W nocy z soboty na niedzielę (30/31 marca) zmieniamy czas z zimowego na letni. Przestawiamy zegarki o godzinę do przodu, co oznacza, że śpimy godzinę krócej.
Zmiany czasu wprowadzono, aby lepiej dostosować ludzką aktywność do światła dziennego i tym samym zaoszczędzić energię zużywaną na oświetlenie.
CZYTAJ: Sprawdź rozkład jazdy PKP! Dzisiaj zmiana czasu
– Kiedyś miało to wymiar ekonomiczny, bo oświetlanie domów czy zakładów pracy było bardzo kosztowne – tłumaczył w Radiu Lublin ekonomista prof. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Mariusz Kicia.
Obecnie większość energii pochłaniają urządzenia i sprzęty, a nie oświetlenie. – Nie ma jednoznacznych wyliczeń wskazujących, że zmiana czasu dziś przynosi wymierne oszczędności – zaznaczył prof. Kicia. – Nie ma takiego jednego kompleksowego bilansu pokazującego, że tu uzyskamy tyle, tam uzyskamy tyle i jednoznacznie wiemy. Około 70 państw zmienia w tej chwili czas z zimowego na letni. Cała reszta nie. Niektórzy nie muszą, niektórym jest to bardziej potrzebne. To pokazuje, że możemy funkcjonować w różnych warunkach i nie ma to aż tak znaczącego wpływu na funkcjonowanie gospodarki.
W ostatnich latach w Unii Europejskiej trwała dyskusja nad możliwością zniesienia zmiany czasu. Miało to nastąpić w marcu 2021 r., ale prace nad projektem przerwała pandemia COVID-19. W 2021 r. Komisja Europejska zaleciła państwom członkowskim kontynuowanie obecnych regulacji dotyczących zmiany czasu do 2026 r.
CZYTAJ: Ekonomista o zmianie czasu: Oszczędności są niewielkie
Zmiana czasu po raz pierwszy została wprowadzona w czasie I wojny światowej przez Niemcy i Austro-Węgry. Potem wprowadziło je wiele państw Europy. Większość z nich zrezygnowała z tego po I wojnie światowej, ale w latach 70. XX wieku zmiany czasu przywrócono podczas kryzysu energetycznego. Obowiązują do dziś w wielu państwach Europy.
RCh / opr. WM
Fot. RL