Lubelska kultura to naturalny twór, a nie nibynóżka – powiedział Polskiej Agencji Prasowej artysta Jarosław Koziara. Twórca landartów i wielobarwnych lampionów uważa, że Europejska Stolica Kultury 2029 to szansa na wzmocnienie potencjału środowiska artystycznego Lublina.
Lublin został wybrany na Europejską Stolicę Kultury 2029 jako trzecie w historii polskie miasto. Hasłem przewodnim jest RE:UNION, które nawiązuje do Unii Lubelskiej i 25-lecia wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Program ESK dla Lublina opiera się na trzech filarach: Wspólnota, Habitat, Granice. Autorom aplikacji zależy na odbudowie wspólnoty po dezintegracji wywołanej pandemią, kryzysem, konsekwencjami wojny.
„Europejska Stolica Kultury jest szansą na wzmocnienie potencjału, który tkwi w lubelskiej kulturze i nadanie jej rozpędu. Chodzi o to, żebyśmy zainicjowali proces, który ma mieć swoje apogeum w 2029 i trwać w kolejnych latach” – stwierdził Koziara.
Jego zdaniem to do artystów będzie należał wysiłek „wypełnienia słów treścią”. „To nie może być wspólny głos, tylko ekspresja wielu potencjałów” – przyznał Koziara.
Sztuka – stwierdził – jest obszarem pracy z nieświadomością i intuicją. Porównał ją do terapii, gdzie na zakończenie człowiek dowiaduje się co miał do powiedzenia w swoich działaniach. „Realizuje projekt a nadbudowa dojeżdża później” – dodał.
CZYTAJ: Lublin Europejską Stolicą Kultury! [ZDJĘCIA]
Od wielu lat – przyznał – od środka obserwuje przemianę Lublina i widzi dużo działań i realnych osiągnięć. Jego zdaniem Lublin może zaprezentować się jako miasto z potencjałem, autentycznymi artystami i festiwalami tworzonymi oddolnie, jak Carnaval Sztukmistrzów. „To naturalny twór, a nie nibynóżka, która zanika po odcięciu środków” – podkreślił.
Jego zdaniem rosnące zainteresowanie turystów Lublinem to konsekwencja rozwoju kultury i festiwali. „Gdyby miasto – mimo swojego potencjału gospodarczego – było pustynią kulturalną, to bardzo szybko by opustoszało i nikomu nie chciałoby się tu przyjeżdżać. Każdy grosz należy ważyć, ale warto inwestować w kulturę” – stwierdził.
Podczas ESK 2029 Koziara chciałby zrealizować swój pomysł na reorganizację Placu Zamkowego, który został wybudowany po II wojnie światowej w miejscu zburzonej przez Niemców dzielnicy żydowskiej. Proponowana przez artystę okrągła fontanna w kształcie źrenicy miałaby napowietrzyć plac, zorganizować ruch, nawiązywać do przeszłości tego miejsca i do „Oka Cadyka”, czyli instalacji zrealizowanej przez artystę podczas festiwalu Open City w 2010 r.
„Oko patrzące w niebo stwarzałoby pole do interpretacji. Stanowiłoby przyczynek do opowieści o mieście i byłoby symbolem pamięci o wielkich nieobecnych” – wyjaśnił Koziara.
Zapytany o przesłanie, z jakim zostawi nas ESK 2029 odpowiedział: „Z chęcią sam się dowiem pod koniec 2029”.
Artysta odniósł się do wypowiedzi nowego dyrektora Centrum Spotkania Kultur (CSK) w Lublinie Michała Chorosińskiego, który podczas swojej pierwszej konferencji prasowej 28 lutego br. stwierdził, że kierowana przez niego instytucja mogłaby koordynować działania artystyczne w ramach ESK. „Nie wyobrażam sobie, żeby CSK nie było w tym wydarzeniu. Mało tego, wydaje mi się, że CSK mogłoby być nawet koordynatorem takich wydarzeń ze względu na wspaniałą infrastrukturę i możliwość łączenia różnych form kultury” – powiedział dyrektor.
CZYTAJ: Powstanie rada artystyczno-programowa CSK. Nowy dyrektor o swoich planach
Koziara z powątpiewaniem odniósł się do tej deklaracji. Przypomniał, że o tytuł ESK zabiegało miasto Lublin. Tymczasem CSK podlega samorządowi województwa, a Chorosiński jest już siódmym jej dyrektorem na przestrzeni sześciu lat. „Nie można budować instytucji, wymieniając kierownictwo co kilka miesięcy” – zastrzegł.
Artysta nie wyobraża sobie ESK bez instytucji niezależnych od miasta, takich jak CSK, Ośrodek Praktyk Teatralnych „Gardzienice” i Państwowe Muzeum na Majdanku. „Wszystkie instytucje kultury muszą w tym uczestniczyć. Tu nie ma miejsca na wykluczenie” – podkreślił.
Koziara skrytykował zamieszanie wokół Teatr im. Hansa Christiana Andersena, który od ponad 70 lat wystawia sztuki dla dzieci i młodzieży. Instytucja przez lata zajmowała część zabudowań klasztoru dominikanów na Starym Mieście, kilka lat temu przeniosła się do tymczasowej siedziby w CSK. Umowa przewiduje, że teatr będzie mógł pozostać w CSK do 28 września br. Aktorzy obawiają się, że później grozi im wyprowadzka.
„Spotkanie ze sztuką w młodym wieku, kiedy kształtuje się wyobraźnia, powoduje bardzo poważne konsekwencje dla rozwoju wrażliwości. Sam pamiętam z dzieciństwa przedstawienia, w których uczestniczyłem i rezonans, jaki we mnie wywołały. Musimy się zastanowić czy priorytetem jest budowana przez marszałka opera, czy budowanie wrażliwości u młodego widza” – powiedział artysta.
Jarosław Koziara to lubelski artysta zajmujący się wieloma rodzajami sztuk wizualnych. Zaprojektował i wykonał kilkadziesiąt scenografii dla teatrów, scen koncertowych, telewizyjnych i wielkich wydarzeń plenerowych. Na koncie ma projekty graficzne: okładek płyt i książek, plakatów, logotypów, a także całych systemów identyfikacji wizualnej. Zorganizował kilkadziesiąt happeningów, performansów i wystaw.
Artysta jest znany m.in. z landartów, czyli naturalnych, często monumentalnych prac, które nadają przyrodzie i krajobrazowi charakter dzieła sztuki. Od 10 lat organizuje Międzynarodowy Landart Festiwal. Swoje instalacje prezentował m.in. w Janowcu nad Wisłą, na trawiastej części lotniska w Świdniku, tzw. górkach czechowskich w Lublinie, przy granicy polsko-ukraińskiej, na Roztoczu i nad Bugiem. Jego kolorowe lampiony można oglądać co roku podczas lubelskiej Nocy Kultury.
Polska Agencja Prasowa / RL / opr. WM
Fot. archiwum RL