Genetycy i archeolodzy szukają odpowiedzi na pytania, kim tak naprawdę byli Słowianie i ile w naszych przodkach było cech innych ludów zamieszkujących starożytną Europę. Genetycy, wykonując badania DNA, wspierają historyków w podtrzymywaniu lub obalaniu ich tez.
W projekcie, którego celem jest sprawdzenie, ile Gotów jest w Polakach, uczestniczy profesor Andrzej Kokowski z Instytutu Archeologii UMCS.
Jak wyglądają te badania? Co można wyczytać z DNA?
– Najcenniejszy element do pobrania z tego DNA to taki fragment z czaszki, taki wyrostek, który znajduje się za uchem. Tam jest skoncentrowane najczystsze DNA – mówi prof. Andrzej Kokowski. – Natomiast co można wyciągnąć z tego DNA? Po prostu wszystko. Tam sprawdzają, czy nasza ocena, że szkielet jest mężczyzny, jest rzeczywiście prawdziwa, czy oceniony przez nas wiek szkieletu jest taki, jak to jest zapisane w DNA, różnego rodzaju choroby, urazy, okresy głodu czy też okresy prosperity, wszystkie choroby, które przeszedł badany osobnik, one są tam zakodowane. Dla nas najistotniejsze jest to, że możemy określić, które osoby na cmentarzysku, które badamy, były ze sobą blisko spokrewnione. Ale też możemy otrzymać odpowiedź na pytanie, czy w sąsiedniej osadzie, na sąsiednim osiedlu, które miało swoje cmentarzysko, są przypadki, kiedy z tego cmentarzyska A czy też z tej osady A ktoś zamieszkiwał w osadzie B, bo np. wziął ślub. A jeszcze ważniejsze jest dla nas, czy np. Kotlina Hrubieszowska, która ma jednak wspólny rys genetyczny w czasach, którymi się zajmuję, czyli koniec II wieku do powiedzmy końca IV wieku, ma taki sam model genetyczny, jak ludność, która mieszkała 100 km dalej na południe albo na północ. To jest właściwie taka opowieść, na którą archeolog ma maleńkie szanse, bo źródła, którymi dysponujemy, czy te zabytki archeologiczne, jednak nie są w stanie odpowiedzieć tak detalicznie na tego rodzaju pytania. Możemy się tylko domyślać na podstawie np. elementów stroju: „Ta kobieta ma dziwny strój, pewnie przyszła z innego regionu”.
CZYTAJ: „Powinniśmy być szczególnie czujni”. Ekspert o ptasiej grypie
Jaką rolę w tych badaniach odgrywa Lubelszczyzna?
– My w Lublinie, na Lubelszczyźnie żyjemy właściwie w archeologicznym raju – zaznacza prof. Andrzej Kokowski. – Lubelszczyzna z racji swojej natury geologicznej, geomorfologicznej stworzyła skarbnicę reliktów starożytnych. Warunki naturalne np. konserwują kości mające wiele tysięcy lat w sposób taki, którego zazdroszczą nam archeolodzy czy antropolodzy z innych części naszego kontynentu. Jest to oczywiście najlepszym materiałem do przeprowadzenia takich badań genetycznych. W związku z tym jesteśmy atrakcyjnym partnerem, który po pierwsze dostarcza materiał do badań genetycznych – te są trudne, złożone i kosztowne – a z drugiej strony jesteśmy kompetentni w ocenie historycznej tych materiałów.
Na jakim etapie jest ten projekt?
– Ciągle na etapie najtrudniejszym. Moi współpracownicy genetycy mają wyodrębnione te relikty DNA, które w dalszym ciągu podlegają różnym obróbkom naukowym – mówi prof. Andrzej Kokowski. – Ze Słowianami jest ten problem, że przez prawie pięć stuleci nie mamy ich kości. Oni uprawiali ciałopalenie, w związku z czym palili DNA. Co prawda, są metody wyodrębniania DNA ze spalonych kości, ale to jest tzw. DNA słabe. A więc my o tych Słowianach właściwie możemy mówić tylko tyle, że jeżeli jest podobieństwo antropologiczne w tych odczytach DNA, to jest rzecz naturalna, bo nie wszyscy Goci uciekli z tych ziem. Jak przyszli Słowianie – udowodniliśmy to archeologicznie – to mieszkali w sąsiednich wioskach i przyglądali się, co to za ludzie tam mieszkają. Zastanawiali się pewnie: „Dlaczego mieszkają w takich dużych chałupach, kiedy my możemy zadowolić się taką norką 4×4 m? Dlaczego oni lepią takie ładne garnki, a my takie prościutkie?” Przyglądali się przynajmniej 1-2 pokolenia, zanim doszli do wniosku: „A może pogadajmy z nimi, może spróbujmy się jakoś porozumieć”. Ponieważ tamci byli w mniejszości, to może oni byli tymi inicjatorami, że chcąc przetrwać, trzeba jakoś zaakceptować tych, którzy przyszli. To jest właśnie ten podstawowy element pytania, ile z tych Gotów, którzy pozostali, jest w nas. Oczywiście ta falanga słowiańska była większa, ale potem przecież byli Tatarzy, Pieczyngowie, Żydzie, Mongołowie i mnóstwo innych ludów, które skutecznie zamieszały w naszej strukturze DNA. Nieraz brutalnie, poprzez gwałty na kobietach. Ale nieraz twórczo, ponieważ nagle jakaś urocza Słowianka doszła do wniosku, że taki Tatar to nie jest najgorsza pokraka, jaką w życiu spotkała, więc wyszła za niego za mąż. Pomyślała: „Nie wszystkie elementy jego kultury są be, więc może np. niektóre potrawy są do zaakceptowania i zacznę to wprowadzać w swojej kuchni”. To niesamowicie skomplikowane. To kocioł, który właściwie nie znajduje wspólnej definicji. To indywidualna sprawa właściwie dla każdego osobnika.
CZYTAJ: Archeologiczne hity z Lubelszczyzny. Aż cztery nominacje w prestiżowym konkursie [ZDJĘCIA]
Publikacja pełnych wyników badań planowana jest za dwa lata. W projekcie biorą udział także naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego.
LilKa / opr. WM
Fot. pixabay.com