Z przytupem mieszkańcy Lublina pożegnali zimę. W lubelskim skansenie przypomniano dawne tradycje związane z przyjściem wiosny i topieniem Marzanny.
– Robiono to, aby ostatecznie pożegnać zimę, przywołać wiosnę. I jak w większości obrzędów ludowych chodziło też o to, żeby zapewnić sobie urodzaj, żeby wszystko dobrze rosło – mówi Bogna Głuchowska z działu edukacji i promocji Muzeum Wsi Lubelskiej. – O tym, mówią te pieśni. W naszych regionach ta Marzanna najczęściej nazywana była Śmierciochą. To jest to, co ją wyróżnia u nas.
ZOBACZ TAKŻE: Powitanie wiosny w Ogrodzie Botanicznym UMCS
Marzannę ze słomy przygotowywały dzieci albo młode dziewczyny.
– Kukła po zapaleniu była wrzucana do wody, a następnie uczestnicy obrzędu z krzykiem uciekali z miejsca, aby nie sprowadzić jakiegoś nieszczęścia do wsi. Było to połączone z obrzędem gaika – dodaje Bogna Głuchowska. – To była taka gałązka iglasta, zimozielona, którą się dekorowało i chodziło po chatach. To jest tzw. wiosenne kolędowanie, bo mało kto wie, na wsiach kolędowano nie tylko w Boże Narodzenie, ale też i na wiosnę wraz z prośbą o datki. I to wszystko mamy udokumentowane w naszych zbiorach.
Od utopienia Marzanny na wsi rozpoczął się czas wiosennych prac.
PaSe / opr. LisA
Fot. Piotr Michalski, filmy: Sebastian Pawlak