Zespół badaczy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego jako jeden z pierwszych w Polsce zrealizował badanie poświęcone zjawisku phubbingu rodzicielskiego. Chodzi o korzystanie przez rodziców lub opiekunów z telefonów w czasie opieki nad dzieckiem, co jest zjawiskiem bardzo powszechnym.
Czy rodzice często korzystają z telefonu w obecności dzieci? – Czasami się zdarza, żeby sprawdzić jakieś informacje. Nieraz rozmawiam przez telefon z koleżanką, no i z ust dziecka pada: „Mama, kiedy w końcu skończysz”. Nie oszukujmy się, dzieci zauważają, że czas, których chciałyby, aby poświęcić im, przekierowujemy na telefon – mówi jedna z lubelskich mam.
CZYTAJ: Klimat dawnych lat. Zabawy podwórkowe zawitały na lubelskie osiedla
– Korzystamy z telefonów w sposób intensywny i trudno nam się w sytuacjach społecznych odciąć od tego. Czujemy silną potrzebę, żeby sprawdzić, czy nie mamy nowych wiadomości, czy są nowe powiadomienia. W literaturze takie zjawisko często określa się mianem lęku przed przegapieniem czegoś – wyjaśnia prof. Aneta Przepiórka z Katedry Psychologii Emocji i Motywacji KUL.
“Dziecko potrzebuje uwagi tu i teraz”
– Okazuje się, że dzieci, które doświadczają phubbingu, czują się lekceważone, bardziej samotne, odczuwają więcej negatywnych emocji – niepokoju, lęku – które w przyszłości mogą prowadzić do zaburzeń depresyjnych – stwierdza prof. Aneta Przepiórka.
– Kiedy dziecko nie dostaje od nas uwagi, empatii, zrozumienia, a przede wszystkim czasu, będzie to działało na jego układ nerwowy i kwestie związane z motywacją – tłumaczy dr Marlena Stradomska, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Jeżeli czuję się nieważne, jego samoocena jest bardzo niska, poczucie własnej wartości sięga dna, wtedy dziecko będzie miało trudności natury społecznej, rodzinnej czy związanej z rówieśnikami.
– Dziecko potrzebuje uwagi tu i teraz. Woła rodzica, bo chce z dumą pokazać, że wspięło się na najwyższy stopień na drabince, a rodzic tego nie zauważa, bo jest wpatrzony w telefon. W takiej sytuacji, jak pokazują badania, dziecko nie wysyła już później takich sygnałów do rodzica. Czuje się odrzucone – zauważa prof. Aneta Przepiórka.
“Internet uzależnia jak nikotyna”
Korzystając z telefonu w niewłaściwych sytuacjach, rodzice dają też zły przykład dzieciom. – Idziemy na dwór z komórką. Dziecko to widzi i naturalne, że uczy się od nas. Widzę po moich bratankach, że jak wyciągamy komórkę, dzieci od razu chcą zobaczyć, co się na niej robi – stwierdza jedna z lublinianek.
– Radą, jaką mogłabym przekazać rodzicom, jest budowanie właściwych nawyków korzystania z telefonów komórkowych. W określonych miejscach i określonym czasie ich nie używamy – mówi prof. Aneta Przepiórka. – Czy to będzie rozmowa z dzieckiem, czy pomoc w nauce, czy posiłki – staramy się wtedy nie patrzeć na ekran, odkładamy telefon, a nawet go wyłączamy, żeby nas nie kusiło. Czyli wprowadzamy zasady „higieny cyfrowej”. Nie mówię o całkowitej rezygnacji z komórek, ale o mądrych zasadach, które ustabilizują życie rodzinne.
– Internet uzależnia jak nikotyna. Chowałem się w czasach, gdzie nie było telefonów komórkowych. I miałem wspaniałe dzieciństwo. Byłem człowiekiem wolnym – zauważa kolejny z mieszkańców Lublina.
„Phubbing” to połączenie dwóch słów: phone, czyli telefon oraz snubbing, czyli lekceważenie.
LilKa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com