Z Dynisk do Uhnowa. Wyjątkowa pielgrzymka na Ukrainę [ZDJĘCIA]

dsc05121 2023 06 13 194017

Ponad 100 osób pielgrzymowało z okazji odpustu św. Antoniego z Dynisk (gm. Ulhówek) do Uhnowa na Ukrainie. Potomkowie i mieszkańcy dzisiejszego pogranicza polsko-ukraińskiego przeszli granicę poza czynnym przejściem granicznym, by udać się do swojej dawnej parafii, gdzie w ruinach kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny została odprawiona msza święta.

XVII Piesza pielgrzymka z Dynisk do Uhnowa

Wiele czynników sprawiło, że dzisiejsze pogranicze jest inne

– Wiele czynników sprawiło, że dzisiejsze pogranicze jest inne – mówi regionalista, członek stowarzyszenia „Robim co możem” z Ulhówka, Mariusz Skorniewski. – Od działalności Ukraińskiej Powstańczej Armii czy Ukraińskiej Narodowej Samoobrony, 1946 rok, czyli wysiedlenie ludności ukraińskiej, 1947 rok, czyli akcja „Wisła”, 1951 rok, czyli akcja „HT”. Było to uwiecznieniem tych skomplikowanych procesów migracyjnych. To, co zaczęło się w 1950 roku, czyli pierwsze rozmowy na temat wymiany odcinków granicznych, skończyło się podpisaniem umowy 15 lutego 1951 roku. Najżyźniejsze ziemie zostały oddane za wyeksploatowane szyby naftowe, które czekały na przesiedleńców w Ustrzykach Dolnych. Żeby to uzmysłowić, to otrzymaliśmy jedno miasto, czyli Ustrzyki Dolne i 40 wsi, a oddaliśmy 4 miasta (Uhnów, Krysnopol, Bełz i Sokal) i oddaliśmy 49 wsi.

– Uhnów to korzenie parafii Dyniska – mówi ks. Wiesław Mokrzycki, proboszcz parafii pw. św. Antoniego w Dyniskach. – Można powiedzieć, że Dyniska to córka, a Uhnów to matka. Pomysł pielgrzymki do Uhnowa zrodził się w sercach dawnych Uhnowiaków przesiedlonych w roku 1951. To oni kiedyś zapytali, czy byłaby taka możliwość, żeby tą drogą Grottgera, aleją Dębową można było pójść z pielgrzymką i tam pomodlić się za zmarłych. Tak się zaczęło i trwa do dzisiaj.

„Staram się podążać śladem taty i rodziny”

– Idę jak do siebie – mówi Zbigniew Dziurkowski, pielgrzym. – Tu żyli dziadkowie, pradziadkowie, tata. W 1951 roku tata musiał opuścić swój rodzinny dom. Nie miał możliwości powrotu ani zobaczyć swej rodzinnej ziemi. Ja natomiast staram się podążać śladem taty i rodziny.

– W tej gorzelni, którą mijaliśmy, mieszkał mój stryj, babcia, ciotka i drugi stryj – mówi Edward Skoriecki z Zamościa. – Bo on był kierownikiem gorzelni do 1951 roku. Mam sentyment i chodzę tu zawsze. Również moja rodzina miała tu mieszkać, ale że w 1951 roku było prostowanie granicy, to już nie mieszkaliśmy tutaj. Tata opowiadał, że we Lwowie Rosjanie w archiwach odkryli, że są duże pokłady węgla, ale już gotowe. W 1928 roku polscy genealodzy odkryli tu duże pokład węgla. W Sokalu przed samą wojną Ślązacy wykupowali działki. Mieli gotowy plan, gdzie kopalnie stawiać. Dlatego nas wysiedlili z tych ziem, a dali nam Bieszczady.

– Chodziło również o linie kolejową Sokola – Rawa Ruska, która była równoległym do granicy połączeniem kolejowym. W 1952 roku były pomysły, żeby jeszcze wymienić kolejne odcinki graniczne. Chodziło o 1300 km2. Chodziło m.in. o Hrubieszów, Tomaszów Lubelskich, Rzeczyce, Ulchówek – dopowiada Mariusz Skorniewski.

„To dla nas bardzo ważne, żeby tutaj być”

– Każdorazowe pielgrzymki niosły w sobie duży ładunek emocjonalny. To zawsze było przeżycie, bo wspomnienie za rodzinną ziemią, szczególnie za tatą, którego już nie ma, a on tęsknił. To było dla mnie kiedyś nie zrozumiałe, że on na wspomnienie o Uhnowie się wzruszał. Gdy jeszcze pielgrzymek nie było, a byłem w Uhnowie, dziwiłem się. Po powrocie mówiłem „Tato, tak właściwie nie ma za czym tęsknić”. Tata spojrzał, nic więcej nie mówił, a ja już rozumiałem wszystko. Teraz wiem, co to znaczy ten swój rodzinny kąt – opowiada Zbigniew Dziurkowski.

– Jestem już tu po raz trzeci – mówi Ewa Koziej-Wójtowicz z Tomaszowa Lubelskiego. – Towarzyszę swojemu tacie. Jesteśmy tutaj, żeby odwiedzić grób mojego dziadka, czyli tatę mojej mamy, który został zamordowany, kiedy moja mamusia była w łonie swojej mamy. Jest to dla nas bardzo ważne, żeby tutaj być. Móc odwiedzić grób, zapalić znicz, przywieźć kwiaty, chociaż te dwa razy do roku. 

– Idę z różańcem i modlitwą o zdrowie, prosić o pokój i żeby była wszędzie zgoda narodowa. Żeby ludzie sobie wybaczyli i powiedzieli prawdę – dodaje Edward Skoriecki.

Mieszkańcy pogranicza dwa razy do roku pielgrzymują do Uhnowa: z okazji odpustu św. Antoniego i przed świętem Wszystkich Świętych.

AP / opr. AKos

Fot. Piotr Piela

Exit mobile version