Trzy ogniska ptasiej grypy stwierdzono w tym roku w Polsce – w całym sezonie liczonym od października – jedenaście. Sytuacja jest lepsza niż w latach ubiegłych – uspokajają specjaliści zajmujący się wykrywaniem wirusa, ale nie należy jej bagatelizować.
Badania próbek padłych ptaków przeprowadza między innymi Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.
O szczegółach prof. Krzysztof Śmietanka z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach w rozmowie z naszym reporterem Łukaszem Grabczakiem.
Można powiedzieć, że ptasia grypa znów w natarciu, bo niemal codziennie dowiadujemy się o nowych ogniskach. Ostatnio także na Lubelszczyźnie. Jak dużo próbek trafia do Instytutu i jak ta sytuacja wygląda pana zdaniem?
– W tym roku sytuacja jest nieco lepsza niż w poprzednich sezonach. Nie wiemy dokładnie, z czego to wynika, ale zazwyczaj epidemie mają to do siebie, że po okresach wzmożonej aktywności wirusów kolejne sezony są spokojniejsze. Być może z taką sytuacją mamy aktualnie do czynienia, co nie znaczy, że problem należy lekceważyć. Wręcz przeciwnie, wirus jest obecny w kraju. Bardzo często diagnozujemy nowe ogniska tej choroby, zarówno u drobiu, jak i u ptaków dzikich. Właśnie teraz powinniśmy być szczególnie czujni, ponieważ po okresie spadków temperatur, których doświadczaliśmy w ostatnich dniach, temperatury są teraz nieco wyższe, a to zawsze był katalizator, który sprzyjał eskalacji epidemii.
CZYTAJ: Ptasia grypa: podstawą skutecznego zwalczania jest wczesne wykrycie
Jak dużo tych próbek obecnie badacie?
– Instytut nie jest jedyną jednostką, która bada w tej chwili w kierunku grypy ptaków, dlatego że od pewnego czasu zostały włączone również laboratoria regionalne, zakłady higieny weterynaryjnej. Właściwie nie ma dnia, w którym nie dostawalibyśmy próbek do badań w kierunku grypy ptaków. Natomiast najistotniejsza jest chyba liczba wyników dodatnich. Tutaj trzeba powiedzieć, że sytuacja jest korzystniejsza, bo w tym roku kalendarzowym mamy dopiero trzy ogniska. W całym sezonie, a sezon liczymy od października roku poprzedniego, mamy tych ognisk dopiero 11. Czyli ognisk nie ma dużo, natomiast musimy być czujni i absolutnie nie możemy bagatelizować tego zagrożenia, bo ono istnieje. W tym miejscu, jeżeli można zaapelować do hodowców, właścicieli utrzymujących drób, chodzi nie tylko o drób w dużych stadach, w dużych fermach, ale także w niewielkich stadach przyzagrodowych, należy teraz szczególnie zwracać uwagę na pewne odstępstwa od normy, jeżeli chodzi o stan zdrowotny.
Co powinno zaniepokoić hodowców?
– Przede wszystkim nagły wzrost śmiertelności, spadek pobierania paszy i wody, szczególnie objawy nerwowe, a u tych ptaków, które są w nieśności, spadki produkcji jaj. To objawy, które powinny powodować, że właściciel powinien niezwłocznie poinformować powiatowego lekarza weterynarii, który podejmie odpowiednie działania. Musimy pamiętać, że podstawą skutecznego zwalczania tej choroby jest wczesne wykrycie. Jeżeli nie będziemy zwlekać, to nawet jeżeli okaże się, że jest to wirus grypy ptaków, to im wcześniej go wykryjemy, tym większe mamy szanse na stłumienie tego zagrożenia w zarodku i niedopuszczenie do tego, aby ta zaraza rozprzestrzeniła się na sąsiednie gospodarstwa.
Postępowanie w przypadku wykrycia ptasiej grypy jest jednoznaczne i, można powiedzieć, dla zwierząt drastyczne.
– To prawda. Te środki są radykalne, bo takie muszą być. Wirus jest bardzo niebezpieczny dla drobiu i szerzy się bardzo szybko. Dlatego te metody, które stosowane są od lat, polegające na likwidacji stad zakażonych, są dalej stosowane i będą stosowane. Chociaż w ostatnim czasie pierwsze kraje zaczynają swoje doświadczenia ze szczepieniami w kierunku grypy ptaków. Być może za jakiś czas Polska też dołączy do grona krajów, które będą szczepić drób przeciwko grypie, a wtedy na pewno straty będą mniejsze.
CZYTAJ: Diety wegańska i wegetariańska związane z wyraźnie niższym ryzykiem Covid-19
Ale zanim będą szczepienia, co zrobić, żeby ten wirus się nie rozprzestrzeniał?
– Przede wszystkim przestrzegać zasad bioasekuracji, czyli uniemożliwiać ptakom w gospodarstwie kontaktowania się z ptactwem dzikim i stosować wszelkie przepisy zawarte w odpowiednich rozporządzeniach dotyczących bioasekuracji. Gdy ktoś ma wątpliwości, zawsze może skonsultować to z powiatowym lekarzem weterynarii. Czyli bioasekuracja, zabezpieczenie stad przed wprowadzeniem wirusa.
Czy obecny wariant wirusa jest także zagrożeniem dla ludzi?
– Obecnie nie stwierdzamy w Europie zakażeń tym wirusem u ludzi, chociaż wirusy grypy ptaków należą do grupy patogenów, drobnoustrojów o tzw. potencjale zoonotycznym. To znaczy, że one mogą w pewnym momencie ze względu na swoją zmienność stać się niebezpieczne dla człowieka. Obecnie, chociaż stwierdzane są pewne zmiany, które mogą wskazywać na wzrost tego zagrożenia dla ssaków, na pewno nie możemy powiedzieć, że ten wirus stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia człowieka.
Trzy tegoroczne ogniska ptasiej grypy wykryte zostały w województwach: dolnośląskim, zachodniopomorskim i lubelskim. Łącznie znajdowało się tam ponad 90 tysięcy kaczek i indyków, które zgodnie z procedurami zostały zutylizowane.
ŁuG / opr. WM
Fot. pixabay.com