Powódź bardzo poważnie dotknęła lasy, dlatego w programie powiemy o skutkach powodzi w lasach. Leśnicy zaczynają liczyć straty i tłumaczą, co może stać się z lasami, przez które przetoczyła się fala powodziowa. Trwa także liczenie strat w infrastrukturze leśnej: zniszczone są drogi, mosty, przepusty, zbiorniki i urządzenia retencyjne, które służyły nie tylko leśnikom, ale i lokalnym społecznościom. Regionalne dyrekcje Lasów Państwowych dopiero zaczynają liczyć straty, ale już dziś jasno widać, że będą one ogromne. Największe są w lasach, na terenach, przez które przeszła powódź i woda stała przez kilka dni. Od wielu lat przy usuwaniu skutków zdarzeń klęskowych: powodzi, huraganów i pożarów, leśnicy odnawiając las, wykorzystują takie gatunki drzew, aby w przyszłości ograniczyć do minimum ryzyko powstania kolejnej klęski. Leśnicy dodają, że żaden las, nawet z najlepszym systemem retencyjnym, nie zatrzymałby takiej ilości wody, jaka spadła przed tygodniem na Dolnym Śląsku. Bez względu czy to park narodowy czy las gospodarczy. W wielu miejscach w ciągu 3 dni spadło nawet 400 litrów wody na m2 – to tyle, ile zazwyczaj spada tam przez pół roku. W normalnych warunkach rozwiązania stosowane przez leśników związane z retencjonowaniem wody i spowalnianiem jej spływu doskonale działają. W przypadku wystąpienia katastrofy – już niestety nie. Nawalnych deszczy, które pojawiły się na Dolnym Śląsku, nie można nazwać „normalnymi warunkami”, ani też przewidywalną wielkością opadów.
Do usłyszenia na antenie, do zobaczenia na leśnych ścieżkach mówi Magdalena Lipiec-Jaremek.
Fot. Lasy Państwowe / nadesłane