Poradnia lipidologiczna działa od początku stycznia w Szpitalu Wojskowym w Lublinie. Lekarze posiadają certyfikat Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
– Pacjenci leczeni są u nas standardowymi lekami, natomiast jeżeli osiągamy celów terapeutycznych to wdrażamy nowoczesne leczenie – mówi kardiolog Michał Miszczak. – Na wolnym rynku takie leki są dostępne w aptece, natomiast terapia miesięczna kosztuje ok. 2-3 tysięcy zł. My prowadzimy takie programy lekowe, gdzie ci pacjenci otrzymują leki za darmo w ramach programu refundowanego przez NFZ. Pacjent musi spełniać kryteria, dosyć mocno wyśrubowane kwalifikacje do tego programu – to pacjenci po zawale serca, z rozsianą miażdżycą albo z rozpoznaną hipercholesterolemią rodzinną, którzy nie reagują na klasyczną, konwencjonalną formę leczenia. Te leki pozwalają uzyskać bardzo spektakularną poprawę i zmniejszenie częstości zarówno hospitalizacji z powodu nawrotów choroby wieńcowej, jak i zmniejszenie ryzyka i zawałów serca, i zmniejszają one śmiertelność.
CZYTAJ: W Lublinie przyszły na świat czworaczki
– Wysoki poziom cholesterolu nie boli – mówi Agnieszka Dronka-Mazur, specjalista kardiolog z I Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie. – Ważne, aby ten poziom obniżyć, bo to główny czynnik ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. Nawet pacjenci przychodzący do nas do poradni boją się leczenia statynami. Taka powszechna wiedza mówi nam, że statyny szkodzą, mają efekty uboczne, a są to podstawowe leki do leczenia hipercholesterolemii. Pacjentów, którzy nie mogą przyjmować statyn jest tylko kilka procent z tych leczonych.
– Te leki, faktycznie udokumentowane w wielkich badaniach klinicznych, obniżają ryzyko chorób z kręgu miażdżycy, czyli zmniejszają ryzyko zawału serca i pozawałowej niewydolności serca, udaru mózgu, amputacji kończyn, miażdżycy tętnic kończyn dolnych – mówi Michał Miszczak. – Natomiast w Polsce zbyt małe dawki leków tego typu są stosowane i w zbyt małej grupie pacjentów. Staramy się to przełamać i zmienić filozofię myślenia na temat zaburzeń lipidowych i ich leczenia.
– Każdy, nawet młodszy pacjent, powinien mieć wykonany poziom lipidogramu, natomiast później wszystko zależy od tego, jakie mamy czynniki ryzyka – mówi Agnieszka Dronka-Mazur. – Jeżeli są to czynniki wysokie, i włączamy chociażby leczenie, to nawet co 3-6 miesięcy kontrolujemy te wskaźniki lipidogramu. Natomiast jeśli mamy pojedynczy czynnik ryzyka, bądź nie mamy, to raz na rok. Jest możliwość wykonania tego lipidogramu w warunkach POZ, więc każdy pacjent ma do tego dostęp. Ponadto program 40+ – tam też można poziom lipidogramu sobie ocenić.
CZYTAJ: Bakterie powodujące trądzik mogą pomóc w jego zwalczaniu
– Należy wspomnieć o innych czynnikach sercowo-naczyniowych – mówi Michał Miszczak. – Przy okazji wysokiego poziomu cholesterolu, czyli siedzący tryb życia, mała aktywność fizyczna, dieta, która nie jest oparta na zasadach zdrowej diety, czyli śródziemnomorskiej, oprócz tego cukrzyce, wysoki poziom glikemii, nadciśnienie tętnicze – te czynniki ryzyka również sprzyjają progresji wszystkich chorób sercowo-naczyniowych i powodują te groźne incydenty wieńcowe czy udarowe.
Lekarze zlecają diagnostykę genetyczną w kierunku hipercholesterolemii rodzinnej. Ponadto szpital przymierza się do badań klinicznych leków obniżających poziom lipoproteiny A – ważnego czynnika ryzyka rozwoju i progresji choroby wieńcowej.
Statystyki mówią, że 60 procent społeczeństwa ma problemy z cholesterolem.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com