Nasi przodkowie w Wielki Piątek praktykowali zwyczaj dziś znany jako pogrzeb żuru i śledzia. Miało to symbolizować koniec Wielkiego Postu oraz stanowić symboliczne pożegnanie z ubogimi, postnymi potrawami.
Etnografka Małgorzata Jaszczołt z Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi zaznacza, że dawniej o wiele bardziej rygorystycznie podchodzono do zakazów związanych z Wielkim Postem. Po hucznych zapustach odbywających się tuż przed Środą Popielcową, rozpoczynał się post, obowiązywał zakaz jedzenia mięsa, tłuszczu oraz wszelkich „sycących” potraw. Po 40 dniach ludzie zmęczeni ubogą dietą urządzali więc symboliczny pogrzeb jedzenia, którym żywili się przez cały okres Wielkiego Postu.
CZYTAJ: Wielkie porządki przed Wielkanocą. Dlaczego według tradycji są tak ważne?
Małgorzata Jaszczołt podkreśliła też, że dzisiejszy żurek, nie ma nic wspólnego z postnym żurem, na który skazani byli nasi przodkowie: – Teraz żurek kojarzymy z żurkiem, który spożywamy podczas Wielkanocy, ale to jest taki bogatszy żurek – z wędliną, z jajkiem. Ten żurek wielkopostny był takim biednym żurkiem, bo to był w zasadzie żur z mąki żytniej. Nie jedzono mięsa, nie jedzono tłuszczu. Bardzo restrykcyjnie przestrzegano tych postów.
Zwyczaj wyglądał inaczej w różnych regionach Polski. Najczęściej rozbijano garnek z żurem lub zakopywano go w ziemi. W innych regionach do garnka po żurku wkładano popiół i nieczystości, a następnie rozbijano naczynie o okna i drzwi chałup, tak by je ubrudzić. W wielu miejscach towarzyszyło temu nabijanie tuszek śledzia na gałęzie lub przywiązywanie śledzi do drzewa.
Pogrzeb żuru to zwyczaj, który najdłużej przetrwał na Kujawach, choć dawniej powszechnie był znany w innych regionach Polski.
IAR / RL / opr. WM
Fot. pixabay.com