Ponad 950 tysięcy uchodźców aktualnie znajduje się w Polsce. Są to osoby, które zostały przymusowo przesiedlone z powodu wojen, prześladowań czy przemocy. Dziś (20.06) obchodzimy Światowy Dzień Uchodźcy.
W ciągu ostatniej dekady podwoiła się liczba uchodźców
– Uchodźcy potrzebują globalnej solidarności i możliwości odbudowania swojego życia w godnych warunkach – mówi kierownik Biura Terenowego Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w Lublinie Marco Procaccini. – Nie traktujemy tego, jako święto, lecz dzień refleksji nad tym, co dzieje się obecnie na świecie. W tym roku odnotowujemy bardzo niefortunny rekord liczby zmuszonych do ucieczki na całym świecie z powodu wojen i prześladowań. Ta liczba w zasadzie podwoiła się od 2014 roku, kiedy ta wynosiła około 60 mln osób. Dzisiaj po 10 latach mamy już 120 milionów uchodźców. Wyraźnie więc widać, że coś nie działa. Konflikty nie są rozwiązywane, wybuchają nowe. Brakuje politycznych i dyplomatycznych rozwiązań, a ludzie pozostają na wygnaniu i w większości nie mogą wrócić do swoich krajów.
– Mam 19 lat, przyjechałam do Polski z obwodu rówieńskiego 3 marca 2022 roku – mówi Sofija Bakshi z Ukrainy. – Było bardzo trudno wytrzymać to psychicznie, bo byłam bardzo przywiązana do swojego domu. Przyjechałam z Ukrainy tylko z mamą i siostrą i nikogo więcej tam nie ma. Przez te dwa lata ani razu nie byłam na Ukrainie. Zbudowałam w głowie tę myśl, że już tam nie ma domu. Po prostu chcę zapomnieć, żeby nie bolało.
Życie “w zawieszeniu”
Najbardziej stresujący dla uchodźców jest brak pewności, co przyniesie jutro.
– Czasami większą wagę warto przyłożyć do tego, gdzie jest sprawczość tej osoby – wyjaśnia dr Karolina Podgórska, Instytut Socjologii UMCS. – Tzn. czy ona sama podejmuje decyzję wewnątrz siebie, że gdzieś wyjeżdża i wtedy to jest innego typu migracja. A inna jest sytuacja, kiedy faktycznie dzieje się na zewnątrz coś takiego, że tracimy tę decyzyjność. Jest to sytuacja związana z tym, że trzeba coś zrobić, a wcale by się tego nie chciało, a także związana z tym, że nie wiadomo co będzie dalej, w jaką stronę to będzie zmierzało, ile to potrwa, czyli takie zawieszenie w czasie. Używa się czasami takiego określenia “być w limbo”, czyli w czymś niewiadomym i jest to bardzo trudne doświadczenie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Spacer po Lwowie
– Przyjechałam na początku wojny, 2 marca. Teraz mieszkam tu z rodziną – mówi Anastazja z Ukrainy. – Najtrudniejsze były pierwsze dni, kiedy przyjechaliśmy, nie wiedzieliśmy, gdzie pójść, gdzie będziemy mieszkać, co będziemy robić. Język był obcy, nikt nic nie wiedział. Ale potem było już trochę łatwiej, przez to, że bardzo nam pomogli ludzie, którzy tu mieszkają.
CZYTAJ: Dzień Uchodźcy i specjalny jubileusz. Uroczystości w Lublinie [ZDJĘCIA]
Część osób nie planuje już powrotu do ojczyzny, jednak większość chciałaby wrócić.
– Na pewno większość ma gdzieś z tyłu głowy oczekiwanie na koniec wojny – zauważa Maciej Budka, dyrektor lubelskiego oddziału okręgowego PCK. – Na to, że będą mogli wrócić do swoich domów, do swoich znajomych, rodzin, do miejsc, które znają, ale widzimy też grupę osób, która mówi z góry, że oni już do Ukrainy wracać nie będą. Trudno powiedzieć – z jednej strony być może tam już zostało to życie na tyle zniszczone, czy podstawy materialne tego życia, że nie ma do czego wracać. Być może dlatego, że to życie tutaj trochę lepiej im się ułożyło niż to, które prowadzili do tej pory. Pewnie to jest bardzo indywidualne.
Warto okazywać empatię
Eksperci od migracji zaznaczają, że nie można być niczego pewnym, nawet w rejonach świata uznawanych za bezpieczne.
– Ważna jest solidarność dlatego, żeby trochę dać od siebie tej perspektywy, która powinna być chyba wspólna dla nas wszystkich – dodaje dr Karolina Podgórska. – Każdy może się w takiej sytuacji znaleźć, ja nikomu tego nie życzę. Natomiast to, że mamy pewne rejony świata, gdzie tych uchodźców jest więcej i dane nam to pokazują (oczywiście są jakieś epicentra), nie znaczy, że u nas nie zdarzy się konflikt lub jakaś katastrofa naturalna. Proszę pamiętać, że różne mogą być przyczyny tego przymusu, więc oczywiście dlatego solidarność jest ważna. Okażmy trochę empatii, przećwiczmy sobie w pewnym sensie “na sucho” różne scenariusze, które miejmy nadzieję, nigdy się nie przydarzą.
A jak Lublin obchodzi Światowy Dzień Uchodźcy?
W Lublinie w ramach obchodów odbywa się wiele wydarzeń, wśród nich m.in. bezpłatne konsultację prawne, szkolenia z pierwszej pomocy oraz piknik rodzinny. Na niebiesko zostaną też podświetlone niektóre budynki np. Centrum Spotkania Kultur czy Stadion Arena Lublin.
– Stawiamy na integrację – mówi Maciej Budka. – Mamy zajęcia z pierwszej pomocy, z rękodzieła. Są animacje, natomiast też mamy coś dla dorosłych. Są warsztaty psychologiczne, po to, aby z tymi traumami, trudnymi sytuacjami lepiej na co dzień sobie radzić.
– Zrobiliśmy sobie tatuaże. Próbowaliśmy zrobić talerze, ale nam nie wyszło. Narysowaliśmy co chcemy mieć w przyszłości – mówią uczestnicy. – Takie spotkania są bardzo dobre. Podoba mi się, że jest integracja między Ukrainą a Polską.
– Wspólnie spędzamy czas na kreatywnym tworzeniu – mówi Igor Wolszczak z pracowni ceramiki. – Akurat dzieciaki robią miseczki. Zauważyłem, że bez względu na wiek, to sobie często pomagają.
Szacuje się, że w świecie jest około 120 milionów przymusowo przesiedlonych osób.
Światowy Dzień Uchodźcy to międzynarodowy dzień ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych w celu uhonorowania uchodźców na całym świecie. W tym roku Światowy Dzień Uchodźcy przebiega pod hasłem “Dla świata, w którym uchodźcy są mile widziani”.
InYa / opr. KS, AKos, LisA
Fot. archiwum RL, Polski Czerwony Krzyż Lubelskie Facebook