Na jednym metrze kwadratowym muraw kserotermicznych znaleźć można nawet 30 różnych gatunków roślin. A z tymi wiąże się żywot wielu gatunków zwierząt. Niestety muraw jest w Polsce coraz mniej. Nie sprzyja im odchodzenie od tradycyjnego rolnictwa – koszenia i wypasu zwierząt.
Znikają w błyskawicznym tempie
– One znikają w tak błyskawicznym tempie, że ciężko dziś nawet oszacować, ile ich jeszcze jest. Najwięcej spotykamy ich w południowej Polsce, bo są ciepłolubne – mówi botanik z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego, Piotr Chmielewski. – Na Lubelszczyźnie występują przede wszystkim na takich wychodniach skał wapiennych, na lessowych skarpach, czasami nawet na terenach niemalże całkiem płaskich, pod warunkiem że jest dostatecznie dużo węglanu wapnia w podłożu. Zmienia nam się sposób gospodarowania gruntami. Odchodzi takie tradycyjne rolnictwo, które sprawiło, że te murawy w ogóle zachowały się w naszym krajobrazie od czasów po ustąpieniu lodowców.
Pomocne owce
By ratować murawy, Zamojskie Towarzystwo Przyrodnicze ruszyło z projektem “Ratujmy Przyrodę Grzędy Sokalskiej 2024”. Na początek przyrodnicy karczowali, kosili i wypasali owce na stanowisku muraw zwanym kredowym wzgórzem „Wapniarka” w okolicach Tomaszowa Lubelskiego. Jak wyjaśnia kierownik projektu Krzysztof Monastyrski, w pobliżu jest kilka stanowisk podobnych do muraw, ale na tych próżno już szukać unikatowych roślin.
– Ale są jeszcze takie skrawki. Tutaj mamy z 10 arów. Jak odsłonimy, to mamy nadzieję, że wyjdzie do pół hektara. Jak użyjemy jeszcze ciągnika na części mocno zadarnionej, to da się uratować tego więcej – zaznacza Monastyrski. – Jest zgoda rolników. Są chęci. Ale nie wszędzie można wejść z kosą, bo są miejsca, na których nasz botanik Piotr zabronił robienia czegokolwiek, nawet wchodzenia butami, bo rośnie tam jakaś rzadkość. Możemy tylko patrzeć, jak to rośnie. Natomiast w drugiej części możemy puścić owce. Owce wypożyczyliśmy od znajomego. Co ciekawe, to owce kameruńskie. One nie mają sierści jak nasze owce karpackie. Uwielbiają upał. A owca lubi swoje rośliny, więc dokoptowaliśmy do tego jeszcze dwie kozy, które uwielbiają zgryzać krzewy.
CZYTAJ: Cenne i niesamowite. Przyrodnicy ratują wyjątkowe murawy [ZDJĘCIA]
– Te owce to nasze żywe kosiarki – dodaje Piotr Chmielewski. – Po pierwsze, likwidują nadmiernie bujnie rosnące gatunki roślin, przede wszystkim trawy, robiąc miejsce dla różnych gatunków kwietnych. Poza tym zruszają górną warstwę gleby, gdzie mogą kiełkować rośliny dalszych gatunków. Żeby zastąpić owcę, trzeba by zainwestować w jakąś specjalistyczną kosiarkę, która kosztuje ogromne pieniądze. Niestety nie stać na coś takiego, a na owce już jak najbardziej. Tu, gdzie znajdujemy się w tej chwili, na Górze Wapniarce, poczytne miejsce zajmuje zbiorowisko z omanem wąskolistnym. To taka roślina kwitnąca na żółto. Później pojawia się fioletowy aster gawędka, biała pajęcznica gałęzista, purpurowa głowienka wielkokwiatowa. Różnych kolorów i roślin tutaj nie brakuje.
– Puścić kosy, piły. Musimy usunąć część intensywnych drzew, takich drobnych zakrzewień. Do tego też trzeba silnej woli, bo jest upał – wskazuje Krzysztof Monastyrski.
– W ramach tego projektu działamy tylko i wyłącznie na Grzędzie Sokalskiej. Mamy na oku kilka stanowisk roślinności kserotermicznej w okolicach Huty Dzierążyńskiej, Dzierążni oraz Wożuczyna – dopowiada Piotr Chmielewski.
Na stanowiskach muraw kserotermicznych znaleźć można przepiękne storczyki, na przykład obuwika pospolitego. Można tu także obserwować modliszki, wiele gatunków dzikich pszczół czy rzadkich motyli bądź pająków. Do tych ostatnich należy gryziel stepowy, czyli kuzyn ptasznika. Zresztą bardzo do niego podobny.
JN / opr. WM
Fot. Zamojskie Towarzystwo Przyrodnicze