O ostrożność podczas pływania kajakiem po Wiśle apelują przedstawiciele Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
CZYTAJ: Zdradliwe uskoki w pobliżu dzikich plaż na Wiśle. Ratownicy alarmują
– Ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawę z zagrożeń, nie umieją pływać, a nie mają na sobie kamizelek ratunkowych – mówi kierownik drużyny nr 2 Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kazimierzu Dolnym, Damian Złotucha. – Według prawa kamizelka ratunkowa bądź asekuracyjna musi być w zasięgu ręki. Ona nie musi być założona, ale z doświadczenia wiemy, że osoby, które wpadają do Wisły i nie mają kamizelki, mają duże problemy z wydostaniem się na brzeg. Niestety dochodzi też do utonięć. Dużym problemem jest to, że te osoby podpływają pod duże jednostki pływające, czyli pod regularnie pływające statki rejsowe. Zdarza się tak, że podpływają pod cumujące statki. Tam jest bardzo duża siła zasysania, która potrafi z bardzo dużą siłą dociągać kajaki do tych statków.
W poprzednich latach zdarzały się przypadki, że kajaki podpływające blisko statku zostały przewrócone, a ludzie znaleźli się w wodzie. Na szczęście wtedy mieli na sobie kamizelki ratunkowe i nikomu nic się nie stało.
ŁuG / opr. AKos
Fot. pexels.com