O rozpoczynającym się wkrótce w Szczebrzeszynie Festiwalu Stolica Języka Polskiego opowie jego pomysłodawca i dyrektor, Piotr Duda.
O intuicji artysty, słowie, które powołuje do życia obraz i obrazach, które mają wpływ na słowo. O tym, skąd się bierze sztuka i jaka jest jej przyszłość, o technologii, która nas determinuje i o tym, co jeszcze nas określa. O powodach i skutkach kierowania obiektywu w swoją stronę opowiadała jakiś czas temu w Teatrze Starym w Lublinie Ewa Kuryluk, artystka awangardowej instalacji tekstylnej i sztuki powietrza, malarka i fotografka, pisarka i poetka, która inspiruje się m.in. autobiografią. Przywołamy fragment tamtego wieczoru.
W cyklu Alfabet lubelski, w którym Jarosław Cymerman i Grażyna Lutosławska odwiedzają miejsca związane w przeszłości z ludźmi i zjawiskami ważnymi dla Lublin, przypomnimy postać Stanisława Grędzińskiego. To poeta, prozaik, publicysta, członek grupy poetyckiej „Reflektor”. Urodził się w Lublinie, jego ojciec prowadził sklep m.in. z artykułami tytoniowymi przy Krakowskim Przedmieściu. Ukończył gimnazjum Vetterów, po czym w 1913 roku rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej, które przerwał wraz z wybuchem wojny. Walczył w Legionach, ranny w 1917 roku na krótko przerwał służbę wojskową i wrócił do Lublina, by później raz jeszcze ubrać mundur już jako żołnierz Wojska Polskiego. To właśnie najpewniej podczas tej przerwy w służbie zadebiutował jako poeta kilkoma wierszami, które ukazały się w 1917 roku na łamach „Ziemi Lubelskiej”. Po wyjściu z wojska w 1920 roku podejmował studia m.in. w Krakowie i Lublinie – studiował prawo, polonistykę, medycynę i sztuki piękne. Ostatecznie żadnego z tych kierunków nie ukończył.
Eliza Leszczyńska-Pieniak napisała książkę zatytułowaną „Czarodzieje wyobraźni. Portrety polskich ilustratorów”. „Moja książka – pisze we wstępie – nie ma ambicji, by pokazać wszystkich ilustratorów, nie skupia się też tylko na warsztacie artysty, pokazuje człowieka, jego trudne wybory, sukcesy a czasem porażki. Uświadamia, że żyją lub żyły obok nas niezwykłe, egzotyczne ptaki, artyści o nieprzeciętnych zdolnościach, żeby oglądać ich prace, nie trzeba jeździć do muzeów rozsianych po Europie. Wystarczy otworzyć książkę”. Polecimy tę książkę jako lekturę na lato.
Co słychać w starej studni, a co w skorupie ziemskiej? Czy w naszej relacji z rzeczywistością nie nadużywamy wzroku? Jak wygląda świat postrzegany przez dźwięk? Grażyna Lutosławska rozmawiała o tym niedawno w Teatrze Starym z Ludomirem Franczakiem, artystą wizualnym. Jego prace pokazywane są w galeriach, teatrach, przestrzeni publicznej i festiwalach w Polsce i na świecie. Zajmuje się problemem pamięci, tożsamości i aktywizmu. Za pomocą działań intermedialnych buduje złożone projekty wykorzystując zarówno sztuki wizualne, dźwiękowe jak i historię, czy literaturę. W programie przywołamy fragmenty tego wieczoru.
Fot. Piotr Piela / archiwum RL