Sąd Okręgowy w Lublinie odrzucił w czwartek (06.06) odwołanie rolników od decyzji wójta Dorohuska o rozwiązaniu protestu przed przejściem granicznym. Oznacza to, że nie mogą powrócić na granicę. Rolnicy mają pięć dni na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego.
CZYTAJ: Protest w Dorohusku rozwiązany [WIDEO, ZDJĘCIA]
Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa rozwiązał 22 kwietnia br. protest rolników na granicy w Dorohusku, argumentując to przede wszystkim stratami ponoszonymi przez firmy obsługujące obrót towarowy między Polską a Ukrainą, a także przez importerów i eksporterów. Protestujący odwołali się od tej decyzji do sądu. W czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił odwołanie rolników, uznając je za bezzasadne.
– Myślę, że to był kluczowy argument – uważa wójt Sawa. – Dużo osób i firm było skazanych i było zagrożenie, że stracą pracę a firmy przestaną prosperować. To był główny powód tej mojej decyzji, którą podjąłem rozwiązując zgromadzenia. Dlatego ta sytuacja i to orzeczenie sądu myślę, że jest bardzo korzystne dla wszystkich gałęzi i myślę, że tez dla rolników, że ten protest i nasza decyzja zostały podtrzymane o rozwiązanie zgromadzenia przez sąd w Lublinie.
Sędzia Iwona Adamiak-Orłowska wyjaśniła, że zgromadzenie zagrażało życiu i zdrowiu ludzi, mieniu w znacznych rozmiarach i naruszało przepisy. Podkreśliła, że z materiału dowodowego – w tym z zeznań samych organizatorów protestu – wynikało, że do Dorohuska przybyły liczne grupy rolników z Polski, które nie zawsze respektowały wszystkie warunki zgromadzenia.
„Grupy te między innymi próbowały kilkukrotnie wchodzić na tory w celu zablokowania ruchu kolejowego. Było to ewidentnie zdarzenie, zagrażające życiu i zdrowiu ludzi. Ponadto osoby te próbowały sprawdzać, kontrolować pojazdy przejeżdżające, co stanowi naruszenie przepisów prawa” – argumentowała sędzia.
Zwróciła uwagę, że protest polegający na zmniejszeniu przepustowości ruchu pojazdów doprowadził do powstania nawet 150-godzinnej kolejki ciężarówek oczekujących na odprawę, co powodowało frustrację i zdenerwowanie kierowców. „Może dlatego miał miejsce incydent, sytuacja konfliktowa pomiędzy kierowcami a uczestnikami zgromadzenia w dniu 6 kwietnia br., gdzie doszło do przepychanek, skutkiem czego było złożenie zawiadomienia o (…) naruszeniu nietykalności cielesnej” – podała jako przykład sędzia Adamiak-Orłowska.
Zdaniem sądu protest był również uciążliwy dla okolicznych mieszkańców, bo oczekujące tiry blokowały wjazdy na posesje, utrudniały codzienne dojazdy do pracy, sklepu czy lekarza. Do tego kierowcy wychodzili z pojazdów bezpośrednio przed nadjeżdżające auta, co stwarzało niebezpieczeństwo.
Odnosząc się do zagrożenia mienia w znacznych rozmiarach, sędzia powołała się na pisma, które wpłynęły do wojewody lubelskiego i wójta Dorohuska od wielu firm – głównie z branży transportowej, spedycyjnej i agencyjnej – alarmujące o katastrofalnej sytuacji finansowej wywołanej blokadą granicy. „Przedsiębiorcy zgodnie informowali, że utrzymanie blokady tego strategicznego przejścia granicznego spowoduje przeniesienie importu i eksportu z Ukrainy na inne tereny Europy, a w konsekwencji upadek całej branży w kraju i nieodwracalne skutki dla gospodarki lokalnej i krajowej” – przekazała sędzia.
CZYTAJ: Rolnicy po decyzji wójta Dorohuska: będą kolejne protesty
Od decyzji Sądu Okręgowego w Lublinie rolnicy mogą w ciągu pięciu dni złożyć zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Po ogłoszeniu w czwartek postanowienia, przewodniczący protestu w Dorohusku Marcin Wilgos powiedział mediom, że rolnicy podejmą decyzję w tej sprawie dopiero po wspólnym spotkaniu.
„Byłem na to przygotowany i w ogóle mnie to nie zdziwiło. Chcieliśmy zgłosić protest na 4 czerwca br., żeby się solidaryzować z rolnikami w Brukseli, to na żadnym z przejść – oprócz Hrebennego – nie dostaliśmy pozwolenia” – skomentował czwartkową decyzję sądu.
Zapytane o dalsze plany i ewentualne akcje protestacyjne wyraził nadzieję, że może nie będzie już powodów do protestowania. „Mamy niedługo eurowybory i być może, że nowi europarlamentarzyści zrobią wszystko, żeby jednak polskie rolnictwo w jakimś znacznym stopniu ochronić” – zaznaczył Marcin Wilgos.
PAP / RL / opr. LisA
Fot. archiwum