Po ostatnich mrozach na wielu zbiornikach wodnych utworzyła się warstwa lodu. Jednak – jak przekonują służby – wchodzenie na lód to ryzykowanie życia.
– Lód w różnych miejscach może mieć różną grubość – mówi dyspozytor medyczny w dyspozytorni medycznej w Lublinie, Dominik Futa. – Nie można mówić o bezpiecznym wchodzeniu na jakąkolwiek pokrywę lodu na jakimkolwiek akwenie. Nigdy nie mamy pewności, jak gruba ta pokrywa lodu jest i kiedy może pęknąć.
ZOBACZ ZDJĘCIA Zimowy Zalew Zemborzycki z lotu ptaka:
– Pomagając osobie, pod którą załamał się lód, musimy przede wszystkim pamiętać o swoim bezpieczeństwie – dodaje podkomisarz Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Należy zachować spokój i poinformować odpowiednie służby, a więc policję i straż pożarną, dzwoniąc pod numer 112. Pamiętajmy, żebyśmy w pierwszej kolejności nie rzucali się na pomoc, ponieważ wówczas nasze życie może być również zagrożone. Najpierw zadbajmy o własne bezpieczeństwo.
CZYTAJ: Uwaga na cienki lód! Zamarznięte zbiorniki wodne śmiertelnie niebezpieczne [ZDJĘCIA]
Po lodzie można się spróbować podczołgać i podać osobie, pod którą załamała się tafla, coś długiego – na przykład szalik lub gałąź. Nie należy natomiast podawać poszkodowanemu ręki, bo jest duża szansa, że przerażona ofiara wciągnie osobę ratującą do wody i wtedy pomocy będą potrzebować dwie osoby.
O tym, jak łatwo z osoby pomagającej stać się osobą potrzebującą pomocy, przekonali się w środę (10.01) dwaj 15-latkowie z województwa lubelskiego. Nastolatkowie chcieli uratować psa, który tonął w jeziorze Młyńskim w Trzcielu. Chłopcy weszli na lód, który się pod nimi załamał. Na szczęście w chwili zdarzenia jeden z 15-latków znajdował się w miejscu, gdzie woda sięgała mu – z uwagi na zalany pomost – zaledwie do kolan i zdołał wydostać swojego kolegę.
MaK / opr. ToMa
Fot. archiwum