– W wojnie Izraela z palestyńskim Hamasem decydująca jest rola Stanów Zjednoczonych, które będą dążyły do wygaszania tego konfliktu – mówił w Radiu Lublin ekspert ds. Bliskiego Wschodu prof. KUL Maciej Münnich.
Jak tłumaczył, Izrael to silne państwo pod względem militarnym, ale nie jest w stanie samodzielnie prowadzić wojny w sytuacji, gdyby konflikt się rozlał na cały region.
– Stany Zjednoczone będą się starały powstrzymać Izrael przed dalszym rozlewem krwi w Strefie Gazy i zapobiec rozszerzaniu się tej wojny – mówił prof. Münnich. – Z jednej strony wspierają Izrael w wojnie przeciwko Hamasowi. Z drugiej strony kilkukrotnie już się wypowiadały wyraźnie przeciwko planom Izraela wysiedlenia Palestyńczyków ze Strefy Gazy, np. na Synaj do Egiptu. Zdają sobie sprawę, że to jest ta czerwona linia. Zlikwidowanie społeczności palestyńskiej spowoduje rozlanie konfliktu. Inni gracze bliskowschodni, przede wszystkim Iran, dla niektórych państw arabskich też by to było przekroczenie tej czerwonej linii i też wtedy by zareagowali.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Ekspert zaznaczył, że przeciągająca się krwawa wojna izraelsko-palestyńska może też przyczyniać się do osłabienia poparcia społeczności muzułmańskiej w Stanach Zjednoczonych dla prezydenta USA Joe Bidena w nadchodzących wyborach.
7 października terrorystyczna organizacja Hamas zaatakowała Izrael ze Strefy Gazy, mordując ponad 1400 osób i uprowadzając jako zakładników ponad 240. Izrael przeprowadził działania odwetowe. Od 30 dni pomiędzy Hamasem i Izraelem trwa wojna, w której w Strefie Gazy zginęło już prawie 10 tys. osób.
RCh / opr. PrzeG
Fot. PrzeG