Zabiegi planowe mogą być wstrzymane. Powodem jest brak chętnych do oddawania krwi. Aktualnie w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie kończą się zapasy grup: A, B oraz 0 Rh minus i plus.
CZYTAJ: Krew na wyczerpaniu. Terenowa akcja przy szkole w Poniatowej
Zapotrzebowanie jest bardzo duże
Jak podkreśla dyrektor RCKiK w Lublinie, zapotrzebowanie jest bardzo duże. – W dniu wczorajszym (10.09) wydaliśmy z naszej ekspedycji 220 jednostek a przyszło, w całym województwie, 209 dawców, którzy oddali krew pełną. Ilość krwi, która wczoraj przybyła nam do ekspedycji została wydana tego samego dnia. Oczywiście to nie ta sama krew – podkreśla dyrektor RCKiK w Lublinie Małgorzata Orzeł.
Jak mówi Izabela Kloc, kierownik działu ekspedycji RCKiK w Lublinie, zapasy poszczególnych grup krwi są jednodniowe albo dwudniowe. – Wydajemy ponad 200 jednostek krwi dziennie i chcielibyśmy, żeby te ponad 200, a nawet ponad 300, osób przychodziło do nas dziennie, żebyśmy mogli czuć się bezpiecznie. W RCKiK mamy takie określone grupy krwi, które uznajemy za niskie, wystarczające i wysokie. Jeśli mamy 4-dniowy zapas krwi, wtedy możemy się czuć bezpiecznie, bo zrealizujemy wszystkie zamówienia, które do nas wpłyną na bieżąco brej żadnych opóźnień – dodaje.
Brakuje krwi w każdej grupie
Jak mówi Katarzyna Błaszkiewicz, kierownik Działu Krwiolecznictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie oraz konsultant wojewódzki w dziedzinie transfuzji klinicznej, teraz mamy bardzo trudną sytuacje w zabezpieczeniu krwi dla pacjentów: – Na tę chwilę regionalne centrum ma braki krwi w każdej grupie. Musimy zabezpieczyć zabiegi operacyjne, na tę chwilę one są zabezpieczane i realizowane. Natomiast braki są na tyle duże, że jeśli sytuacja się nie poprawi, może to skutkować odwoływaniem planowanych zabiegów, które wymagają zabezpieczenia w krew – podkreśla Błaszkiewicz.
Krwiodawcy są zgodni – oddając krew nie tracimy, a możemy komuś pomóc. – To jest okazja do pomocy innym – mówią krwiodawcy. – Nic nie tracę, a inni mogę zyskać. Staram się regularnie przychodzić i to już weszło mi w nawyk. Mam wolny dzień, dobrze się czuje, więc stwierdziłam, że mogę to wykorzystać i pomóc komuś. Ciężko przemóc lęk przed igłą, dlatego najlepiej zamknąć oczy czy odwrócić wzrok. I wtedy nawet tego się nie czuje. Fajnie jest komuś uratować życie i przemóc swoje lęki.
Potrzeba więcej krwi
Współczesna medycyna ma to do siebie, że potrzebuje więcej krwi, szczególnie biorąc pod uwagę, że jako społeczeństwo chorujemy częściej.
– Mamy choroby nowotworowe, które kiedyś były leczone w taki sposób, że nie dawały szans wyleczenia bądź długotrwałego leczenia wielu pacjentom. Teraz nowe metody dużą częściej sprawiają, że taki pacjent zdrowieje. Ale na takim etapie leczenia potrzebna jest krew. Jest ona szczególnie potrzebna, bo bez zabezpieczenia w krew pacjentów onkologicznych, chemioterapia nie może być kontynuowana – podkreśla Katarzyna Błaszkiewicz.
Dar od serca dla serca
– Równie dobrze możemy być za chwilę pacjentami. Myślmy tak, jakbyśmy to my mogli za chwilę potrzebować krwi. Dopóki mamy szansę komuś pomóc to jednocześnie w jakiś sposób pomagamy sobie. Krew jest darem, darem od serca dla serca – dodaje Błaszkiewicz.
Krew może oddać każda osoba zdrowa w wieku od 18 do 65 roku życia. W Lublinie można to zrobić przy ul. Żołnierzy Niepodległej 8. Funkcjonują także terenowe oddziały w Białej Podlaskiej, Chełmie, Kraśniku, Lubartowie, Łukowie, Puławach, Tomaszowie Lubelskim, Włodawie, Zamościu. Ich adresy można znaleźć TUTAJ.
InYa / opr. AKos
Fot. archiwum RL