Na symbol Lublina – XIV-wieczną Bramę Krakowską – wracają zegary. Specjaliści zachowali zabytkowy charakter i wygląd przynależny miejscu, ale jednocześnie zastosowali najnowszą technologię.
– Jest afera. Po 60 latach, bo 60 lat działał ten stary mechanizm zegarowy, zmieniliśmy mechanizm i tarcze zegarowe – mówi Magdalena Piwowarska, kierownik Muzeum Historii Miasta Lublina. – Stare tarcze, prawdopodobnie XIX-wieczne, są zdjęte. One są bardzo zniszczone. Szczególnie te od strony Starego Miasta. W tym momencie będą eksponowane u nas na stałej wystawie.
CZYTAJ: Ciążyło nad nim fatum? Zegar z Bramy Krakowskiej powróci w nowej wersji
– Jesteśmy generalnym wykonawcą prac związanych z wykonaniem zegarów – mówi Piotr Mazurek. – Mamy nadzieje, że jutro powinny być uruchomione. Tamte tarcze nie były szczelne, były zacieki. Warunki atmosferyczne też spowodowały uszkodzenia. Wszystko naprawiliśmy, przygotowaliśmy otwory do montażu nowych tarcz.
– Będzie chodzić bardzo punktualnie, jak przedwojenna kolej – mówi Magdalena Piwowarska. – Wiele osób pytało mnie, co się dzieje ze starym zegarem, a ja miałam dość tłumaczenia się, więc ukułam teorię, że w Bramie Krakowskiej zakrzywia się czasoprzestrzeń. Od strony placu Łokietka i Krakowskiego Przedmieścia ten zegar działał, ale w pewnym momencie odpuściliśmy, bo wymagał bardzo częstych interwencji pana, który robił to zupełnie społecznie przez dobrych kilkanaście lat, pana Wiktora Flisa.
– Zajmujemy się zegarami wieżowymi – mówi Jerzy Jurkiewicz z firmy Rek ze Szczecina. – Różnica polega na mechanizmach zegarowych. Stare mechanizmy, klatkowe z uchwytem Grahama, to były mechanizmy, które należało nakręcać, smarować, konserwować na bieżąco. Jeżeli wahadło stanęło, ktoś musiał podejść, przestawić zegar, sprawdzić, więc była wymagana cały czas opieka od tzw. nadwornego zegarmistrza, natomiast tutaj mamy mechanizmy zegarowe, które są zasilane silnikiem elektrycznym. Bardzo rozbudowana elektronika, która umożliwia kontrolę czasu w postaci kontroli położenia wskazówek. Te mechanizmy będą odbierały sygnał czasu poprzez odbiorniki GPS. Będą bardzo dokładne. Jeśli zegar stanie, bo nie będzie prądu, to w momencie pojawienia się prądu, zegar sam ustawia się na właściwą godzinę. Zmienia sam czas z letniego na zimowy. Jest to samograj, do którego nie potrzeba człowieka, który by codziennie podchodził, tylko są wymagane okresowe przeglądy zegara.
CZYTAJ: Lubelska Brama Krakowska jak Krzywa Wieża w Pizie?
– Bez zegarów trudno sobie wyobrazić Lublin, bez Bramy Krakowskiej, chociaż na początku XIX wieku Austriacy mieli taki pomysł, żeby Bramę zburzyć. Brama Krakowska to największa brama w dawnych murach obronnych średniowiecznych Lublina. Przed II wojną światową to był punkt widokowy dla strażaków, natomiast po II wojnie światowej od razu był pomysł, żeby zrobić tutaj muzeum.
– Zegar na Bramie? Nie zauważyłem. Nie byłem świadomy, że tam jest. Nie jestem z Lublina, ale chodzę tędy regularnie – mówi jeden z mieszkańców. – 78 lat żyję, tu się urodziłam i wychowałam na Starym Mieście. Codziennie chodzę i nie widziałam. Nie wyobrażam sobie Bramy bez zegara – podkreśla mieszkanka Lublina. – Super, że będzie nowy. Na tamtym mało co widziałam – komentują mieszkańcy. – Był niewyraźny. Jeśli będzie bardziej czytelny, to super. Ładną mamy tę Bramę Krakowską. Jest oryginalna. Nie taka odbudowana jak w Warszawie. To nasze, oryginalne.
CZYTAJ: Brama Krakowska na razie bez zegara
Stare żeliwne zegary zostały zdemontowane w lipcu. Być może doczekają się renowacji.
Środki na konserwację zegarów pochodzą z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Łączny koszt prac to ok. 140 tys. złotych.
PaSe/ opr. DySzcz
Fot. Paweł Pikul/ Krzysztof Radzki/ archiwum