Po raz 13. Lublin stał się gospodarzem międzynarodowego festiwalu graffiti, w którym biorą udział artyści z całej Polski i Europy – rozpoczyna się Meeting of Styles Polska.
– Dziś odbywa się graffiti jam – mówi organizator wydarzenia Łukasz Kuzioła. – Dzisiaj znajdujemy się przy Skende, na specjalnie postawionych płytach. Jam graffiti to takie spotkanie. Bardzo fajne osoby prezentują tu swoje rzeczy. Mamy kilku artystów z Grecji, Belgii, Kanady, Francji i z Polski są chłopaki ze Szczecina. Jedna osoba z Lublina maluje też dzisiaj.
– Maluję portrety i morskie zwierzaki – mówi Marysia z Kanady. – To wizualna poezja. Maluję realistyczne elementy, ale jest taka jakby magia, kiedy patrzy się na moje obrazy. Po pierwsze, jest to bardzo relaksujące. Cały czas mam duży relaks. Jest to też możliwość, żeby podróżować, poznać innych artystów, zwiedzić świat. Teraz jest bardzo dużo festiwali, bardzo dużo możliwości, żeby malować. Mieszkam teraz w Australii. Jest bardzo dużo pracy – czasem są to prywatne zlecenia, czasem biznesowe, czasem zlecane przez miasto i festiwale. To jest bardzo fajne.
– Tworzę postać kobiety – mówi Daniel Sen Szymczyk. – Będę się starał, żeby była jak najbardziej realistyczna i kolorowa. Żeby to cieszyło oko. Przede wszystkim chodzi o dopracowany detal, żeby wszystko fajnie grało.
– Robię abstrakcyjnego gada, nosorożca siedzącego grzecznie na kamyczku. W swoim stylu – mówi Kreda. – Mam ostatnio zajawki na rzeczy typu fantasy. Odgrzebałem w domu stare „Fantastyki” z lat 70./80. I wrzuciły mi się takie dziwne wspomnienia i ochota namalowania abstrakcyjnych rzeczy fantasty, z trochę nierealnego świata.
– Bawię się bez planu, więc na koniec dnia zobaczymy, co będzie – mówi Przemek ze Szczecina. – Po prostu literki w fajnych kolorach. Nie ma wielkiej intrygi, wielkiej historii. Lubię robić litery. To moje imię. Mam 50 lat, bolą mnie już kolana, więc nie mam czasu biegać i uciekać. Preferuję takie spokojne malowanie. Chcemy się dobrze bawić.
– Maluję całe życie – mówi Kreda. – Mój ojciec malował, ja też. To zostało u mnie zakorzenione od dziecka, ale w moim przypadku to przetrwało, nie tak jak w przypadku większości dzieci, które porzucają marzenia i biorą się za inne rzeczy. Byłem nastolatkiem, kiedy ten boom w Polsce się zaczął, w drugiej połowie lat 90. To chyba było nieuniknione, bo było to coś zupełnie nowego, świeżego, a ja i tak byłem zakorzeniony w kulturze hip-hop. To była dla mnie kropka nad i, żeby odnaleźć swoją drogę jeżeli chodzi o malowanie. Mnóstwo osób takich jak ja żyje z malowania. Kiedyś nikt nie myślał, że graffiti stanie się sztuką i wejdzie do galerii. Stało się. Jak się okazuje, nigdy nie można mówić nigdy.
Jutro (05.08) artyści będą tworzyć na murze oporowym obwodnicy Lublina. Impreza potrwa w Lublinie do niedzieli.
Szczegółowy harmonogram znaleźć można na stronie youth.lublin.eu.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski