Wszystkie oblicza nieustraszonego łowcy kadrów. Finisaż wystawy Piotra Nowackiego

05 2023 03 06 185438

Na zdj. Piotr Nowacki i Agnieszka Jamroszczak

„Nieustraszony łowca kadrów” to tytuł wystawy, którą można było oglądać od 2 do 25 lutego 2023 roku we wrocławskiej Mediatece. Zorganizowane w ramach 10. edycji Festiwalu Komiksów Niezależnych Złote Kurczaki wydarzenie poświęcone było twórczości Piotra Nowackiego – artysty znanego zarówno ze swoich komiksów tworzonych dla młodszych odbiorców, jak i publikacji undergroundowych, skierowanych do starszej publiczności.

ZOBACZ ZDJĘCIA: „Nieustraszony łowca kadrów” – finisaż wystawy Piotra Nowackiego

– Uważam, że Piotr jest jednym z najlepszych artystów, jeśli chodzi o rysowników komiksowych w Polsce – mówi kuratorka wystawy Agnieszka Jamroszczak. – Jest człowiekiem, który tworzy w zasadzie od dzieciaka. Widać taką niesamowitą sprawność w tym, jak porusza się w medium i ma przy tym niesamowitą, fajną, lekką kreskę. Tworzy komiksy, które bardzo trafiają do dzieciaków i ma totalny potencjał na wymyślanie nowych rzeczy. Mimo tego że stworzył mnóstwo serii, które są kontynuowane, jak i potężnych albumów komiksowych, to ciągle, kiedy patrzy się nawet na jednoplanszową historię Piotra Nowackiego, widać, że w zasadzie w każdej z tych opowieści jest potencjał na duży album. On ma coś takiego w sobie, że ma po prostu niesamowitą wyobraźnię do trafiania do dzieci. To jest przetestowane na moich dzieciach, na dzieciach moich znajomych. To działa i to klika. I on w to umie.

– Piotrek Nowacki jest świetnym artystą i to, co robi w komiksie, bardzo mi się podoba – mówi Szymon Holcman, wydawca. – Obserwuję jego rozwój od prawie 20 lat, czyli od kiedy on też zaczynał, i widzę, jak niesamowity progres zrobił, jak jego kreska, ta prosta, cartoonowa, jednak nabrała nowych wymiarów, walorów i z przyjemnością się na to patrzy. Świetnie czuje swoją publiczność, swoją ulubioną publiczność czyli dziecięcą. Wie, jak daną scenę narysować, jak zrobić dialog, bohaterów i tak dalej, żeby to było atrakcyjne dla dziecięcej publiczności. To jest niesamowicie trudne. Wbrew stereotypom i pozorom to jest bardzo wymagająca publiczność, która szybko się nudzi. Trzeba natychmiast przykuć jej uwagę i trzymać do samego końca. Piotrek to ma i jest coraz lepszy w tym, co robi.

– Uważam, że Piotrek ma ciągle poświęconej za mało uwagi jeśli chodzi o swoją twórczość. Jest oczywiście znany w środowisku komiksowym, ale fajnie by było, gdyby to było coś więcej niż to – zaznacza Agnieszka Jamroszczak. – Dlatego zdecydowałam się właśnie na Piotra. Ale ważne było też dla mnie to, że to człowiek, który tworzy albumy komiksowe dla dużych wydawnictw, a jednocześnie ziny. To dla mnie dowód tego, że on kocha robić te komiksy, bo robi je też dla siebie. To nie jest tak, że „muszę mieć na chleb, to rysuję komiks, muszę ciągnąć tę serię, jest mi ciężko, ale daję radę”, tylko widać, że jeszcze poza tym robi rzeczy dla siebie. To dla mnie też ważne w kontekście tej imprezy, czyli festiwalu komiksu niezależnego, żeby to był taki człowiek, który od początku do końca jest osadzony w tym komiksie, który kocha go robić i ładnie się w tym rozwija.

CZYTAJ: Nie było ożywionych dyskusji. Kulisy obrad jury Złotych Kurczaków

– Staraliśmy się z Agnieszką Jamroszczak pokazać przekrój moich rysunkowych dokonań – mówi bohater wieczoru, Piotr Nowacki. – Były więc na wystawie rzeczy dla dzieciaków, ale i zinowe smaczki, fragmenty albumów dla dojrzalszych czytelników oraz fanarty i blanki. Mam nadzieję, że zwiedzający mieli przyjemność w oglądaniu tych prac. Agnieszka zadbała również o to, by fragmentem ekspozycji były żywe komiksy, a także przywiozła własnym sumptem z krakowskiego Muzeum Komiksu wielkie standy detektywa Misia Zbysia i jego asystenta Borsuka Mruka.

– Pierwsza selekcja była dokonana przez Piotra – zaznacza kuratorka wystawy. – Ustaliliśmy, że to będą rzeczy w miarę nowe, aktualne. Bo jeżeli chcielibyśmy zrobić mu wystawę retrospekcyjną z całej twórczości, to musielibyśmy mieć do dyspozycji całe muzeum. Tak naprawdę Piotr dokonał tej pierwszej selekcji. Przesłał mi 70 prac, które potencjalnie według niego mogłyby się znaleźć na takiej wystawie. Ja z tych 70 wybrałam 50, które wydawały mi się najważniejsze do pokazania, do zaakcentowania. I takie, które się po prostu zmieszczą, bo mieliśmy wyzwanie z przestrzenią, chcieliśmy, żeby ta wystawa była w centrum miasta. I fajnie się stało, że jest w bibliotece, bo uważam, że to jest dobre wyjście poza środowisko komiksowe. Często się zdarza, że na wystawy komiksowe przychodzą ludzie związani z komiksem i tylko tacy, a tutaj mieliśmy okazję trochę z zaskoczenia podejść literatów, trochę inne grupy wiekowe, starsze panie, starszych panów – każdego, kto odwiedza bibliotekę. Czasami ktoś przyszedł wypożyczyć tomik wierszy, czasami literaturę poważną, a tymczasem natknął się na komiks. I to była ta nasza pułapka. Dla nas to miejsce było ważne, także przez to, że ta ekspozycja jest trochę zawieszona w powietrzu, bo to jest w bardzo prosty sposób zrobiona wystawa. Wydaje mi się, że to trafia do dzieciaków. Dlatego też musieliśmy się skupić jedynie na drukach, nad czym ubolewam, bo zawsze to jest strata dla wystawy, że nie ma oryginałów, ale w tej sytuacji nie mogliśmy się na nie zdecydować.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Festiwal Złote Kurczaki 10

Wśród zaprezentowanych na wystawie prac uwagę przyciągały porozwieszane ziny i zeszyty komiksowe z rysunkami Piotra Nowackiego.

– Generalnie wystawy komiksowe są takie trochę oddzierające to medium z jego istoty, bo pokazujemy planszę wyrwaną z kontekstu – zaznacza Agnieszka Jamroszczak. –  To jest częsty zarzut wobec wystaw komiksowych i ja to rozumiem. Natomiast chodzi o jakąś zajawkę, o jakąś wizualną zajawkę tego, z czym można się tam zderzyć. Ale i tak chciałam pokazać całe albumy, żeby można było je sobie przejrzeć. Jak ktoś chciał, można było to ściągnąć. Jednym z komiksów, które kupiłam na wystawę, był jeden z ostatnich egzemplarzy zina Klops. Gdy pojawił się w moim domu, okazało się po dwóch godzinach, że jest już w rękach mojej 10-letniej córki, która już go przeczytała i zaczęła kolorować. I było takie „O matko, co teraz? To chyba nie może iść na wystawę”, ale stwierdziłam, że to jest najlepszy dowód na to, jak Piotrek wpływa na dzieci, jak działa ta jego twórczość, że faktycznie od razu czytają, mają ochotę złapać za kredkę, pokolorować i zrobić z tym coś dalej. Moje dzieci bardzo często te postaci gdzieś przerysowywały z jego komiksów, tworzyły im własne historie. To jest ta jego umiejętność, której dowodem jest twórczość mojej córki, również na wystawie. Kolorystyka: Helena Jamroszczak. Nie pytałam Piotra o zgodę, stwierdziłam, że to zaakceptuje i będzie ok. Był bardzo zadowolony, cieszył się i powiedział, że dobra decyzja. A nawet na wernisażu podchodzili do mnie niektórzy i mówili, że ma zadatki na świetną kolorystkę i że trzeba ją wciągnąć do tego komiksowa. Nie wychodziła za linię, super dobór kolorów. Przekazałam jej to i jest zachwycona.

CZYTAJ: Kasia Babis: Marzy mi się, żeby wydawać już tylko autorskie projekty

– Byłem bardzo wzruszony widząc na finisażu tyle znajomych, a także mniej znajomych twarzy – podkreśla Piotr Nowacki. – Były dzieciaki, dorośli i jeszcze bardziej dorośli. Podpisywałem ziny, komiksy dla młodzieżowców i starszaków. Wspaniała Kuratorka, fantastyczna wystawa, moc wzruszeń! – podsumowuje artysta.

DySzcz

Fot. DySzcz

Exit mobile version