Halo komiks: Legendy X-Men: Jim Lee

xmen cover 2023 12 30 110316

Kłaniają się lata 90. – tak, dziś znowu wracamy do przeszłości, czasów TM-Semic i komiksów dla dziadersów, które od tamtego czasu doznały już kilku nowych i jeszcze bardziej wypasionych liftingów. Tym razem chodzi o słynną sagę o X-Men (wyd. Mucha Comics). Kiedy w Stanach ukazywał się pierwszy numer nowego miesięcznika z przygodami zespołu mutantów, z rysunkami niezwykle popularnego u nas Jima Lee, wszyscy w Polsce marzyli, by te zeszyty ukazały się i u nas.

Jim Lee był na fali. Wszyscy go kochali. I dość szybko jego wersja X-Men pojawiła się w Polsce – bo w styczniu 1995 roku, tuż po denominacji, z ceną po raz pierwszy ściętą o kilka zer. Na przestrzeni lat semicowa seria upadła, pojawiały się wznowienia wybiórczych zeszytów, aż wreszcie dostajemy do rąk duży album zawierający wszystkie odcinki z rysunkami Jima Lee. Plus coś jeszcze, ale o tym za chwilę.

Jim Lee rozpoczął z przytupem, poza rysunkami zajął się współpisaniem scenariuszy wszystkich odcinków i pożegnał na łamach serii weterana Chrisa Claremonta. Wspólnie z zespołem twórców i redaktorów Lee postawił na iście globalny, kosmiczny konflikt na samym początku, po czym zaczął uwalniać kolejne koszmary z przeszłości po to, by zgłębić relacje między bohaterami i ukazać ich prawdziwe ja.

Trzeba przyznać, że jak na tamte czasy sporo tu luzu i zabawnych dialogów, a nadchodzące z zewsząd zagrożenia i tragedie nie toną w zupie z patosu. W albumie znalazło się też miejsce dla wspólnego spotkania dwóch serii – X-Men i Ghost Ridera. Stąd na gościnnych rysunkach występuje tu Ron Wagner, a scenariusz pisze dla niego Howard Mackie – panowie wystąpili razem w niedawno wydanym zbiorczym Ghost Riderze, więc polski edytor stara się najwyraźniej skompletować najciekawsze historie z tymi bohaterami z tamtych lat. Jeśli tak, czeka nas prawdziwa uczta, przede wszystkim graficzna, bo bracia i tata Kubert na łamach Ghost Ridera szaleją jak nigdy. Spotkanie ducha zemsty z drużyną mutantów w tym wydaniu poskutkowało jednak produktem dość średnim – ot, taka prosta historyjka stworzona na fali popularności Alienów i Predatorów. Nic szczególnego, ale klimat lat 90. jest, nawet jeśli najbardziej kwaśny.

Album Legendy X-Men: Jim Lee to dla sentymentalnych dziadersów będzie wzruszający powrót do przeszłości. Młodszym czytelnikom ten komiks może się wydać nieco boomerski, ale na pewno bije na głowę współczesne produkcje Marvela, które często wyglądają jakby były produktem ubocznym działań sztucznej inteligencji.

DySzcz

Fot. materiał wydawcy

Exit mobile version