Niezachowanie odpowiedniej odległości między pojazdami to prawdopodobna przyczyna porannego wypadku autobusu przewożącego dzieci, do którego doszło w miejscowości Rudnik Szlachecki w powiecie kraśnickim na drodze wojewódzkiej nr 842. Autokarem podróżowało 27 osób, w tym 23 dzieci w wieku od 9 do 18 lat.
– Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało – mówi jedna z opiekunek grupy, pani Małgorzata. – Było miękkie lądowanie. Mimo że wjechaliśmy do rowu, nie odczuwałam wielkiego strachu z tego powodu, bo tak powoli położyliśmy się w tym rowie. Tą stroną od rowu wychodziliśmy – kierowca wybił szybę i dzieci wychodziły tamtędy. Najbardziej bałyśmy się o dzieci.
CZYTAJ: Zadbaj o bezpieczny wypoczynek dziecka. Kontrole autokarów w regionie
– Szczerze mówiąc jest to dla mnie trudne, bo to była dosłownie chwila – mówi pani Małgorzata, opiekun wycieczki. – Uważam, że jazda przebiegała bezpiecznie. Jechaliśmy w takim umiarkowanym tempie, dostosowanym. Swobodnie nam się jechało. I to była dosłownie chwila, nieuwaga. Trzeba zachowywać czujność w każdej chwili.
– Pierwsza myśl – czy nikomu nic się nie stało? Od razu przepytałyśmy dzieci czy nikt się nie uderzył. Dzieci były wystraszone, szczególnie dziewczynki, płakały. Zaczęłyśmy je uspokajać – relacjonują opiekunki.
– Po otrzymaniu zgłoszenia, które nastąpiło kilkanaście minut przed godziną 9.00 na miejsce udało się kilka zastępów straży pożarnej – mówi brygadier Piotr Michałek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kraśniku. – Z uwagi na fakt, że zgłoszenie dotyczyło wycieczki z dziećmi i autobusu z kilkudziesięcioma pasażerami, na miejscu pojawiło się osiem zastępów PSP i OSP. Po dojeździe na miejsce zdarzenia stwierdziliśmy, że dzieci ewakuowały się przy pomocy opiekunów z autobusu, znajdują się na polu, a autobus jest w rowie. Dokonaliśmy standardowej procedury przeszukania autobusu, sprawdzenia miejsca zdarzenia, jak również rozpoznania wśród dzieci, czy nie znajdują się osoby poszkodowane. Kierowca autobusu doznał lekkich obrażeń ręki przy ewakuacji dzieci, przy wybijaniu szyby. Nikt z osób, które brały udział w zdarzeniu nie został przewieziony do szpitala i nie wymagał hospitalizacji.
CZYTAJ: Tragedia w Nieliszu. Znamy okoliczności utonięcia 27-latka
– Były mieszane reakcje. Niektóre dzieci uważały, że to przygoda, doświadczenie w ich życiu, a niektóre panikowały i chciały zostać odwiezione do domu. Ale wspólne rozmowy przyniosły takie efekty, że się uspokoiły, poczuły się zaopiekowane – mówią opiekunki.
– Z naszych ustaleń wynika, że 60-letni kierowca autokaru, chcąc uniknąć zderzenia ze skręcającym w lewo poprzedzającym go pojazdem, podjął decyzję o zjeździe na bok, złapał pobocze i w ten sposób znalazł się w przydrożnym rowie – informuje młodszy aspirant Paweł Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku. – Przede wszystkim chodzi o zachowanie szczególnej ostrożności, ale też bezpiecznej odległości pomiędzy poprzedzającymi nas pojazdami, bo tutaj zapewne te czynniki miały kluczowe znaczenie. Może gdyby ta odległość była zachowana w sposób odpowiedni, dała czas reakcji kierowcy, żeby uniknąć takiego zdarzenia.
– Kierowca jechał wolno. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i uważać na wszystko, być skoncentrowanym na jeździe – mówi pani Małgorzata. – Wiele wycieczek w życiu przeżyłam i nigdy nie brałam udziału w takim zdarzeniu – dodaje.
Funkcjonariusze apelują, by przed wyjazdem wakacyjnym zgłaszać autokary do kontroli. Podczas takiej kontroli policjanci sprawdzają sprawność autobusu, a także stan psychofizyczny kierowcy.
InYa/ opr. DySzcz