Bezcenne gesty dobra. Dzieci z Ukrainy odpoczywają na Zamojszczyźnie [ZDJĘCIA]

361831773 828656352105642 2045280858570007332 n 2023 07 18 182052

40 dzieci z Ukrainy, w tym sieroty wojenne, przyjechało na wypoczynek na Zamojszczyznę. Dzieci pochodzą m.in. z Irpienia czy Mariupola; znalazły swoje miejsce w Iwano-Frankiwsku, skąd przyjechały wraz z opiekunką-policjantką. Obecnie przebywają w domu misyjnym w Łabuńkach. Ich pobyt finansują ludzie dobrej woli.

„Zaczęło się spontanicznie”

– Zamojskie Anioły są na Ukrainie od samego początku wojny. Gdy pewnego razu będąc tam usłyszeliśmy piosenkę, którą dzieci śpiewały specjalnie dla nas, wtedy nie wytrzymałam – opowiada dziennikarka „Tygodnika Zamojskiego” Jadwiga Hereta z grupy wolontariuszy Zamojskie Anioły. – Popłakałam się, wyszłam i powiedziałam: „Dzieciaki, my dla was organizujemy wakacje, takie, żebyście były szczęśliwe, żebyście nie musiały myśleć o tym, co was tutaj czeka, żebyście po prostu mogły się śmiać, cieszyć, spełniać marzenia”. Patrzyłam na te dzieci i chyba nie dowierzały. Potem, kiedy zaczęło robić się ciepło, pomyśleliśmy, że pora ogarnąć to wszystko. Zaczęło się spontanicznie, jak zawsze. Mamy mnóstwo ludzi, którzy rozumieją, co to jest dobro. Ktoś upiekł ciasto, ktoś inny przyniósł pierożki. Dostajemy telefony: „Może ja zrobię pokaz ognia. A może ja dyskotekę”. Nieoceniona była Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. 

Czas beztroski i odpoczynku

– Obecnie znajdujemy się w Łabuńkach, w Domu Pielgrzyma prowadzonym przez Misjonarzy Krwi Chrystusa – mówi ks. Marcin Jakubiak, dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. – Jest to miejsce wyjątkowe; na tych kilka lipcowych dni zmieniło się na miejsce wytchnienia dla dzieci z Ukrainy z okolic Iwano-Frankiwska. Przyjechały tutaj, aby mieć wakacje, aby nie myśleć o tym, co dzieje się w ich ojczyźnie, aby od tego odpocząć, spędzić czas ze sobą – także na zajęciach terapeutycznych, które jako Caritas chcemy tutaj zapewnić. Są też liczne wycieczki, spotkania – to wszystko, co może sprawić, że dzieci poczują się tak jak powinny czuć się dzieci. Wakacje to czas beztroski, odpoczynku, chodzi o to, żeby dzieci były razem tutaj i się cieszyły.

CZYTAJ: Lubelskie wspiera Ukrainę. Sprzęt medyczny wyruszył do Użhorodu [ZDJĘCIA]

– Są z nami dzieci, których rodzice są wojskowymi, policjantami, którzy walczą w Doniecku, w obwodach ługańskim i dniepropetrowskim. W miejscach, gdzie jest piekło – mówi podpułkownik policji Marianna Jeremczuk, która wraz z mężem zorganizowała ten wypoczynek. – Tu są dzieci bez ojca albo bez matki, z lekkim stopniem niepełnosprawności. Są to dzieci o jednym statusie życiowym, żeby nie było konfliktów. Kiedy jechaliśmy do Polski, to prosiliśmy Boga o szczęśliwy przejazd. Okazało się, że droga była lekka, a tu czekało nas ciepłe przyjęcie. Wszystko, co tu otrzymaliśmy – wycieczki, jedzenie, schronienie – zapamiętamy do końca życia. Jest nam to bardzo potrzebne.

Dzieci zdążyły już poznać, co to ból i strach

– Kiedy zaczęła się wojna, razem z rodzicami byliśmy na wycieczce w Karpatach. Wróciliśmy i okazało się, że nasze mieszkanie zostało zbombardowane – opowiada 9-letnia Lisa z Irpienia. – Nie mieliśmy swoich rzeczy, tylko to, co zabraliśmy ze sobą na wyjazd, wszystko inne zostało w domu,. Pojechaliśmy do babci, do Lwowa. Chcę pokoju na Ukrainie. Chciałabym wrócić do swojego domu, do swoich zabawek, książek. Chcę, żeby nasza tułaczka się skończyła.

– Mamy wspaniałą okazję być w Polsce, poznać bliżej bratni naród, który wspiera nas od początku wojny, który jako pierwszy wyciągnął do nas pomocną dłoń – mówi Tatiana Bazylak z obwodu iwanofrankiwskiego. – Przyjechało z nami 40 dzieci z rodzin, które doświadczyły wojny. Tutaj otrzymali ciepło. Są zachwyceni przyjęciem, Zamościem, architekturą i szczerymi ludźmi. Dla nas jest bardzo ważne, by serca dzieci zostały napełnione miłością. Bo serca ich, choć małe, zdążyły już poznać, co to ból i strach.

– Jak pojawił się pomysł, żeby ugościć te dzieci, pierwsze moje myśli skierowały się w stronę Stowarzyszenia 28+ z gminy Zamość – mówi Kinga Popytak, współorganizatorka wydarzenia. – Zapytałam, czy panie chciałyby się aktywnie włączyć. 12 kół gospodyń wiejskich będzie codziennie przywozić do nas ciasteczka na wieczór. Będzie bigos, pierożki. Chodzi o to, żeby jak najlepiej zorganizować pobyt dzieciaków z Ukrainy.

„Dzieciaki są po prostu szczęśliwe”

– Po pierwszym dniu uważam, że dzieciaki są po prostu szczęśliwe. Zaczynam poznawać niektóre historie – mówi Jadwiga Hereta. – Przychodzi chłopak z Mariupola i mówi: „Nie mam domu, nie mam nic”, ale dodaje: „Byłem kiedyś na obozie, tam był rygor, a u was jest po prostu taka radość. Czuję się szczęśliwy”. Jak podchodzi dziecko do przewodnika i mówi, że nigdy nie słyszało takiej ciekawej historii i pyta, czy może pana objąć…

CZYTAJ: Chwila wytchnienia od wojny. Dzieci z Ukrainy goszczą w Krasnobrodzie

– Przyjechałem z Doniecka. Tutaj jestem spokojny. Nie muszę wsłuchiwać się w odgłosy syren, alarmów, bo ich po prostu nie ma – mówi Andrej Harin. – Kiedy przyjechałem, byłem pod ogromnym wrażeniem przyjęcia. Dobre jedzenie, atmosfera. Kiedy obudziłem się rano po długiej i ciężkiej drodze, nadal była wspaniała atmosfera. Bardzo tego potrzebuję. Podoba mi się tu. Byliśmy w zoo, było wesoło.

– Jestem tu z synem Iwanem. Niestety wojna porozrzucała wszystkich – mówi Natalia z Nikopola. – Kiedy bomby padają obok twojego domu, to następnego razu możesz nie przeżyć, bo nie zdążysz się schronić. Możesz stracić życie. Mieszkamy w obwodzie iwanofrankiwskim. Teraz mamy okazję, żeby zobaczyć coś nowego. Jestem spokojna, zadowolona, mam tak potrzebną mi ciszę. Chcę, żeby tak było na Ukrainie. Wokół mnie jest dużo pozytywnych ludzi. Mój syn czuje się lepiej, bo nie myśli o wojnie. 

Bezcenne gesty dobra

– Kiedy dzieci o czymś rozmawiają, już nie nasłuchują wycia syren – wskazuje Marianna Jeremczuk. – Dzieci nie wierzą, że może być taka cisza i spokój. Proszę wszystkich o modlitwę za pokój na Ukrainie, żeby już nigdy więcej nikt nie odczuwał tego strachu. Dziękuję wszystkim Polakom za nieocenione wsparcie.

– To jest po prostu mnóstwo gestów dobra – dużych, małych, spontanicznych – wszystkie bezcenne. My po prostu pospinaliśmy to dobro. Powstało wielkie dobro. Wystarczy popatrzeć na te dzieciaki – zmęczone, ale szczęśliwe. Bez ludzi, którzy rozumieją, co znaczy dzielić się dobrem, nie byłoby tego szczęścia. Dziękuję wszystkim, bez względu na to, czy dali dużo, czy mało – dali tyle, ile mogli, a to wszystko jest bezcenne – podkreśla Jadwiga Hereta.

Dzieci będą na wypoczynku w Polsce do poniedziałku (24.07). Czeka je m.in. basen w Tomaszowie Lubelskim i mecz piłki nożnej w Józefowie, którego sędzią głównym będzie Szymon Marciniak.

AP / opr. WM

Fot. AP

Exit mobile version