Komiks zaszyfrowany w dziecięcych serduchach

dzieciaki 2025 07 22 084004

Zacznę od tego, że dzieciaki tworzą świetne komiksy. Mają po kilka/ kilkanaście lat, głowę pełną pomysłów i kreskę nieobrośniętą akademickimi „profesjonalizmami”. Seniorzy komiksu w wywiadach często wspominają, że aby robić komiksy należy zarysować tysiąc plansz, mieć odpowiednie wykształcenie i tak zwany warsztat. Tymczasem komiksowa młodzież ma to w nosie i debiutuje dość szybko. Oraz efektownie.

Słyszałem na przykład, że podczas Białogard Comic Con doszło do spotkania na szczycie pomiędzy Aleksandrem, autorem Króla sklepu z meblami, a Erykiem, twórcą Kaczuszki Dab Dab. Co z tego wyniknie? Może jakaś owocna współpraca? Może kumpelstwo, które zaowocuje w przyszłości? Pola rysuje przygody Globlita, który zżera leżaki na plaży, Amelka robi walentynkowy komiks, który rozwala system. Oskar parodiuje Shreka, a Zosia zagląda do Strasznego Lasu. Samanta tworzy komiks o wiewiórce, którą odwiedza stado dyń. Wszyscy wykazują się przy tym taką pomysłowością, że autorzy podręczników na temat tworzenia komiksów złapaliby się za głowę, a starzy mistrzowie, gdyby nie mieli zamkniętych głów, mogliby poszerzyć swoje akademickie horyzonty.

Basia Mierzejewska, rocznik 2011, własnym sumptem wydała Historyka – niezwykły komiks, opowiadający o szkolnych perypetiach jej nauczyciela, pana Radka. Kilkanaście stron, wielka świadomość komiksowego medium, fajne patenty graficzne i znakomicie ogarnięty scenariusz – ten komiks już zbiera pozytywne opinie w środowisku. Podczas Krakowskiego Festiwalu Komiksu Basia rozdała mnóstwo autografów, Historyk pojechał także na Białogard Comic Con, a już niebawem odbędzie się jego oficjalna lubelska premiera. Najfajniejsze w tym jest to, że Basia pracowała nad tym zinowym zeszytem po to, aby wręczyć go swojemu nauczycielowi na zakończenie roku szkolnego. Lepszego prezentu chyba nie mogła wymyślić.

Młodzi ludzie rozrzut mają spory – od Historyka po psychiatrę. Komiks o psychiatrze to dzieło Bartka Bociana, który jest już znanym w branży zawodnikiem dzięki swojemu Boboczemu Rycerzowi. Bartek świetnie operuje kolorem i ma znakomite montypythonowskie pomysły. Jego bohater to taki psychiatra na opak, gość, który bardziej potrzebuje pomocy, niż jego pacjenci. Bartek dba o drugi plan, o tła. Gdzie się da wrzuca jakieś graficzno-słowne smaczki. W jego pracach czuć pozytywną energię. Bartka mocno wspierają rodzice, którzy założyli rodzinny hobbystyczny biznes, by syn mógł realizować swoje pasje. Takie samo wsparcie otrzymuje Basia, której rodzina umożliwia obecność na najważniejszych festiwalach. Rodzice Aleksandra również dzielnie go wspierają i wkręcają w tajniki komiksu undergroundowego. Eryk też pojawia się na komiksowych imprezach. Dzieci z Punktu Kultury co prawda nie wyjeżdżają na komiksowe eventy, ale na lubelskiej premierze Opowieści z Bronxu pojawiły się w komplecie.

Rośnie nam mocarne pokolenie artystek i artystów, którzy już na tak wczesnym etapie są powiewem świeżości i wymyślają patenty, o których starsi twórcy nawet nie wiedzieli, że są wymyślalne. Ci młodzi ludzie dają dużo dobra czytelnikom, ale przede wszystkim sobie samym. Kiedy do Baśki w Krakowie ustawiła się kolejeczka klientów na sprzedawanego z plecaka zina, a ona wpadła w wir rysowania dedykacji, widziałem na jej twarzy autentyczne szczęście i podjarkę tym tematem. Dzieci nie tworzą, bo muszą. One robią to, ponieważ chcą. I mają komiks zaszyfrowany w serduchach.

DySzcz

Exit mobile version