Sześciokrotnie wzrasta ryzyko wypadku prowadząc auto z telefonem w ręku – przestrzegają policjanci i po raz kolejny w marcu prowadzą akcję „Łapki na kierownicę”. Są na ten temat prelekcje w szkołach, a w czasie patroli funkcjonariusze szczególnie zwracają uwagę na takie występki kierujących.
Barbara Sagan, na co dzień szkoląca przyszłych kierowców, przyznaje, że szczególnie wśród młodych ludzi dominuje chęć natychmiastowego odebrania SMS-a lub wzięcia do ręki dzwoniącego telefonu. – Wystarczy, że kursant usłyszy sygnał dźwiękowy w telefonie i już jest rozproszony, bo ktoś dzwoni. Już chce sięgnąć do kieszeni, ale wie, że nie może. Sam fakt sięgania po telefon to te ułamki sekund, kiedy auto w dalszym ciągu się przemieszcza, a my nie jesteśmy w stanie dostrzec ewentualnej przeszkody, niebezpiecznej sytuacji.
CZYTAJ: Susza w lasach. Służby apelują o odpowiedzialne zachowanie
– Czasami widać, jak ktoś wolno jedzie przed nami, widać, że rozmawia, telefon przy uchu. Nie każdy ma podzielność uwagi. Nie da się też obserwować drogi i patrzeć na telefon. Co mnie przeraża, to że niektórzy piszą w tym czasie SMS-y – mówią kierowcy.
– Niestety nie wszyscy kierowcy korzystają z zestawów głośnomówiących, słuchawek – mówi komisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Puławach. – Wydaje im się, że to tylko chwila rozmowy, tylko odebranie wiadomości i nic się nie wydarzy. Niestety, jak podkreślają instruktorzy nauki jazdy, te kilka sekund odwróconej uwagi powoduje, że samochód przemieszcza się o kilkanaście, kilkadziesiąt metrów. W tym czasie może wydarzyć się wszystko.
– W ciągu jednej sekundy, jeżeli pojazd porusza się z prędkością 50 km/h, to specjaliści zaokrąglają to do 14 metrów – mówi Łukasz Wojciechowski, instruktor nauki jazdy. – Czyli w ciągu jednej sekundy pojazd przejedzie 14 metrów. To można przełożyć na to, że wystarczy popatrzeć na smartfon, podnieść głowę do góry i już przejechaliśmy 14 metrów. Dodajmy do tego próbę odblokowania telefonu, próbę odczytania wiadomości, i taki kierowca będzie stwarzał zagrożenie w ruchu drogowym, bo ułamek sekundy może zadecydować o tym, czy doprowadzi do kolizji lub wypadku.
CZYTAJ: Trzymał w domu słoik z narkotykami i broń. 36-latek zatrzymany
– Nie używam telefonu, jak jadę. Dopiero kiedy się zatrzymam, odbiorę telefon – mówią kierowcy. – Chociaż są wysokie mandaty, to dużo kierowców używa telefonów. Ostatnio miałem taki przykład, że by się stuknęli przez takiego delikwenta, który rozmawiał przez telefon. Na szczęście stali policjanci i go skasowali. Nie powinno się używać telefonów, bo to rozprasza podczas jazdy.
– Chodzi o to, żeby mieć maksymalną koncentrację na jeździe, na tym, co się dzieje na drodze – mówi komisarz Ewa Rejn-Kozak. – Obserwować nie tylko nasz samochód, nasze zachowanie, ale przede wszystkim też innych użytkowników, żeby stosować zasadę ograniczonego zaufania i pamiętać o tym, że w momencie, kiedy kierujemy, to nie zajmujemy się niczym innym.
– Kiedyś wracałem z Lublina S17 i widziałem panią, jadącą lewym pasem, która oglądała film. To jest nieodpowiedzialne zachowanie – mówi Łukasz Wojciechowski, instruktor nauki jazdy. – W mieście też często to widać – po gwałtownym hamowaniu, po tym, jak ludzie jedną ręką trzymają kierownicę, a drugą telefon, nie przy uchu a przy brodzie. Prawo mówi jasno: jest zakaz używania jakichkolwiek urządzeń telekomunikacyjnych, czyli trzymania w ręku, nie tylko przy uchu.
– W ramach akcji „Łapki na kierownicę” prowadzimy również działania z firmą, która obsługuje aplikację Yanosik – mówi komisarz Ewa Rejn-Kozak. – Na tej aplikacji uczestnicy mogą uczestniczyć w quizie i udzielają prawidłowych odpowiedzi mogą otrzymać certyfikat odpowiedzialnego kierowcy. Ale mogą także otrzymać coś o wiele bardziej cennego, a mianowicie wiedzę jak powinni się zachować, żeby nie doszło do zdarzenia drogowego, kolizji, czy wypadku.
Dodajmy, że kierowca trzymający w ręce w czasie jazdy telefon lub inne urządzenie odwracające uwagę od sytuacji na drodze musi liczyć się z 500-złotowym mandatem i 12 punktami karnymi.
CZYTAJ: Śmierć podczas polowania. Był wyrok, są apelacje
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. pexels.com