Na około 20 drzewach przy Drodze Męczenników Majdanka w Lublinie pojawiły się oznaczenia. Mieszkańcy są zaniepokojeni, że zapowiadają one wycinkę rosnących przez długie lata topoli. Miasto zapewnia, że nie wydało żadnej decyzji o wycince.
CZYTAJ: Tajemnicze znaki na drzewach. Mieszkańcy boją się wycinki
„Miasto było równie zdziwione jak ja”
– Te drzewa są bardzo ważne w tej dzielnicy miasta – mówi mieszkanka Lublina, Anna Augustowska. – Kilka dni temu, wracając z pracy, wchodząc do swojego bloku, zobaczyłam, że pięć największych i najstarszych topoli, które rosną prawie tuż przy szosie, ma na korze wymalowane naprawdę potężne czerwone cyfry. Uznałam, że te drzewa są zakwalifikowane do wycięcia. Próbowałem to wyjaśnić i nie udawało mi się to. Półtora dnia spędziłam, dzwoniąc po wszystkich możliwych urzędach. Miasto było równie zdziwione jak ja. Urzędnicy byli bardzo fajnie nastawieni, naprawdę próbowali razem ze mną to wyjaśniać. Dzwoniliśmy po różnych instytucjach. Zadzwoniłam także do Radia Lublin. Udało nam się w końcu dotrzeć do tego, że w ten sposób drzewa oznaczają zwykle gazownicy.
Nie było żadnego wniosku
– Sprawa ta dotyczy drzew, które znajdują się na terenach miejskich. Natomiast miasto tych drzew nie oznakowywało. Żaden podmiot nie uzgadniał z nami takich działań. Nie wydawaliśmy również żadnej decyzji na realizację wycinki dla tego terenu – informuje Monika Głazik z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin. – Aktualnie wyjaśniamy, kto oznakował te drzewa i w jakim celu. Posiadamy nieoficjalne informacje, że taką inwentaryzację wykonała Polska Spółka Gazownictwa. Wystąpimy do niej z pismem o potwierdzenie. Zwrócimy się również z zapytaniem, czy posiada ona zgodę na znakowanie drzew, czy wystąpiła już do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego o wydanie zgody na wycinkę?
Jak wyjaśnia przedstawicielka lubelskiego ratusza, takie działania wymagają bowiem zgody odpowiedniej instytucji. – Są przepisy, do których przestrzegania zobligowani są wszyscy. Na tego typu działania powinna więc być wydana zgoda – tłumaczy Monika Głazik.
„Wstępny etap procedury”
– Na nasze zlecenie firma zewnętrzna rozpoczęła w tym miejscu procedurę inwentaryzacji drzew, których system korzeniowy przez lata tak się rozrósł, że znajduje się w strefie kontrolowanej gazociągu i zagraża jego rozszczelnieniem – mówi Grzegorz Cendrowski, rzecznik prasowy Polskiej Spółki Gazownictwa. – Obecnie jesteśmy na wstępnym etapie procedury. I – co trzeba podkreślić – nie zapadła żadna decyzja dotycząca wycinki drzew. Dokumenty, które przygotuje ta firma zewnętrzna, zostaną przekazane do Urzędu Miasta Lublin. I dalsze działania zostaną uzależnione od decyzji urzędu.
– W końcu lat 50. i na początku 60. na tym osiedlu brakowało zieleni. I ludzie w czynach społecznych sadzili tutaj drzewa – opowiada Anna Augustowska. – Ale stwierdzenie, że pod nimi biegnie rura, która być może jest uszkodzona przez korzenie, odbiera mi już argument do walki o to, aby te drzewa ocalały. Nie wiem, jak firma będzie robiła inwentaryzację. Czy to będzie polegać na tym, że będą się wkopywać do korzeni? czy to będą specjaliści, dobrzy ludzie, którzy zadbają też o drzewa? Nie wiem.
– Badania będą polegać na tym, że korzystamy z naszych map, a także z urządzeń, które pokazują nam dokładnie, w którym miejscu znajduje się gazociąg – informuje Grzegorz Cendrowski. – Dla każdego gazociągu jest wyznaczona tak zwana strefa kontrolowana, która jest takim buforem – ma powodować to, żeby gazociąg nie został uszkodzony. Na terenie takiej strefy nie można stawiać budynków, nie mogą też rosnąć drzewa. Konsekwencją uszkodzenia gazociągu może być jego rozszczelnienie. A wtedy gaz mógłby zacząć wypływać. Nasze działania są nakierowane na bezpieczeństwo mieszkańców.
– Po pierwsze chcemy, żeby mieli oni gaz i mogli z niego korzystać, zwłaszcza że zbliża się sezon grzewczy. A po drugie uchodzący gaz może stanowić niebezpieczeństwo dla mieszkańców – dodaje Grzegorz Cendrowski. – Natomiast na tę chwilę nie zostały podjęte żadne decyzje. Myślę, że na razie trzeba poczekać na decyzję urzędu miasta.
Do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego również nie wpłynął żaden wniosek w sprawie przeprowadzenia inwentaryzacji na tym terenie.
Polska Spółka Gazownictwa na pytanie – dlaczego nie skierowano żadnego wniosku do miejskich oraz wojewódzkich władz – odpowiedziała: „farba jest biodegradowalna, a oznakowanie ma być ułatwieniem dla miejskich urzędników”.
InYa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com