WTA Finals: Iga Świątek wchodzi do gry

mid 24b01259 2024 11 03 073821

Iga Świątek rozegra w niedzielę (03.11) swój pierwszy mecz turnieju WTA Finals w Rijadzie. Broniąca tytułu polska tenisistka ok. godz. 13.30 zmierzy się z Czeszką Barborą Krejcikovą. Następnie w drugim spotkaniu „Grupy Pomarańczowej” zagrają Amerykanki Coco Gauff i Jessica Pegula.

Rywalizacja na pierwszym etapie WTA Finals, turnieju dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu, odbywa się w dwóch grupach, w których zawodniczki walczą systemem „każda z każdą”. Do półfinałów awansują po dwie najlepsze z każdej grupy i wówczas stoczą pojedynki o udział w zaplanowanym na 9 listopada finale.

Z Krejcikovą Świątek ma bilans 2-2. Ostatni raz grały ze sobą w ubiegłym roku w finale w Dubaju, gdzie góra była Czeszka.

W sobotę rywalizację zaczęła „Grupa Fioletowa”. Liderka światowego rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka wygrała z mistrzynią olimpijską Chinką Qinwen Zheng 6:3, 6:4, a mająca polskie korzenie Włoszka Jasmine Paolini pokonała reprezentującą Kazachstan Jelenę Rybakinę 7:6 (7-5), 6:4.

Świątek w Rijadzie nie tylko broni tytułu wywalczonego rok temu w Cancun, ale również walczy o powrót na pierwsze miejsce rankingu. To jednak nie zależy tylko od niej. Potrzebna jest jeszcze słabsza dyspozycja Sabalenki.

CZYTAJ: Iga Świątek odpadła w ćwierćfinale US Open

Możliwych scenariuszy jest kilka. Warunkiem podstawowym awansu Świątek na szczyt listy WTA jest jej triumf w Rijadzie. Bez tego nawet trzy grupowe porażki Sabalenki nie pomogą. Wygranie turnieju może jednak nie wystarczyć. Białorusince, bez oglądania się na Polkę, do utrzymania prowadzenia wystarczą trzy wygrane w grupie albo awans do finału nawet z tylko jednym grupowym zwycięstwem.

Turniej WTA Finals, znany wcześniej pod nazwą WTA Championships, rozgrywany jest od 1972 roku. Siedmiu tenisistkom udało się wygrać co najmniej dwa razy z rzędu. Ostatnią, która obroniła tytuł, była Amerykanka Serena Williams; najlepsza w latach 2012-14. Najwięcej razy – osiem – w imprezie zwyciężyła reprezentująca USA Martina Navratilova.

PAP / RL / opr. LisA

Fot. PAP/Marcin Cholewiński

Exit mobile version