Nie mam dziś komiksu, chociaż do podporządkowywania się gatunkom jeszcze pewnie wrócę. Mam za to artbooka. Anubis. Thin Places (wyd. timof comics), część druga, dwukrotnie bardziej potężna objętościowo, oraz tak samo – a jednocześnie inaczej – wspaniała, jeśli chodzi o zawartość. Tak samo, ponieważ poziom Joanny Karpowicz to stałe mistrzostwo świata; inaczej, ponieważ jest to nowy materiał, chociaż… podobny.
Joanna Karpowicz to artystka, która w świecie komiksu znana jest na przykład ze współpracy z Jerzym Szyłakiem przy słynnej Szmince i Kwaśnym jabłku. To mocne komiksy, wymagające przepracowania i na pewno twórczo wykańczające. Kilka miesięcy temu artystka poinformowała o swojej komiksowej emeryturze, oznajmiając, że jej flirt z komiksem dobiegł końca i że nigdy tak naprawdę nie odnalazła w nim siebie. Większą wolność i satysfakcję daje jej malowanie obrazów. To uczciwe postawienie sprawy. I odważne, ponieważ wielu z nas robi przecież dużo, jeśli nie wszystko, by nie być szczerym wobec siebie i tkwić w szarej codzienności. Uważam jednak, że Joanna Karpowicz – malarka, która rozumie każdą komiksową nutę i każdy narracyjny niuans, nie pozbędzie się tego medium ze swojej twórczości, i zawsze – choćby nieświadomie (ale jestem przekonany, że raczej świadomie) – będzie coś z niego kradła, formując zupełnie nowe dla nas światy. A w sumie nie kradła, ani nawet pożyczała, tylko czerpała z tego, co też należy do niej.
Muszę wyznać, że choć czytałem wszystkie jej dzieła z dymkami, to najwięcej komiksu widzę właśnie w jej malarstwie. Anubis, pojawiający się na szeregu obrazów, nie jest zresztą tylko malarski i komiksowy – jest też poetycki. Albo filmowy. Teatralny? Na pewno. I muzyczny. Joanna Karpowicz tymi obrazami pisze mi wiersze, komiksuje, reżyseruje, śpiewa piosenki i – przede wszystkim – pozwala na współodczuwanie. Odbywa barwną, mroczną malarską podróż po świecie żywych, dedykując to dzieło tym, którzy odeszli.
Anubis przemierza przeróżne scenerie, jednak tą swoją podróżą nie tworzy fabuły. A może jednak tworzy? W końcu życie pozagrobowe istnieje wszędzie tam, gdzie on stąpa, gdzie wypije kawkę, przysiądzie nad jeziorem albo zerknie na ruch przed sieciówką.
W Thin Places 2 znajduje się mnóstwo obrazów, które uwielbiam, ale jest też jeden, który już dawno temu został ze mną na zawsze. Chodzi o The way to the bus station – jest to obraz przedstawiający Anubisa w Szczebrzeszynie. Anubisa idącego chodnikiem w stronę tamtejszego kościoła. Anubisa kroczącego w skrzypiącym śniegu, tuż obok kiosku, z tym charakterystycznym drzewem po prawej. Niedaleko tego centralnego punktu znajduje się droga pod górkę na miejscowy cmentarz. Pamiętam, jak wiele lat temu przemierzałem właśnie tę trasę towarzysząc w ostatniej podróży jednemu z najlepszych komiksiarzy ze Szczebrzeszyna, a zarazem mojemu przyjacielowi Andrzejowi Śmieciuszewskiemu, który zmarł 28 maja 2003 roku przeżywszy 22 lata. W kolejnych latach, wracając z cmentarza siadałem sobie w tym miejscu i gapiłem się w dokładnie ten sam pejzaż.
I Aśka Karpowicz wszystkie te sprawy z przeszłości pozwoliła mi odczuć właśnie w tym obrazie. Obrazie dedykowanym ludziom, którzy odeszli.
I teraz najlepsze, a propos tej filmowości, komiksowości, poetyckości i cokolwiek tam sobie wymyślicie, a co wrzucane jest do woreczka pod tytułem SZTUKA: spoglądam sobie na ten obraz z Thin Places 2, kiwam głową w cichym podziwie dla autorki i nagle stwierdzam, że coś tu nie gra, że to nie ten obraz widziałem przedtem. Sięgam więc do pierwszego tomu, a tam – ten sam kościół, ten sam kiosk, to samo ujęcie, na lekkim przybliżeniu, ale jest mrok, choć też w śniegu, i Anubis idzie w moją stronę. A obraz nazywa się Remember the snow. I tutaj także wiem, co jest poza kadrem. Dwa obrazy zrealizowane na przestrzeni dwóch lat – od roku 2020 do 2022. Jeden jest kontynuacją lub raczej dopowiedzeniem drugiego. Obok obu rozgrywają się historie, których nie widzimy, ale które możemy wyciągnąć z własnej pamięci.
Ten album ma jakieś 300 stron. Ile tam jest takich opowieści? Ile obrazów – a może komiksów czy wierszy, które ścisną za serce?
Thin Places 2 to niezwykle osobiste dzieło. I dla autorki, i dla odbiorców.
DySzcz
Fot. materiały wydawcy