Co roku podczas Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksowej ukazuje się mnóstwo darmowych zinów. Wystarczy stanąć w kolejce o odpowiednich godzinach i zgarnąć te małe komiksowe cuda. Czasami są to trailery dłuższych serii, czasem efekty fajnych międzynarodowych projektów; bywa też, że są to zbiory krótkich form zebrane w magazyn bądź rzeczy, które ukazują się tylko w tej formie i być może nie doczekają się wznowienia w żadnej innej.
POSŁUCHAJ: Zavka o swoich komiksowych projektach
Podczas tegorocznej edycji Festiwalu światło dzienne ujrzał m.in. mini spin-off do Promieni Xi Zavki, zatytułowany W świetle gwiazd. 16-stronicowy epizod znakomicie komponuje się z potężnym albumem, choć rozmiarowo jest znacznie skromniejszy i można traktować go jako zakładkę do Promieni. Zavka wraca do świata, który wykreowała, i pokazuje czytelnikom scenę, którą już znają, ale oczami innych postaci. To jest takie dopowiedzenie, bez którego właściwie można się obejść, ale przecież zawsze przyjemnie jest wrócić do czegoś, co lubimy. Promienie Xi, będące podatną na czytelnicze interpretacje, misternie skonstruowaną lynchowską opowieścią mają tak naprawdę mnóstwo furtek, które Zavka mogłaby otwierać i dorysowywać zupełnie nowe historie, połączone kilkoma kadrami z oryginału. Pytanie ile takich zakładek zmieściłoby się do Promieni Xi? No cóż, zawsze można pomyśleć o zbiorczym wydaniu wszystkich mini spin-offów. Ale nie chcę być nadmiernie namolny – w przypadku W świetle gwiazd była okazja, bo Zavka gościła na festiwalu, więc w dobrym tonie było przygotować coś z tej okazji.
CZYTAJ: Zaburzenia pamięci i pomieszanie czasów. Promienie Xi na ratunek
Nieco inna sytuacja jest w przypadku zeszytu W naszej rodzinie wszyscy są szczęśliwi Edy Kranc – ułamek historii zapoczątkowany poznańskim zinem ma być (o czym Eda mówi tutaj) kontynuowany w Internecie. A jest to obyczajówka przygotowana przez Edę w zupełnie innej stylistyce niż wcześniejsze jej dzieła, w tym jedno z ostatnich – Pani od plastyki. Historia zrealizowana jest w kolorze, w powtarzających się jak kolejne dni regularnych kadrach i podobnych kompozycjach plansz. Komiks dotyka kwestii relacji rodzinnych – ciężkich powrotów, zderzenia z oczekiwaniami innych, pełnych napięcia nasiadówek przy stole. Eda Kranc świetnie w tym zinie gra detalem, dobrze radzi sobie z barwami i konstruuje życiowe dialogi. Ta rozprawa z codziennością, a właściwie jej początek, to jedno z najbardziej przejmujących i najlepszych dzieł artystki, z jakim miałem okazję się zapoznać. Dobrze by było, gdyby całość, poza wersją cybersferyczną, doczekała się także publikacji albumowej.
POSŁUCHAJ: Anna Krztoń o codzienności swoich komiksów
Nadzieję w tej kwestii, ale taką graniczącą z pewnością, mam w przypadku Anny Krztoń, która w Wyimkach zebrała garść swoich życiowych komiksów o codzienności i z pewnością kiedyś zbierze je w coś większego lub częściowo zdubluje w jednym ze swoich licznych zinów. Wyimki to typowe autobiograficzne komiksy krztoniowe, a te zawsze warto mieć na uwadze – tym razem mamy tu osiem jednoplanszówek, śmiesznych bardziej lub mniej, wyciągniętych z prawdziwego życia. Porządnie wyselekcjonowane pomysły, sprawna i dynamiczna realizacja, konsekwentne kadrowanie – co się będę rozwodził, lubię to.
POSŁUCHAJ relacji z Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksowej
Komiksy Anny Krztoń, Edy Kranc i Zavki staram się śledzić na bieżąco, natomiast jeśli chodzi o czwartą artystkę w dzisiejszym zestawieniu, to jest to dla mnie totalnie pierwszy kontakt i od razu trudnotytułowy. Izotretynoina autorstwa Marii Lis to czarno-biało-różowa opowieść o batalii autorki z trądzikiem – i choć dla niektórych może to brzmieć niepoważnie, to hej, poważne to jest. Pryszcz służy tu autorce do ukazania braku akceptacji – nie tylko ze strony innych, ale przede wszystkim samej siebie. Maria Lis komiksuje o wadach i zaletach kuracji tytułowym lekiem, opowiada też o usilnej potrzebie walki z wrogiem, który czasami bywa niepokonany. Ale na oblanych różem planszach dużo mówi też akceptacji – bo jeśli mamy szczęście, to znajdzie się obok nas osoba, dla której trądzik będzie pryszczem, która przytuli nas wtedy, kiedy trzeba i wspomoże dobrym słowem. Widać, że autorka dzieli się swoimi spostrzeżeniami nie tylko po to, by zrobić fajny komiks – choć to też jej wychodzi – ale przede wszystkim dlatego, że chce wysłać komunikat innym, którzy zmagają się z podobnymi kłopotami. A komunikat ten brzmi: nie jesteście sami. Właśnie dla takich niespodzianek lubię poznańskie zinobranie.
POSŁUCHAJ: Funky Koval, Bler i inne opowieści
DySzcz
Fot. DySzcz
