciężki. Nawet teraz, podczas czwartego urlopu, wykorzystuję go na pracę: gram na skrzypcach, staram się być potrzebny. Odpocząć chciałbym dopiero po zakończeniu tej wielkiej sprawy, która spadła na nasze barki. Pop
Anna Kovalova: To przecież ciągłe napięcie… Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak to jest trudne.
Moisei Bondarenko: Myślę, że jest tu trochę samooszukiwania się. Bo rozumiem: w pierwszej kolejności robię to dla innych, ale jednocześnie też dla siebie. Może boję się nic nie robić — żeby nie spotkać się sam ze sobą i nie zastanawiać się, w jakim jestem stanie. Bo psychicznie jest bardzo ciężko: system nerwowy jest chwiejny, wahania nastroju, stany lękowe… Staram się tego nie zauważać, ale wiem, że kiedyś będę musiał się z tym zmierzyć i nad tym popracować. Może skrzypcami i pracą odsuwam ten moment. Mam nadzieję, że to samo nie wybuchnie i nie złamię się. Ale póki co, wszystko jest dobrze. Skrzypce są dla mnie prawdziwym terapeutą, dzięki nim się trzymam. pop.
Anna Kovalova: Dmytro „Pianoboy” opowiadał o waszym spotkaniu, że poznaliście się w szpitalu w Odessie. Jak wspominasz ten dzień?
Moisei Bondarenko: Kiedy żyje się w tragicznych i ciężkich czasach, każde dobre wydarzenie staje się stukrotnie jaśniejsze. To był niesamowicie jasny dzień, byłem bardzo szczęśliwy. Wtedy razem zagraliśmy „Alleluja”. Ta melodia jest dla mnie szczególnie ważna: od dzieciństwa zawsze gram ją jako pierwszą i ostatnią — jako znak wdzięczności Bogu za to, że daje mi możliwość dalej grać. Bo wystarczy stracić jeden palec — i już nie będę mógł tego robić. Szczególnie mocno uświadomiłem to sobie w pierwszych dniach, kiedy rzucałem granatami. To było straszne: myślałem, „a jeśli urwie mi paliczek — i to wszystko, już nigdy nie zagram na skrzypcach”. No wiecie, kogo co boli…
Anna Kovalova: Moim gościem był Moisei Bondarenko. Łączna kwota, którą udało im się zebrać podczas tournée „Lepsze co jest”, wyniosła 1 200 000 hrywien.
Dziękuję Państwu za dziś. Do usłyszenia za tydzień, Anna Kovalova.
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Анна Ковальова: Сьогодні я розповім про людину, яка пішла на бій зі зброєю та скрипкою в руках. Це історія про відвагу, музику та війну. Про кого саме йдеться — ви дізнаєтеся вже за мить. Вітаю, біля мікрофона — Анна Ковальова.
Моїм гостем є Мойсей Бондаренко, з яким я познайомилася під час туру «Краще, що є» у Любліні. Мойсей — молодший сержант Збройних сил України, який ще до війни грав на скрипці. Музика стала для нього способом пережити важкі моменти на службі. В Одеському реабілітаційному центрі він познайомився з відомим українським артистом Pianoboy, тобто Дмитром Шуровим, з яким відтоді виступає у турне, збираючи кошти на потреби української армії.
Як він потрапив до війська, розповість сам Мойсей Бондаренко.
Мойсей Бондаренко: 25 лютого, на другий день повномасштабного вторгнення, я потрапив до військової частини в Одесі. Там мене запитали, чи готовий я залишитися і стати військовим. Справа була в тому, що потрібно було зустрічати російський десант, який планував висадку в Одесі у перші дні. І для того, щоб мені видали форму і зброю, я мав погодитися на службу. Я погодився, отримав форму, зброю і став до перших своїх нарядів.
Анна Ковальова: Скрипка і війна… Скрипка — це завжди дуже емоційний інструмент. Як узагалі це поєднати? Бо я знаю, що ти давав такі концерти для побратимів, щоб не з’їхати з глузду.
Мойсей Бондаренко: Так, я сам це дуже люблю. Але відклав скрипку, коли пішов на службу. У перші дні навіть не планував брати її в руки — не було ані часу, ані можливості. Але десь через тиждень-два, коли ми відпочивали між нарядами, всі дуже переживали: сиділи на телефонах, дзвонили своїм сім’ям, дітям за кордон, хвилювалися… І хтось із побратимів попросив щось заграти. Я дістав скрипку, заграв, і якось так усі зібралися в коридорі, сіли, послухали музику. Це нас трохи відпустило, стало приємніше, веселіше, ми відволіклися. Відтоді при будь-якій можливості я завжди беру скрипку і граю. Вона маленька, зручна, легенька, тому завжди зі мною. Оскільки вмію грати, то граю.
Анна Ковальова: Я так розумію, що музика, особливо скрипка, дуже сильно лікує і відволікає у важкі моменти?
Мойсей Бондаренко: Не знаю… Але судячи з реакції побратимів, їм подобається, і це для мене найголовніше. Якщо це приносить комусь користь — я завжди гратиму. Мені теж приємно, бо я це люблю. Для мене це певний голос. Скрипка дозволяє сказати те, що не передається словами. Я граю інструментальну музику, яка за своєю суттю інтернаціональна й не потребує пояснень. Звук скрипки мені дуже близький, і я люблю висловлюватися через нього.
Анна Ковальова: Чи були моменти, коли ти задумався, чи все ж правильно зробив, вступивши до ЗСУ.
Мойсей Бондаренко: Це, до речі, дуже цікаве питання, бо мені його ще ніхто не ставив. Я можу точно сказати: не те, що я не жалкував — я й досі вважаю, що це найкраще рішення в моєму житті. І єдине справді доросле. Мені від нього стало легше і приємніше. Я відчув, що нарешті зробив щось вагоме. Для мене це поки що єдиний справжній вчинок, який я зробив для своєї країни і для себе. Я, звісно, хвилювався, не знав, як воно буде. Можливо, трошки емоційно прийняв рішення. Але як тільки це сталося, я відчув полегшення. Це був ідеальний момент, ідеальний стан, ідеальне рішення в моєму житті.
Анна Ковальова: Можу запитати про найважчий момент за ці три роки?
Мойсей Бондаренко: Їх було багато. Чесна відповідь: увесь цей час дуже складний. Зараз уже пішов четвертий рік, і щодня трапляється якась трагедія. Але водночас я радий, що ми стоїмо. Це історія про стійкість і про те, що переможе той, хто витримає. Тому весь процес — дуже тяжкий. Навіть зараз, у четвертій відпустці, я використовую її для роботи: граю на скрипці, намагаюся приносити користь. Хочеться відпочити вже після завершення цієї великої справи, яка випала на наші плечі.
Анна Ковальова: Це ж постійне напруження… Я навіть уявити не можу, як це важко.
Мойсей Бондаренко: Думаю, тут є трохи самообману. Бо я розумію: у першу чергу це користь для інших, але водночас і для мене. Можливо, я боюся нічого не робити — щоб не зустрітися з самим собою і не задуматися, в якому я стані. Бо психологічно дуже важко: нервова система хитка, зміни настрою, панічні стани… Я намагаюся не звертати на це уваги, але розумію, що колись доведеться з цим зустрітися і працювати. Можливо, я скрипкою і роботою відтягую цей момент. Сподіваюся, воно саме не вибухне і я не зламаюсь. Але поки що все добре. Скрипка для мене — справжній терапевт, завдяки ній я тримаюся.
Анна Ковальова: Дмитро розповідав про вашу зустріч, що ви познайомилися в реабілітаційному центрі в Одесі. Як ти згадуєш цей день?
Мойсей Бондаренко: Коли живеш у трагічні й важкі часи, будь-яка добра подія стає в сто разів яскравішою. Це був неймовірно світлий день, я був дуже щасливий. Ми тоді разом заграли «Алілуя». Для мене ця мелодія особливо важлива: я з дитинства завжди граю її першою й останньою — як знак подяки Богу за те, що Він дає мені можливість далі грати. Бо достатньо втратити один палець — і я вже цього не зможу. Особливо сильно я це усвідомив у перші дні, коли кидав гранати. Це було страшно: думав, «а якщо відірве фалангу — і все, я більше ніколи не заграю на скрипці. Ну кому, що болить, знаєте.
Анна Ковальова: Моїм гостем був Мойсей Бондаренко. Загальна сума, яку їм вдалося зібрати з Pianoboy під час туру «Краще, що є», становить 1 200 000 гривень. Дякую за увагу. До зустрічі наступного тижня – Анна Ковальова.
